Niewidzialni aniołowie stróże. NATO na straży polskiego nieba

Niewidzialni aniołowie stróże. NATO na straży polskiego nieba

Radar RAT 31 DL - na zdjęciu stacja radiolokacyjna w Czechach
Radar RAT 31 DL - na zdjęciu stacja radiolokacyjna w Czechach
Źródło zdjęć: © Dr. Killer, Lic. CC BY-SA 3.0, Wikimedia Commons
Łukasz Michalik
04.04.2024 15:03, aktualizacja: 04.04.2024 15:19

Polska przestrzeń powietrzna to zarazem przestrzeń powietrzna świętującego swoje 75-lecia NATO. Od jej skutecznej kontroli zależy nie tylko przyszłość naszego kraju, ale także wiarygodność Sojuszu. W jaki sposób NATO nadzoruje to, co dzieje się na naszym niebie? Ma do tego kilka narzędzi.

Przejma Wielka to, wbrew nazwie, niewielka miejscowość położona wśród malowniczych pagórków gminy Szypliszki. Zamieszkana przez zaledwie kilkadziesiąt osób może wydawać się jedną z wielu podobnych wsi Suwalszczyzny, ale jej znaczenie jest wyjątkowe nie tylko dla Polski, ale także dla całego Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Gdy jadąc wąską, asfaltową drogą przejedziemy przez Przejmę Wielką, mijając pradawne grodzisko Jaćwingów, na niewielkim wzniesieniu dojrzymy skrytą za koronami drzew szarą kulę.

To kopuła kryjąca w sobie wielką antenę - jeden z sześciu w naszym kraju radarów wchodzących w skład natowskiej sieci Backbone. W Polsce tworzą ją trzy wyprodukowane przez koncern Leonardo radary RAT 31 DL i trzy opracowane w Polsce radary NUR-12M, wyprodukowane przez Przemysłowy Instytut Telekomunikacji (obecnie PIT-RADWAR).

Te potężne urządzenia działające w paśmie L mają obrotowe anteny zapewniające nadzór w zakresie 360 stopni i zasięg ok. 470 km. Radiolokatory są wyspecjalizowane i służą wyłącznie do wykrywania i śledzenia celów powietrznych, współpracując przy tym ze zintegrowanym systemem identyfikacji radiolokacyjnej "swój-obcy" (IFF).

Lokalizacja radarów natowskiej sieci Backbone
Lokalizacja radarów natowskiej sieci Backbone© Wirtualna Polska

Odległość wykrywania celów zależy w tym przypadku m.in. od wysokości, na której lecą i w przypadku obiektów znajdujących się blisko ziemi będzie ona znacznie mniejsza.

Dane dla obrony powietrznej

Sieć Backbone dostarcza dane dla NATO Integrated Air Defense System (NATINADS). Zintegrowana obrona powietrzna Sojuszu jest zarządzana przez centrum dowodzenie, zlokalizowane w niemieckim Ramstein. To właśnie tam spływają informacje z naziemnych radarów, okrętów z systemem AEGIS czy samolotów wczesnego wykrywania, jak E-3 Sentry.

NATO Integrated Air Defense System to europejski odpowiednik NORAD – centrum kontroli, które odpowiada za obronę przestrzeni powietrznej Kanady i Stanów Zjednoczonych. Przed laty zlokalizowano je w ikonicznym centrum dowodzenie ukrytym pod górą Cheyenne, ale obecnie znajduje się w bazie lotniczej Peterson Air Force Base.

Latający dozór radiolokacyjny

Na rzecz NATINADS działają latające radary – ponadpaństwowa flota samolotów wczesnego ostrzegania AWACS. Obecnie tworzy ją 14 samolotów E-3 Sentry. Ze względu na swój charakterystyczny wygląd, z wielkim dyskiem radaru umieszczonym na kadłubie, to właśnie te maszyny są kojarzone powszechnie z dozorem przestrzeni powietrznej.

E-3 Sentry mają jednak za sobą wiele lat służby, a ze względu na wiek konstrukcji ich eksploatacja staje się coraz bardziej kłopotliwa i z roku na rok droższa.

Dlatego NATO znalazło już ich następcę w postaci znacznie mniejszego i lżejszego samolotu E-7 Wedgetail. Mimo mniejszych rozmiarów AWACS nowej generacji oferuje większe możliwości w zakresie wykrywania i śledzenia celów – zapewnia je nieruchomy, umieszczony na kadłubie w płaskiej owiewce radar MESA (Multi-role Electronically Scanned Array).

Został on zbudowany tak, aby – mimo nieruchomych anten – lecący prosto samolot kontrolował przestrzeń wokół siebie w zakresie pełnych 360 stopni i na dystansie do 600 km. W praktyce oznacza to, że lecący wzdłuż naszej wschodniej granicy AWACS nowej generacji byłby w stanie "zajrzeć" w głąb terytorium Białorusi i Rosji, zapewniając kontrolę przestrzeni powietrznej aż do Smoleńska.

Reakcja na zagrożenie

Informacje o wykrytych w powietrzu obiektach, spływające do centrali w Ramstein (a także do lokalnych, krajowych dowództw obrony powietrznej), są przetwarzane pod kątem wystąpienia ewentualnego zagrożenia.

To – jeśli się pojawi – może wymagać interwencji sił powietrznych. W tym przypadku Sojusz także dysponuje odpowiednimi narzędziami. Jednym z nich jest program NATO Air Policing, przekształcony po rosyjskim ataku na Ukrainę w NATO Air Shielding.

Delegowane do niego samoloty są w stanie wysokiej gotowości bojowej i przystosowane do działań szybkiego reagowania (Quick Reaction Alert – QRA). Maszyny regularnie dyżurują w oczekiwaniu na sygnał do startu.

W przypadku Polski realizację tych zadań zapewniają rotacyjne dyżury samolotów z państw NATO, wysyłanych cyklicznie do baz na wschodniej flance Sojuszu, jak np. polska baza w Łasku. To właśnie w ramach tej misji, poza samolotami z europejskich krajów NATO – jak Wielka Brytania czy Włochy – cyklicznie goszczą u nas także samoloty lotnictwa Stanów Zjednoczonych, jak F-16, F-15E, F-35 czy F-22.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (53)