Chiny walczą o "linię dziewięciu kresek". Staranowali filipiński statek
Morze Południowochińskie to obszar konsekwentnej ekspansji Chin. Pekin metodą faktów dokonanych zajmuje, rozbudowuje i militaryzuje kolejne archipelagi. Jednostki innych państw regionu pływające po spornym akwenie są przy tym zastraszane czy nawet taranowane, a ofiary agresji Pekinu są przez niego oskarżane o "wtargnięcia" i "prowokacje".
W rejonie Rafy Scarborough, leżącej około 220 km od Filipin i 900 km od wybrzeża Chin, jednostka chińskiej straży przybrzeżnej staranowała filipiński statek. Choć Filipiny upubliczniły nagranie, pokazujące celowe działanie chińskiej jednostki, Pekin – jak zawsze w przypadku takich incydentów, występujących kilka razy do roku - zareagował kampanią oskarżeń.
Rafa Scarborough to jeden ze spornych obszarów na Morzu Południowochińskim. Chiny uzurpują sobie do niego prawo na podstawie własnej deklaracji dotyczącej roszczeń terytorialnych, znanej pod nazwą "linii dziewięciu kresek".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Krótka piłka, czyli iOS vs. Android - Historie Jutra napędza PLAY #4
Linia ta, wyznaczona w 1949 roku, zakłada chińską kontrolę nad niemal całym Morzem Południowochińskim. W zależności od sytuacji Pekin przez "kontrolę" rozumie uznanie Morza Południowochińskiego za chińskie terytorium, wyłączną strefę ekonomiczną albo obszar wpływów. W 2014 roku historyczną linię dziewięciu kresek Pekin uzupełnił o "dziesiątą kreskę", za własne terytorium uznając także Tajwan.
Zobacz także: Rozpoznasz te myśliwce i bombowce?
Chińskie roszczenia nie ograniczają się do deklaracji. Aby poprzeć je siłą militarną, Pekin od lat rozbudowuje oceaniczną marynarkę wojenną. Choć jej rozwój bywa często komentowany w kontekście hipotetycznego starcia ze Stanami Zjednoczonymi, ma oczywiste znaczenie także dla balansu sił w regionie.
Chińska marynarka wojenna
Najwięcej uwagi przyciągają największe okręty – zasilające chińską marynarkę wojenną coraz większe lotniskowce. Pierwszy – Liaoning – Chiny kupiły w cenie złomu w Ukrainie i tylko ukończyły.
Drugi – oddany w 2019 roku Szantung – zbudowały samodzielnie, jako ulepszoną kopię poprzedniego. Trzeci – przechodzący właśnie cykl prób Fujian – to okręt klasy CATOBAR, jakie eksploatują jedynie Stany Zjednoczone (11 lotniskowców) i Francja (1 okręt). Czwarty i kolejne mają przewyższać wypornością jednostki amerykańskie i dysponować napędem jądrowym.
Ale – choć z zachodniej perspektywy to one są główną siłą uderzeniową, w czym utwierdza nas ponad pół wieku amerykańskiej dominacji na morzach – pojawiają się analizy, w których Pekin może zmienić rolę okrętów lotniczych.
Według brytyjskiego think-tanku IISS (The International Institute for Strategic Studies) w roli głównej siły uderzeniowej Chiny mogą użyć coraz liczniejszą floty niszczycieli rakietowych, w tym największych w swojej klasie na świecie niszczycieli typu 055.
Państwo Środka buduje obecnie serię 16 takich okrętów wyposażonych – poza inną bronią – w 112 uniwersalnych wyrzutni, w których mogą zostać umieszczone pociski manewrujące czy pociski balistyczne YJ-21.
Pekin rozwija także flotę podwodną – po serii 25 okrętów typu 039A uzbrojonych – poza torpedami – w pociski manewrujące czy jednostkami z napędem jądrowym typu 093 i 094, rozpoczął prace nad kolejnym typem jednostek typu 041. Zatonięcie pierwszej z nich w tajemniczych okolicznościach może opóźnić dalszy rozwój tej klasy okrętów, ale z pewnością go nie powstrzyma.
