"Lekkie czołgi" AMX-10 RC / RCR z Francji. Do Ukrainy już jedzie pierwsza partia

"Lekkie czołgi" AMX‑10 RC / RCR z Francji. Do Ukrainy już jedzie pierwsza partia

Wozy rozpoznawcze AMX-10 RCR podczas strzelań poligonowych.
Wozy rozpoznawcze AMX-10 RCR podczas strzelań poligonowych.
Źródło zdjęć: © YouTube | L'armée française - French Army
Przemysław Juraszek
17.02.2023 13:19, aktualizacja: 18.02.2023 18:07

Już niedługo do Ukrainy trafi pierwsza dostawa 14 najsilniej uzbrojonych wozów rozpoznawczych świata AMX-10 RC / RCR. Te dzięki swojej sile ognia i rewelacyjnej mobilności będą stanowić bardzo poważne zagrożenie dla Rosjan nawet w czasie wiosennych roztopów.

Zgodnie z obietnicą francuskiego ministra obrony Sebastiena Lecornu do Ukrainy została wysłana pierwsza partia 14 z puli kilkudziesięciu wozów rozpoznawczych AMX-10 RC / RCR. Ukraińskie załogi już przeszły szkolenie we francuskiej szkole kawalerii pancernej w Saumurze i jak podaje portal forcesoperations.com szkolenia nie dotyczyły wyłącznie zakresu rozpoznania.

Unikatowe w skali świata wozy rozpoznawcze AMX-10 RC są kwintesencją francuskiego podejścia do rozpoznania, zgodnie z którym pojazd powinien mieć też możliwość samodzielnej eliminacji wykrytego celu. Z tego względu AMX-10 RC wprowadzony do służby w 1981 r. został wyposażony w armatę kal. 105 mm dotychczas stosowaną na czołgach.

Nexter Systems - AMX 10 RCR

Kiedy armata jest lepsza niż przeciwpancerny pocisk kierowany (ppk)

Jest to co prawda wariant niskociśnieniowy F2, który korzysta z trochę innej amunicji niż np. działa czołgów Leopard 1, ale wciąż wystarczy, aby wyeliminować czołgi T-62 czy wcześniejsze wersje T-72 od przodu. Tylko w przypadku nowszych wariantów będzie konieczny atak w boczny pancerz.

Wybór amunicji obejmuje amunicję podkalibrową APFSDS-T o prędkości wylotowej około 1400 m/s, kumulacyjną (HEAT) i odłamkowo-burzącą bardzo przydatną w charakterze wsparcia pobliskiej piechoty (eliminacja np. gniazd karabinów maszynowych czy pozycji snajperów).

Warto zaznaczyć, że użycie działa do eliminacji celów było też podyktowane tym, iż wystrzelony pocisk leci dużo szybciej i nie wymaga naprowadzania aż do chwili uderzenia. W przypadku armaty wystarczy oddać strzał i można się natychmiast wycofać za przeszkodę terenową czy zasłonę dymną.

Z kolei w przypadku ówcześnie wykorzystywanych pocisków kierowanych trzeba było naprowadzać je aż do chwili trafienia co przy ich prędkości około 200 m/s zajmowało cenne sekundy i narażało obsługę na niebezpieczeństwo.

Rewelacyjna mobilność będzie kluczowa wiosną

Tę ogromną siłę ognia Francuzom udało się upakować w sześciokołowej amfibijnej platformie o masie 16 ton. Ceną za ten ruch jest jednak iluzoryczny pancerz ze stopów aluminium zdolny ochronić wyłącznie przed bronią strzelecką i odłamkami artyleryjskimi. Z tego względu jedyną ochroną AMX-a jest jego mobilność oraz szybka możliwość eliminacji zagrożeń.

AMX-10 RC jest napędzany przez sześciocylindrowy silnik diesla o mocy 280 KM pozwalający na osiągnięcie prędkości do 85 km/h oraz ma bardzo interesujące hydropneumatyczne zawieszenie. To umożliwia zawracanie w miejscu oraz ma regulację prześwitu z wewnątrz pojazdu. Ponadto AMX-10 RC dysponuje też możliwością zdalnej regulacji ciśnienia w oponach co wszystko razem powinno zapewnić możliwości operowania podczas słynnej rasputicy.

Warto też zaznaczyć, że Francuzi w latach 2000. zmodernizowali będące w służbie wozy do standardu RCR, który obejmował: nowoczesne celowniki termowizyjne dla dowódcy i strzelca, dodatkowy pakiet pancerza ceramicznego oraz system samoobrony Galix ze zautomatyzowaną wyrzutnią granatów dymnych.

Niestety nie wiadomo dokładnie, które warianty trafią do Ukrainy, ale jeśli mowa o sztukach z francuskich sił zbrojnych, a nie składów to będą to zmodernizowane AMX-10 RCR. Byłoby to też wygodne z punktu widzenia Francji, które są już zastępowane przez nowszy pojazd EBRC Jaguar.

Pozostaje nam też czekać czy AMX-10 RC / RCR będzie tak samo skuteczny w zwalczaniu rosyjskich czołgów na ukraińskich stepach tak samo jak słynny poprzednik Panhard AML, który robił to w piaskach Afryki.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie