Amerykański pogromca radarów AGM‑88 w Ukrainie. Zmieni losy wojny jak HIMARS

W Ukrainie zaleziono szczątki pocisków antyradiolokacyjnych AGM-88 przeznaczonych do niszczenia radarów systemów przeciwlotniczych. Pociski tego typu pozwalają ukraińskim pilotom skuteczniej działać w regionie oddziaływania rosyjskiej obrony przeciwlotniczej.

Szczątki pocisku AGM-88 w Ukrainie.
Szczątki pocisku AGM-88 w Ukrainie.
Źródło zdjęć: © Twitter | Ukraine Weapons Tracker
Przemysław Juraszek

Jedną w ukraińskich słabości był na początku wojny brak podobnej klasy pocisków mogących zneutralizować rosyjską obronę przeciwlotniczą. Na początku wojny łupem podobnych rosyjskich pocisków padło sporo ukraińskich radarów bądź systemów przeciwlotniczych wykorzystujących radary kierowania ogniem.

Tymczasem dostarczone w ostatnich tygodniach przez USA pociski AGM-88 pozwalają wyrównać sytuację, jednakże tajemnicą nadal pozostaje sposób ich użycia. Ukraina nie ma żadnych samolotów zdolnych do ich przenoszenia, ale analitycy z oryxspioenkop.com twierdzą, że wykorzystywana jest zmodyfikowana wyrzutnia lądowa. Zazwyczaj nośnikiem tego typu uzbrojenia są wyspecjalizowane samoloty pokoju Panavia Tornado w wersji ECR lub EA-18G Growler.

Mielibyśmy tutaj sytuację podobną do pocisków Brimstone odpalanych ze zmodyfikowanej wyrzutni testowej umieszczonej np. w samochodzie dostawczym. Oczywiście użycie w taki sposób negatywnie wpływa na zasięg pocisku, który nominalnie charakteryzuje się zasięgiem ponad 50 km w najwcześniejszych wariantach lub ~150 km w przypadku najnowszych modernizacji AGM-88E AARGM.

AGM-88 - amerykański "młot" na rosyjskie systemy przeciwlotnicze

Pociski antyradiolokacyjne należą do kategorii uzbrojenia dedykowanego przełamywaniu obrony przeciwlotniczej przeciwnika. Są to wyspecjalizowane pociski, które naprowadzają się na emisje radiolokacyjne celu. Pozwala to na zniszczenie radaru kierowania ogniem kompleksu przeciwlotniczego nawet bez znania jego dokładnej pozycji.

Jedyną formą przeciwdziałania jest w zasadzie zestrzelenie nadlatującego pocisku przez system pokroju Skynex lub wyłączenie radarów systemu przeciwlotniczego czyniąc go bezużytecznym jeśli nie ma innych pasywnych możliwości wykrywania i namierzania celów (IRST lub radar pasywny). Wyłączenie radaru powoduje zaprzestanie emisji fal radiolokacyjnych, przez co pociski antyradiolokacyjne starszej generacji po prostu gubią cel.

AGM-88B HARM wszedł do służby w 1983 roku i wykorzystywał system naprowadzający się na źródła fal radiolokacyjnych generowanych przez zestawy przeciwlotnicze pokroju S-300. Pociski AGM-88 HARM zostały użyte w 1999 roku podczas operacji NATO "Allied Force" przeciwko Serbii, gdzie wyszła na jaw wada systemu. Okazało się, że pociski słabo sprawdzają się przeciwko mobilnym systemom przeciwlotniczym, których załogi włączały radar tylko na chwilę, a następnie bardzo szybko zmieniały pozycję po oddaniu strzału. Taką taktykę typu "odpal i pakuj się" przy zminimalizowanym użyciu radaru stosują dzisiaj Ukraińcy na swoich systemach.

Wnioski z operacji w Serbii wymusiły prace nad udoskonaleniem pocisku AGM-88 HARM poprzez dodanie dodatkowego systemu nawigacji GPS/INS i aktywnej głowicy radiolokacyjnej pozwalającej na znalezienie celu nawet jeśli ten dokonał zmiany swojej pozycji i działa w trybie offline. Tak zmodyfikowana wersja została oznaczona jako AGM-88E AARGM jest seryjnie produkowana od 2010 roku.

Pociski z rodziny AGM-88 charakteryzują się prędkością ponaddźwiękową (2450 km/h), co ma na celu danie przeciwnikowi mniej czasu na reakcję, a właściwości destrukcyjne zapewnia głowica odłamkowo-burząca o masie 66 kg.

Niestety nie wiadomo, jaka dokładnie wersja pocisków AGM-88 trafiła do Ukrainy, ale może ona wywrzeć wpływ porównywalny do zestawów HIMARS, które z pociskami GMLRS są dramatem dla rosyjskiej logistyki. Z kolei pociski AGM-88 mogą spowodować, że załogi znajdujących się blisko linii frontu rosyjskich systemów przeciwlotniczych pokroju S-300, 9K22 Tunguska, Pancyr-S1, zestawów 9K330 Tor lub 9K37 Buk będą bali się ich używać, co pozytywnie wpłynie na możliwości ukraińskiego lotnictwa.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie