Kościół Elona Muska. Oto jak rośnie nam nowy prorok
Na jego przemówienia czekają miliony, chociaż jest tragicznym mówcą. Wielbią jego markę, chociaż nie mogą kupić jej produktu. Wierzą w jego wizje, chociaż nie mają żadnej pewności, że się zrealizują. Elon Musk jest wielbiony niczym mesjasz.
Elon Musk coraz częściej jest traktowany jak lider, który poprowadzi ludzkość ku świetlanej przyszłości. Ludzie widzą w nim wizjonera, który uczyni z człowieka "międzyplanetarny gatunek". To on ma wysłać człowieka na Marsa, zbudować hyperloopa, zrewolucjonizować transport zarówno kosmiczny jak i ten naziemny, i rozwiązać problemy energetyczne trzeciego świata.
Fenomen Muska można było zobaczyć na festiwalu kulturalnym SXSW w Teksasie (South by Southwest). To miejsce na którym największym zainteresowaniem cieszą się przemówienia i panele z udziałem reżyserów filmowych, aktorów i muzyków. Jednak w niedzielę show skradł zupenie inny gość. Na panel dyskusyjny z udziałem Elona Muska przyszła rekordowa ilość widzów, którzy wciskali się do sali dawno po tym, jak skończyły się już miejsca siedzące.
Porywa pomysłami, o których nie potrafi opowiadać
Co sprawiło, że na sesję pytań i odpowiedzi z Muskiem przyszło aż tyle osób? Na pewno nie jego zdolności oratorskie. Szef Tesli i SpaceX jest bowiem koszmarnym mówcą. Mówi szybko i niewyraźnie. Ucina słowa i często się zawiesza, myśląc o tym, co ma powiedzieć. Sprawia wręcz wrażenie jakby jego umysł pracował na tak wysokich obrotach, że Musk zmusza go do zwolnienia, aby być w stanie komunikować się z "normalnymi" ludźmi. Zdecydowanie nie ma charyzmy przywódcy.
Może więc siła jego licznych marek? Z racji branży, w jakiej działa i roli jaką pełni, Elon Musk, łatwo jest go zestawić z Stevem Jobsem. On też siłę swojej firmy zbudował przede wszystkim wokół swojej osoby. W odróżnieniu od Muska był jednak genialnym mówcą i miał jeszcze jedną przewagę. Jego marka, Apple, była i jest szeroko dostępna dla każdego. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby iść do sklepu i kupić sobie najnowszego iPhone'a lub MacBooka. Choćby na raty.
Jego marki mają miliony fanów, choć nie można kupić ich produktów
Elon Musk, mimo że jest szefem kilku firm, nie dociera ze swoimi produktami do tak licznej grupy odbiorców jak Apple. SpaceX to firma kosmiczna, która wysyła satelity na orbitę. SolarCity pracuje nad rozwiązaniami z dziedziny energii słonecznej. Neuralink buduje interfejs mózgowy. The Boring Comapny wierci tunele w Kalifornii. Jedynie Tesla, czyli marka elektrycznych samochodów, oferuje realne produkty dla zwykłego odbiorcy. Jednak nawet one są dostępne dla nielicznych i to w mocno ograniczonych rejonach. Siłą Muska zdecydowanie nie są produkty, które sprzedaje.
Skoro nie osobowość, nie marka ani nie produkty, to co? Co powoduje, że ludzie uwielbiają tego południowoafrykańskiego przedsiębiorcę? Jest to wizja. Wizja świata, w którym ludzie żyją na innych planetach i podróżują przez Układ Słoneczny dla rozrywki. Wizja świata, w którym autonomiczne pojazdy zastępują ludzi w najtrudniejszych zajęciach, eliminują wypadki i poruszają się napędzane energią słoneczną. Wizja, w której większość problemów ludzkości może rozwiązać nauka i przedsiębiorczość.
W świecie, w którym wyścig kosmiczny dawno się zatrzymał to Elon Musk odważył się znów sięgnąć gwiazd. W świecie gdzie korporacje próbują nam wmówić, że telefon z nowym aparatem, telewizor z rozdzielczością 4K czy samochód z inteligentnymi światłami, to przyszłość i innowacja Elon Musk buduje interfejs, który połączy ludzi z maszynami bezpośrednio przez mózg. I przede wszystkim w świecie gdzie firmy i rządy kalkulują każdy ruch w obawie przed ryzykiem Elon Musk po prostu działa. Buduje rakiety, tworzy samo jeżdżące samochody, kopie tunele dla hyperloopa, wystrzeliwuje satelity, które mają dostarczyć internet całemu światu. I dopóki jego firmy będą mogły pochwalić się kolejnymi osiągnięciami jak wystrzelenie rakiety Falcon Heavy, tak długo kościół Elona Muska będzie rósł a jego wyznawców będzie przybywać.