Najwięksi atakują Facebooka. Już zapomnieli, że sami nie należą do świętych
Atakowanie Facebooka jest w modzie, więc nawet najwięksi chcą się przypodobać. Społecznościowego giganta skrytykował już Tim Cook czy Elon Musk. Podlizywanie się jest tak absurdalne, że niedługo do bojkotu Facebooka nawoływać będzie sam "Masa".
Tim Cook przyznał niedawno, że w życiu nie znalazłby się na miejscu Marka Zuckerberga, bo Apple nie uznaje swoich użytkowników za produkt. No, chyba że akurat mieszkają w Chinach - wtedy można wydać ich w ręce władz. Serwis MyApple 23 marca - a więc gdy afera facebookowa trwała w najlepsze - pisał o krytyce Apple'a przez Amnesty International. Organizacja twierdziła, że przeniesienie danych chińskich użytkowników na chińskie serwery może doprowadzić do ich inwigilacji przez władzę. Hasło kampanii brzmiało "Wszyscy użytkownicy Apple są równi, ale niektórzy są mniej równi niż inni". Oczywiście Tim Cook by się z tym nie zgodził. O nie, tylko Facebook traktuje swoich użytkowników jak produkt!
Cook skrytykował zresztą Facebooka nie tylko za aferę z Cambridge Analytica i związany z nią wyciek danych. Poszło o ogólne podejście do użytkownika w dzisiejszych czasach. Jego poprzednik, legendarny już Steve Jobs, również starał się przeciwstawiać polityce wykorzystywania danych użytkowników. Wzruszające. Panowie najwidoczniej tak przejęli się użytkownikami innych korporacji, że zapomnieli zatroszczyć się o pracowników fabryk, z którymi Apple współpracuje.
Fala samobójstw chińskich pracowników z 2010 roku niczego nie zmieniła. W październiku 2017 roku zatrudnieni w jednej z fabryk protestowali, bo nie mogli doczekać się wypłacenia należnych im bonusów. I tak mają dobrze, że takie im obiecano. W końcu dalej słychać informacje o wyzysku osób składających iPhone'y i inne gadżety wielkiej korporacji. Nie chodzi wyłącznie o niskie zarobki i nadgodziny. Na jaw wyszło, że do produkcji iPhone'ów X wykorzystywano nastolatków, pracujących po 11 godzin dziennie.
"Moglibyśmy zarobić niewyobrażalne pieniądze na naszych użytkownikach, jeśli uznalibyśmy ich za swój produkt. Jednak obraliśmy inną ścieżkę" - mówi Cook. Jedna ze ścieżek nosi zapewne nazwę "staramy się jak możemy, by nie płacić wysokich podatków w krajach, w których działamy".
Filozofia Apple'a zresztą na tym właśnie polega - by nikomu nie płacić, a jeśli już, to jak najmniej. Choć to jedna z najbogatszych firm świata, Wikipedii wpłaca grosze, chociaż na pracy użytkowników także się bogaci. Informacje z internetowej encyklopedii wykorzystywane są przez głosowego asystenta Apple'a. Możemy tylko pogratulować obranej strategii. I ukłonić się, że Apple jest takie wspaniałe.
Ale być może Tim Cook nie zauważył, że Apple płaci Wikipedii niewiele, bo łzy smutku zalały mu oczy, gdy przypomniał sobie, jak zły jest Facebook.
Rzecz jasna nie tylko Tim Cook nie pozostał obojętny na krzywdę użytkowników Facebooka. Z oburzonymi solidaryzował się Elon Musk, który zaraz po aferze Cambridge Analytica skasował wszystkie profile facebookowe swoich firm. Największy wizjoner naszych czasów zdobył kolejne +100 punktów do szacunku. Co za gość! Jak to dobrze, że ktoś taki potrafi głośno uderzyć w stół i potępić niegodne praktyki chciwych korporacji.
Ale jakoś w troskę Muska uwierzyć nie mogę. Nie przeczę, zrobił wiele dla rozwoju technologii i nauki, ale nie jest to ktoś, z kim chciałoby się pójść na piwo. I nie jest to ktoś, kogo powinniśmy oceniać w kategoriach mentora - a tak się przecież dzieje. W końcu traktowany traktowany jest jak lider, który poprowadzi ludzkość ku świetlanej przyszłości. Ludzie widzą w nim wizjonera, który uczyni z człowieka "międzyplanetarny gatunek". Ja mam z nim pewien problem.
"Najgorszą cechą Elona jest całkowity brak lojalności - opowiadał Vance były pracownik SpaceX - Wielu z nas pracowało dla niego bez wytchnienia przez wiele lat, a ostatecznie zostało zwolnionych jak śmieci. Może było to zimne wyrachowanie, które miało przestraszyć pozostałych. A może po prostu Musk nie potrafi odczuwać więzi z ludźmi. Ludzie, którzy pracowali dla niego traktowani byli jak amunicja: wykorzystywani do konkretnych celów tak długo aż tracili siły. A w końcu zwalniani" - można było przeczytać w jego biografii.
Elon Musk nie zawahał się zwolnić pracownika, który nie stawił się w pracy, bo jego żona rodziła. Albo zmieniasz świat razem z nami, albo odejdź i dalej zajmuj się przyziemnymi sprawami - taka jest jego filozofia. Część jego dawnych współpracowników przyznaje, że to drań, który bez mrugnięcia powieką zwolni wieloletniego pracownika, bo ten przestał się rozwijać. Jeżeli ktoś taki krytykuje - nawet, jeśli to tylko gest polegający na skasowaniu profili - inną korporację, chcę mi się śmiać.
Każda wielka firma ma coś na sumieniu. Skasowała ambitny projekt, nieludzko traktowała swoich pracowników, wyzyskiwała innych, unikała płacenia podatku i tak, zapewne też naginała zasady prywatności swoich użytkowników. Choćby z tego powodu przedstawiciele tych wielkich korporacji mogliby siedzieć dziś cicho i po prostu przemilczeć problemy Facebooka. Z jednego, prostego powodu: sami mają swoje za uszami. Wcale nie jesteście lepsi, więc przestańcie się wywyższać.