Armaty morskie vs drony. Załogi okrętów "bawią się" w snajperów

Huti od paru miesięcy przeprowadzają na okręty znajdujące się na Morzu Czerwonym ataki z wykorzystaniem pocisków balistycznych, przeciwokrętowych oraz prostych dronów. Te ostatnie są niewarte marnowania pocisków za kilka milionów euro, więc Francuzi wraz z Włochami znaleźli optymalne rozwiązanie.

Widok z pokładu francuskiej fregaty FREMM, która za pomocą armaty Leonardo 76 mm Super Rapido zestrzeliła drona Hutich.
Widok z pokładu francuskiej fregaty FREMM, która za pomocą armaty Leonardo 76 mm Super Rapido zestrzeliła drona Hutich.
Źródło zdjęć: © X (dawniej Twitter) | Armée française - Opérations militaires
Przemysław Juraszek

10.03.2024 | aktual.: 11.03.2024 14:15

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Używane przez Hutich drony to najczęściej konstrukcje z rodziny Qasef bądź Samad. Pierwszy to dron o długości 2,5 metra i rozpiętości skrzydeł wynoszącej trzy metry, o zasięgu 150 km przenoszący około 30 kg ładunku. Drugi to większa konstrukcja o zasięgu od 500 do nawet 1500 kilometrów zdolna do przenoszenia ładunków o masie do 40 kilogramów.

Są to bardzo proste drony z nawigacją GPS i/lub INS poruszające się po wcześniej zaplanowanej ścieżce, więc mogą tylko atakować stacjonarne lub bardzo wolno poruszające się cele.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Strzelanie do takich celów pociskami CAMM lub Aster-15/30 kosztującymi kilka milionów euro to czyste marnotrawstwo, wygląda więc na to, że załogi okrętów francuskich i włoskich zaczęły w razie możliwości strzelać do dronów z armat morskich 76/62 Super Rapido (SR).

Warto tutaj zaznaczyć, że nie jest wykorzystywana tutaj amunicja precyzyjna DART, używane są najzwyklejsze pociski odłamkowo-burzące. Trafienie nimi wymaga wręcz snajperskiej precyzji, ale - jak widać na poniższych przykładach - system kierowania ogniem oraz umiejętności załogi zdają egzamin. W przypadku takiego strącenia jednostkowy koszt wynosi zaledwie parę tysięcy euro.

Leonardo OTO 76/62 mm Super Rapido — wielozadaniowy niezbędnik okrętów NATO

Włoska armata morska Leonardo OTO 76/62 mm Super Rapido stała się w praktyce standardem na okrętach państw NATO. Jest to konstrukcja o masie 7 900 kg (bez amunicji) chłodzona wodą morską, zdolna do strzelania z prędkością do 120 strzałów na minutę.

Umożliwia ona zwalczanie celów nawodnych, lądowych lub powietrznych w zależności od zastosowanej amunicji. Standardowe pociski odłamkowo-burzące pozwalają na zwalczanie celów nawodnych lub na lądzie na dystansie do 16 km. Dystans w przypadku celów latających jest nieznany, ale na pewno będzie to mniej niż 8 km deklarowane dla pocisków przeciwlotniczych DART.

Te kierowane pociski zawierają w sobie, podobnie jak pociski Starstreak, ładunek wolframowych strzałek niszczących cel energią kinetyczną. Są one bardzo efektywne w zwalczaniu nawet szybko poruszających się celów.

Ponadto system może też strzelać pociskami Vulcano 76 o zasięgu nawet 40 km. Są to pociski podkalibrowe o bardzo podobnej budowie, jak ma to miejsce w artyleryjskich pociskach Vulcano GLR 155.

Taki asortyment amunicji zapewnia armacie Leonardo OTO 76/62 mm Super Rapido bardzo dużą wszechstronność użycia, która daje o sobie znać podczas misji na Morzu Czerwonym u wybrzeża Jemenu.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Komentarze (2)