Ilość przechodzi w jakość
Zwłaszcza, że chińska marynarka wojenna rośnie nie tylko pod względem liczby okrętów, ale także ich jakości. Gdy kilka lat temu światowe media obiegła informacja, że marynarka wojenna Chin jest liczniejsza od amerykańskiej, informacja ta raczej wprowadzała w błąd, niż przekazywała istotną wiedzę. Wszystko za sprawą faktu, że większość chińskich sił zbrojnych na morzu stanowiły okręty małe, dysponujące znacznie mniejszymi zdolnościami od jednostek amerykańskich.
W dłuższej perspektywie to jednak nie chwilowa liczebność floty ma znaczenie, ale tonaż okrętów, a przede wszystkim zdolność gospodarki do jego powiększania lub uzupełniania strat. W tej materii Chiny mają przewagę. Tylko w 2022 roku chińskie stocznie odpowiadały za budowę połowy nowych statków na świecie, gdy udział USA ograniczył się do 0,13 proc.
Doraźnym sposobem Waszyngtonu na utrzymanie balansu sił nie stało się zwiększenie potencjału własnego przemysłu stoczniowego, ale układ sojuszy w postaci porozumienia AUKUS czy zacieśnienia współpracy z Japonią.
Linia dziewięciu kresek
Dysponując argumentem siły Chiny konsekwentnie zmierzają do zapanowania nad obszarem wyznaczonym przez "linię dziewięciu kresek", czyli – w praktyce – nad całym Morzem Południowochińskim. To akwen o wyjątkowym znaczeniu.
Pod jego dnem znajduje się co najmniej 11 mld ton ropy naftowej i bogate złoża gazu ziemnego, a akwen odpowiada za około połowę globalnego transportu ropy naftowej. Ma także krytyczne znaczenie dla światowej i chińskiej gospodarki – przepływa przez niego około 80 proc. chińskiego eksportu.
Dlatego Chiny – lekceważąc wydany w 2016 roku wyrok międzynarodowego trybunału arbitrażowego w Hadze – tworzą na Morzu Południowochińskim (podobnie jak na Morzu Wschodniochińskim) "lądowe lotniskowce". Rafa Scarborough, a także rafy Gavena, Hughsa, Johnsona, Cuarterona, Mischief, Fiery czy Subi – wszystkie te, wcześniej ledwo wystające z wody albo kryjące się tuż pod jej powierzchnią miejsca zostały przez Chiny zmienione w solidne wyspy.
Chińczycy usypują je z wykorzystaniem tysięcy ton piasku, wzmacniają, aby nie zostały rozmyte przez fale, a następnie wznoszą na nich instalacje wojskowe – stacje radarowe, wyrzutnie rakiet, przystanie dla mniejszych okrętów czy lądowiska dla śmigłowców. Bazując na tej infrastrukturze i licznej marynarce wojennej budują swoją przewagę w regionie, zagarniając kolejne obszary.
Gdy kraje regionu usiłują temu przeciwdziałać, chińska marynarka wojenna i straż przybrzeżna atakują inne statki armatkami wodnymi, spychają na mielizny czy nawet taranują. W samym tylko 2024 miało miejsce kilka takich incydentów – ostatni 4 grudnia.
Posterunek Sierra Madre
Symbolem oporu wobec chińskiej ekspansji w regionie pozostaje samotny, coraz bardziej niszczony przez fale wrak okrętu desantowego BRP Sierra Madre (LT-57). W 1999 roku władze Filipin zdecydowały się na osadzenie okrętu na jednej z raf atolu Ayungin, aby w taki sposób stworzyć stały posterunek, zapewniający obecność filipińskich sił zbrojnych na spornym obszarze.
Posterunek istnieje, choć jest tak zniszczony, że dyżury pełnione przez kilku lub maksymalnie kilkunastoosobowe oddziały są w zasadzie walką o przetrwanie. Chiny utrudniają wymianę personelu czy dostawy zaopatrzenia, taranują filipińskie jednostki, a mniejsze zalewają wodą z armatek wodnych, ale samotny Sierra Madre wciąż trwa, stając się symbolem nierównej walki z chińskim ekspansjonizmem.
Mimo ciągłych prowokacji ze strony Chin Filipiny nie mają wyjścia. Jak zauważył emerytowany obecnie chiński admirał Zhang Zhao Zhong, gdy tylko filipińscy żołnierze opuszczą swój wysunięty posterunek, Chiny nie dopuszczą, aby ponownie został obsadzony, a Filipiny ostatecznie utracą dowód na swoją obecność w regionie.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski