Ukraińskie F-16 bez amerykańskiego wsparcia. To efekt decyzji Trumpa

Amerykańskie wsparcie dla Ukrainy ma wpływ także na broń, której nie przekazały Stany Zjednoczone. Jej przykładem są dostarczone przez Danię samoloty F-16AM/BM. Kilka tygodni temu świat obiegło zdjęcie jednej z tych maszyn, obładowanej uzbrojeniem i wyposażeniem.

Pod jednym z pylonów ukraińskiego F-16 widać było zasobnik AN/ALQ-131 ECM, przeznaczony do walki radioelektronicznej (WRE). Choć jego wczesna wersja pojawiła się już w latach 70., zasobnik okazał się sprzętem podatnym na modernizacje i jest nieustannie rozwijany, dzięki czemu chroni przed coraz większym spektrum zagrożeń.

Wycofanie amerykańskiego wsparcia (które ma być wznowione po rozmowach w Arabii Saudyjskiej) oznacza, że - choć F-16AM/BM nadal mogą wznosić się w powietrze, a zasobnik WRE nadal będzie działać - Amerykanie mogą nie dostarczać aktualizacji, zawierających nowe sygnatury zagrożeń i sposoby ich zakłócania. W rezultacie ukraińskie zasobniki nie będą mogły "uczyć" się nowych zagrożeń.

Jeśli Amerykanie nie wznowią wsparcia, ryzyko lotów na ukraińskich F-16 będzie wzrastać, ponieważ walka radioelektroniczna nad Ukrainą jest bardzo intensywna. Stosowany przez obie strony sprzęt nieustannie ewoluuje, co wymaga ciągłego dostosowywania systemów zakłócających.

Jak zauważa serwis Forbes, choć bezpieczeństwo służby ukraińskich pilotów F-16 zostało obniżone, ukraińskie lotnictwo nie pozostanie bezbronne. Jest to zasługą przekazanych przez Francję samolotów Dassault Mirage 2000-5F, które zostały wyposażone we francuskie zasobniki walki radioelektronicznej ICS Mk 2 lub ICS Mk 3.

Choć podwieszenie francuskich zasobników WRE pod amerykańskie samoloty nie jest obecnie możliwe, zdaniem Forbesa w dłuższej perspektywie może okazać się wykonalne, co w latach 90. udowodnili m.in. Belgowie. Również Ukraina może z czasem zintegrować wyposażenie WRE spoza Stanów Zjednoczonych ze swoimi F-16.