Atak ATACMS-ów na lotnisko na Krymie. System S‑300/400 ponownie bezradny

W sieci pojawiły się zdjęcia satelitarne pokazujące skutki ataku Ukraińców na lotnisko Dżankoj z 30 kwietnia 2024 r. Broniący lotniska system S-300/400 ponownie był bezradny wobec pocisku balistycznego MGM-140 ATACMS i uratował go tylko przypadek. Przedstawiamy kulisy tego ataku i osiągi użytej broni.

Odpalenie pocisku MGM-140 ATACMS.
Odpalenie pocisku MGM-140 ATACMS.
Źródło zdjęć: © East News
Przemysław Juraszek

02.05.2024 | aktual.: 02.05.2024 20:50

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W poprzednim ataku na lotnisko Dżankoj zniszczeniu uległa cała bateria systemu przeciwlotniczego i antyrakietowego S-400 Triumf, a teraz została dosłownie draśnięta druga bateria tego samego systemu lub jego poprzednika.

Na poniższych zdjęciach z 27 kwietnia i 1 maja widać rozlokowaną baterię, która uniknęła totalnego zniszczenia wyłącznie dzięki przemieszczeniu się inne stanowisko bojowe. Najwyraźniej Ukraińcy odpalili pocisk w oparciu o zdezaktualizowane dane, a Rosjanie nauczeni praktyką bardzo często zmieniają pozycję rozstawienia systemu (jest to jedna z form obrony). Możliwe, że w tym przypadku zmiana lokalizacji została dokonana parę godzin przed atakiem.

To poskutkowało tym, że wystrzelony pocisk MGM-140 ATACMS trafił nie centralnie w baterię, ale eksplozja zahaczyła o przynajmniej jeden pojazd. Był on największy, więc mógł to być np. radar wykrywania bądź kierowania ogniem. Jeśli to któryś z dwóch wspomnianych typów, oznacza to faktycznie wyłączenie baterii z użycia do czasu dostarczenia nowego radaru. Możliwe też, że inne pojazdy także ucierpiały w mniej znacznym zakresie od odłamków.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

MGM-140 ATACMS - potężna broń z USA której boją się Rosjanie

Ukraińcy w ostatnim czasie bardzo zwiększyli częstotliwość użycia pocisków balistycznych MGM-140 ATACMS, z którymi rosyjskie systemy antyrakietowe sobie nie radzą. Obecnie zdjęcia bądź nagrania pokazują działanie wersji z głowicą kasetową, więc są to warianty M39 bądź M39A1.

Pierwszy to pocisk o zasięgu 165 km wyposażony jedynie w naprowadzanie oparte na nawigacji inercyjnej, a drugi to wersja o zasięgu zwiększonym do 300 km z dodaną nawigacją satelitarną, która ma zapewnić większą precyzję trafienia. Warto jednak zaznaczyć, że Rosjanie nauczyli się skutecznie zagłuszać sygnał GPS-u, co jest bardzo dużym problemem w przypadku broni o mniejszej sile rażenia, takiej jak choćby GLSDB czy M982 Excalibur.

Obydwa pociski mają głowicę kasetową zawierającą setki bombletów M74 APAM. Konkretnie wariant M39 ma ich na pokładzie aż 950 sztuk, a nowszy M39A1 "tylko" 300 sztuk, ponieważ więcej miejsca przeznaczono na większy zapas paliwa.

Każdy bomblet M74 APAM to kulka o średnicy 60 mm i masie 590 g mająca efektywny zasięg rażenia wynoszący kilka metrów. We wnętrzu wolframowej obudowy, będącej podczas wybuchu źródłem śmiercionośnych odłamków przebijających kamizelki kuloodporne czy poszycia samolotów, znajduje się mieszanina silnego ładunku wybuchowego i środka zapalającego.

Ten jest dodatkowo rozrzucany po obszarze i ma za zadanie dodatkowo wywołać zapalenie np. wyciekającego z poszatkowanych samolotów paliwa. Detonacja bombletów jest wywoływana przez prosty zapalnik uderzeniowy aktywujący się podczas upadku na ziemię. To sprawia, że w obszarze rażenia praktycznie żołnierz nie ma szans na przeżycie, jeśli nie jest schowany w ziemiance bądź np. transporterze opancerzonym.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski