Czarne chmury nad programem NGAD. Setki milionów za jeden samolot
Program NGAD miał zapewnić amerykańskiemu lotnictwu nowy, perspektywiczny samolot kolejnej generacji, zdolny do zastąpienia używanych obecnie maszyn F-22 Raptor. Ambitne założenia nie wytrzymały zderzenia z realiami: szacowany kosz nowych samolotów sięga obecnie setek milionów dolarów. Pentagon musi szukać oszczędności.
03.07.2024 13:58
Program NGAD (Next Generation Air Dominance) miał do 2030 roku wyłonić następcę amerykańskich myśliwców przewagi powietrznej, a zarazem wprowadzić do służby samolot kolejnej, 6. generacji.
W ten sposób US Air Force miało pożegnać się – symbolicznie, bo proces wycofywania starszych samolotów przewidziano na długie lata –z maszynami, projektowanymi według założeń z apogeum zimnej wojny.
Gdy maszyna wielozadaniowa 5. generacji, czyli F-35, miała zastąpić F-16 i A-10 (teoretycznie, bo jej zdolności wywołują wiele kontrowersji), efekt programu NGAD – samolot 6. generacji – miał wyprzeć z amerykańskiego lotnictwa starsze maszyny przewagi powietrznej, przede wszystkim F-22 Raptor.
Zobacz także: Czy to sprzęt NATO, czy rosyjski?
NGAD – przyszłościowy "system systemów"
Nowy, futurystyczny samolot, choć stał się wizytówką programu NGAD, miał być tylko jednym z jego rezultatów. Ambitne założenia przewidywały, że w wyniku prac rozwojowych powstanie przyszłościowy "system systemów" – załogowy samolot bojowy, bezzałogowe maszyny znane pod nazwą lojalnych skrzydłowych, a także nowe układy napędowe, uzbrojenie lotnicze czy środki łączności.
Najwyżsi dowódcy amerykańskich sił powietrznych wielokrotnie podkreślali, że to właśnie taka sieć wzajemnie powiązanych, współpracujących rozwiązań, z fundamentem w postaci zupełnie nowego samolotu, będzie odpowiednim narzędziem do wygrywania przyszłych wojen.
"Jest dla nas całkowicie jasne, że aby wejść do połowy lat 30. XX w. z siłą, która zapewni zwycięstwo, musimy sięgnąć po myśliwiec szóstej generacji" – stwierdził gen. Richard Moore, zastępca szefa sztabu Sił Powietrznych.
Tak rozumiany NGAD miał wynieść amerykańskie lotnictwo na zupełnie nowy poziom, podtrzymując czy nawet zwiększając jego aktualną przewagę nad wszystkimi ewentualnymi przeciwnikami, z Chinami czy Rosją na czele.
NGAD jest za drogi
Najnowsze wieści, płynące zza Oceanu wskazują jednak, że Pentagon przyjął zbyt ambitne założenia, zarówno co do rezultatów, jak i harmonogramu całego programu. Gdyby trzymać się planu, jeszcze w 2024 roku miał zostać podpisany kontrakt na budowę prototypu nowego samolotu. Wygląda na to, że nic takiego nie nastąpi.
Aktualne symulacje wskazują, że nowy samolot – według szacunkowych cen z 2030 roku – może kosztować nawet 300-400 mln dolarów (dla porównania – uważany za drogi F-35 kosztuje ok. 80 mln). Przy założeniu, że Stany Zjednoczone będą potrzebować 1000-1500 nowych maszyn, koszt programu staje się nie do udźwignięcia nawet dla największej potęgi gospodarczej świata.
Zbyt wiele kosztownych programów na raz
Krążące już wcześnie spekulacje na ten temat potwierdziły ostatecznie prace nad budżetem amerykańskiego lotnictwa na rok fiskalny 2026 (daty nie pokrywają się z kalendarzem).
Gdy Pentagon modernizuje dwa z trzech elementów triady nuklearnej (bombowiec B-21 Raider i pocisk Sentinel), Stanów Zjednoczonych nie stać na kolejny, szacowany na setki miliardów dolarów program modernizacyjny. Same prace badawcze w ciągu najbliższych pięciu lat miały pochłonąć ponad 28 mld dol.
W wypowiedzi dla serwisu Aviation Week potwierdził to sekretarz Sił Powietrznych Frank Kendall wskazując, że decyzje budżetowe mogą zaważyć na przyszłości programu NGAD. Aby go uratować, konieczne jest obniżenie ceny jednostkowej nowych samolotów do poziomu zbliżonego do F-35 – jako górna granica została tu wskazana wartość 100 mln dol.
Sposobem na tak znaczną redukcję kosztów jest obniżenie wymagań. Choć Ameryka nie rezygnuje z nowego samolotu, który jest uważany za niezbędny w przypadku ewentualnej konfrontacji z Chinami, metodą na cięcie kosztów ma okazać się wyprowadzenie poza program części prac badawczo-rozwojowych lub rezygnacja z części z nich.
Digital Century Series
Jednocześnie powraca pomysł, aby zamiast jednego, wielkiego programu rozwojowego, powrócić do przedstawione jw. 2019 roku koncepcji Digital Century Series. To nawiązanie do tzw. Century Series – serii samolotów bojowych, produkowanych szybko i masowo w latach 50. XX wieku, w skład której weszły F-100 Super Sabre, F-101 Voodoo, F-102 Delta Dagger, F-104 Starfighter, F-105 Thunderchief i F-106 Delta Dart.
Według jej założeń amerykański przemysł, zamiast latami tworzyć przyszłościowe, dojrzałe rozwiązania techniczne, i na ich fundamencie budować doskonały samolot, powinno odwrócić cały proces. Dzięki temu co kilka lat do służby miałaby wchodzić stosunkowo niewielka seria najlepszych samolotów, jakie w danej chwili przemysł może dostarczyć.
Dzięki temu siły powietrzne dysponowałyby cały czas najlepszym możliwym sprzętem, a prace badawczo rozwojowe byłyby prowadzone nie w ramach wielkich i drogich programów, ale ewolucyjnie, poprzez ciągły proces ulepszania tego, czym aktualnie dysponuje przemysł i lotnictwo.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski