Właśnie dlatego potrzebowaliśmy Tesli w kosmosie

Właśnie dlatego potrzebowaliśmy Tesli w kosmosie

Właśnie dlatego potrzebowaliśmy Tesli w kosmosie
Źródło zdjęć: © PAP
Adam Bednarek
07.02.2018 11:20, aktualizacja: 07.02.2018 11:35

Samochód w kosmosie to nie reklama producenta. To wielka promocja nauki. Brakuje nam takich szaleńców jak Elon Musk. Dzięki nim start rakiety Falcon Heavy to coś więcej niż tylko technologiczne wydarzenie.

"Mogli chociaż wstawić tam jakąś sondę, cokolwiek pożytecznego. A tak... mamy pierwszą reklamę w kosmosie (...) Zaśmiecanie kosmosu. Niby to tylko ziarnko piasku w oceanie, ale to i tak słabe" - napisał na Twitterze Marcin Połowianiuk.

Naprawdę próbowałem zrozumieć ten punkt widzenia. W końcu nie dość, że kosmos już jest zanieczyszczony, to jeszcze dołożyliśmy tam Teslę, która lata. I nic więcej. A Elon Musk ma frajdę, że cały świat nie tylko chwali sukces jego firmy SpaceX, ale jeszcze podkreśla rolę samochodu - rzecz jasna wyprodukowanego przez jego inne przedsiębiorstwo.

Tyle że Tesla w kosmosie to coś więcej niż tylko reklama producenta. Coś więcej niż zwykły żart ekscentrycznego miliardera, który może zrealizować każdy szalony pomysł, bo kto mu zabroni. Miotacz ognia, kopanie tuneli? Proszę bardzo. Auto w kosmosie? Jeszcze kilkanaście lat temu śmialiśmy się z takich pomysłów w Top Gear, a dzisiaj to rzeczywistość.

Elon Musk to showman, ale dzięki temu o jego wyczynach jest tak głośno. SpaceX mogłoby wysłać w kosmos sondę, ale… kogo by to zainteresowało, nie licząc tych, którzy i tak śledzą poczynania firmy? Kolejne narzędzie do badania, też mi atrakcja - pomyślałoby wielu. I słusznie. A tak Elon Musk zapewnił nam wszystkim rozrywkę.

Wystarczy zobaczyć, co dzieje się w internecie. Już powstają memy ze Starmanem - to kierowca pojazdu, a jego imię nawiązuje do piosenki Bowiego - narzekającym na nawigację, która chyba źle go pokierowała. Albo że kabriolet w kosmosie jest reakcją na diselowców twierdzących, że Tesla ma słaby zasięg. Podobał mi się też ten z Mattem Damonem w kadrze z “Marsjanina” czekającym na Ubera - rzecz jasna będzie nim Tesla wystrzelona przez SpaceX.

Obraz
© wykop

To jest sukces: internet żartuje, a przy okazji reklamuje milowy krok w eksploracji kosmosu. Gdyby nie to, dziś po Facebooku krążyłyby kolejne “śmieszne obrazki” z politykami, nosaczem czy narzekaniem na śnieg. A zamiast to mamy w tle kosmos. Niesamowity widok na Ziemię. Jest różnica?

Sam widziałem wpis na Twitterze osoby, która twierdziła, że nie miała pojęcia, że takie rzeczy się dzieją. Szum związany z wydarzeniem czy memy, które bardzo szybko zdobywały popularność pozwoliły się o tym dowiedzieć. Właśnie dlatego potrzebowaliśmy Tesli w kosmosie. To dzięki niej mnóstwo osób zasiadło przed ekranami, żeby zobaczyć, czy rzeczywiście da się wysłać w kosmos auto. To jak film science-fiction, ale lepszy: bo prawdziwy i na żywo.

Pamiętam jedną z konferencji NASA, na której profesorowie mówili o niezwykle ważnym odkryciu. Przedstawiali też zasłużonego naukowca. Robili to w niewielkiej salce. Nie było w tym niczego ekscytującego, można było umrzeć z nudów. A teraz porównajmy to z reakcjami na misję SpaceX. Bolek Breczko, który oglądał ją na żywo, pisał:

“Sam aż krzyczałem z radości i klaskałem, gdy Falcon Heavy osiągał kolejne punkty. (...) Może to nie do końca to samo, ale oglądając stream ze startu Falcona Heavy, czułem się trochę jak moi rodzice, którzy słuchali w radiu relacji z lądowania na Księżycu prawie 50 lat temu”.

Albo ze zdjęciami ludzi, którzy przed telewizorem oglądali start rakiety niczym mecz piłki nożnej.

Oczywiście nie twierdzę, że ktoś, kto przegapił start i oglądał np. serial, spędzał czas w mniej wartościowy sposób. Ale fakt, że dla wielu techniczno-naukowe wydarzenie było emocjonujące jest niespotykany.

Być może i bez Tesli dałoby się to osiągnąć. Ale samochód wystrzelony w kosmos sprawił, że całe to wydarzenie miało w sobie coś z dziecięcej fascynacji nauką. Dzieje się coś niesamowitego, a przy okazji intrygującego i po prostu ciekawego do oglądania. Powinniśmy sobie życzyć, by tak wszystkie naukowe wydarzenia wyglądały. Ba, żeby konferencje technologiczne, na których pokazuje się nowy sprzęt, miały choć trochę tego entuzjazmu. Brakuje nam szaleńców takich jak Elon Musk.

Patrzę na materiał Starmana z jego samochodu i mam wrażenie, że warto było wystrzelić auto dla samych tych widoków.

I pomyśleć, że to wszystko dlatego, że SpaceX potrzebowało czegoś o wadze ładunków, które podczas normalnych misji będą wynoszone w kosmos. Postawiono na auto, które w razie niepowodzenia nie będzie żadną stratą. Nie zmarnowałby się ani pieniądze, ani praca naukowców. Nie mielibyśmy wyrzutów sumienia, że straciliśmy szansę na kolejne badania. Za to dostaliśmy niesamowite show. Ten ruch to majstersztyk.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (22)