Czołgi T‑34 mają walczyć w Ukrainie. Nowy pomysł rosyjskich polityków
Zamiast stać na pomnikach, czołgi T-34 z czas ów Stalina mogą walczyć w Ukrainie. Tak przedstawia się pomysł przedstawiony przez deputowanych w rosyjskiej dumie. Choć wydaje się całkowicie oderwany od rzeczywistości, nie jest nowy. Czołgi znane nad Wisłą m.in. z serialu " Czterej pancerni i pies" (bohaterowie używali modelu o nazwie "Rudy") nadal służą w rosyjskiej armii.
O pomyśle skierowania do Ukrainy czołgów T-34 informuje ukraińska agencja Unian. Plan został przedstawiony w rosyjskiej dumie z zastrzeżeniem, że na front miałyby trafić pojazdy, które do tej pory stały na licznych pomnikach, upamiętniających wielką wojnę ojczyźnianą. Tak w Rosji nazywana jest część II wojny światowej o 22 czerwca 1941 r., podczas której ZSRR przestał być sojusznikiem, a stał się wrogiem Hitlera.
Pomysł wykorzystania starych czołgów wraca po kilku miesiącach – w marcu 2023 r. padł w formie żartu w programie kremlowskiego propagandysty Władimira Sołowiowa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Było to nawiązanie do wysyłania na ukraiński front coraz starszych generacji sprzętu, a jedną z zalet starych czołgów miała być nie ich iluzoryczna wartość bojowa, ale pozytywny wpływ na morale rosyjskich żołnierzy.
Zobacz także: Te czołgi sieją spustoszenie. Ile z nich rozpoznasz?
Stare czołgi na wojnie w Ukrainie
O ile w początkowych miesiącach wojny w walkach brał udział względnie nowoczesne rosyjskie czołgi, jak różne wersje T-90, T-80 czy T-72, to problemy z remontami zmusiły Rosjan do sięgnięcia po starsze maszyny.
Na front trafiły także czołgi T-64, T-62, a w marcu i kwietniu 2023 roku pojawiły się pierwsze doniesienia o użyciu czołgów T-55 i T-54, których produkcja rozpoczęła się w 1946 roku.
Sięganie po coraz starszy sprzęt jest wynikiem nie tylko ponoszonych przez Rosjan strat, ale także – co podkreśla wielu ekspertów – pochodną dostępności części zamiennych. Nowsze maszyny służą nie tylko w rosyjskiej armii, ale także w siłach zbrojnych wielu państw świata.
Z tego względu przez lata istniał duży popyt na części zamienne do tego sprzętu, więc rosyjskie zapasy – za sprawą zarówno oficjalnego, jak i nielegalnego obrotu częściami - mogły zostać poważnie uszczuplone.
Użycie starych maszyn może być zatem oznaką nie tyle desperackiego zapotrzebowania na czołgi, co racjonalnej oceny, które pojazdy będzie można utrzymać w sprawności i naprawiać w przypadku uszkodzeń.
T-34 w rosyjskiej armii
Warto zarazem zaznaczyć, że czołgi T-34 (w wariancie T-34-85) brały już udział w walkach w Ukrainie. Jedna maszyna tego typu była wykorzystana przez Ukraińców podczas obrony Lisiczańska. Ściągnięty z cokołu T-34 nie został jednak użyty w roli czołgu, ale stał się elementem zapory, blokującej drogę wjazdową do miasta.
Tymczasem Rosja oficjalnie nadal użytkuje czołgi T-34-85, pozyskane kilka lat temu od armii Laosu. Nie są to jednak maszyny przeznaczone do walki, ale wyposażenie specjalnego oddziału, którego zadaniem jest udział w różnych uroczystościach i paradach wojskowych. Ostatnio jeden T-34-85 wziął udział w paradzie z okazji Dnia Zwycięstwa.
Warto przy tym zauważyć, że maszyny używane przez Rosję w roli symbolu zwycięstwa ani nie brały udziału w II wojnie światowej, ani nawet nie powstały w ZSRR. Pokazywane na rosyjskich paradach czołgi to maszyny wyprodukowane w latach 50. w Czechosłowacji.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski