Wielka Brytania. Mocarstwo atomowe niegotowe na wojnę
Wielka Brytania to bez wątpienia państwo wyróżniające się z potencjałem militarnym nie tylko na tle samej Europy, ale także i NATO. To ważny gracz, na którego - biorąc pod uwagę uzbrojenie i zdolności bojowe - spogląda większość mocarstw świata. Nikogo zatem nie dziwi, że w razie potencjalnego konfliktu każdy z jego uczestników wolałby mieć Wielką Brytanię po swojej stronie.
Według doniesień portalu Sky News, rząd Zjednoczonego Królestwa nie ma planu obrony swojego terytorium ani żadnego innego planu przygotowującego państwo na pełnoskalową wojnę.
Autorom udało się ustalić, że władze Wielkiej Brytanii nie dysponują żadnym aktualnym zbiorem dokumentów, które można by uznać za zintegrowany, kompleksowy plan prowadzenia działań na wypadek wojny. Dokument tego rodzaju ma dopiero powstać, a pierwsze prace nad nim rozpoczną się w drugiej połowie kwietnia. Początek im dać ma gra wojenna, w której wezmą udział przedstawiciele nie tylko sił zbrojnych, lecz także biura premiera, ministerstw obrony i spraw wewnętrznych. Ci ostatni mają równolegle debatować nad potencjalną reakcją poszczególnych resortów i rządu jako całości na wojnę.
Wiadomo już, że ewentualny udział Wielkiej Brytanii w wojnie pełnoskalowej wymagałby mobilizacji przemysłu i społeczeństwa (stąd np. konieczność przyjrzenia się drugowojennym metodom rozwiązywania podobnych problemów), i zwiększenia wydatków obronnych, w tym inwestycji w przemysł zbrojeniowy. Na razie nic nie wiadomo na temat planów dotyczących podobnych ruchów. Mogłyby one jednak napotkać trudności polityczne i finansowe.
Czy da się temu jakoś zaradzić?
Jednym z możliwych środków zaradczych ma być odtworzenie Rządowych Ksiąg Wojennych (Government War Book), czyli zbioru instrukcji i zasad dotyczących organizacji państwa na czas wojny, zarzuconych ok. 20 lat temu - miały być bowiem rzekomo niepotrzebne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Brak dokumentów planistycznych nie jest oczywiście do końca prawdą, bowiem np. w 2021 r. brytyjski rząd wydał dokument "Obrona w Erze Rywalizacji" (Defence in a Competitive Age), zaś w marcu br. wyszedł dokument "Dowodzenie odstraszaniem jądrowym" (Defence Nuclear Enterprise Command Paper). Obydwa dotyczą jednak armii, a nie kompleksowego zabezpieczenia państwa. Na kłopoty z planowaniem ogólnym nakładają się problemy z chaotyczną i nie zawsze racjonalną modernizacją.
Modernizacja sprzętu wojskowego po brytyjsku
Brytyjskie władze rozwinęły w ciągu ostatnich trzech dekad, na które przypadała większa część epoki "końca historii", ogromny talent do skutecznego marnowania pieniędzy w taki czy inny sposób. Wskazać wypada kilka szczególnie barwnych przypadków.
Jednym z nich był morski samolot patrolowy BAE Systems Nimrod MRA4. Była to w istocie modernizacja starszego Hawker Siddeley Nimrod MR2, z tym że wyposażona w nowe silniki Rolls-Royce BR710. Finalnie wyprodukowano je jako nowe, z nowym skrzydłem (większa o 23 proc. powierzchnia nośna), nowymi systemami awioniki, systemami zadaniowymi, ulepszonym kadłubem itd. W wyniku opóźnień oraz wzrostu kosztów po zbudowaniu trzech egzemplarzy program anulowano w 2010 r. po wydaniu 3,8 mld GBP. Nowe samoloty złomowano z ogromną pieczołowitością, mimo że po niespełna półtora roku od decyzji o zamknięciu programu stwierdzono, że decyzja była błędna.
Innym barwnym przykładem są lotniskowce typu Queen Elisabeth. Te potężne okręty (284 m długości, 65 tys. ton wyporności) mogą przenosić jedynie śmigłowce i samoloty pionowego lub skróconego startu i lądowania (STOVL), jako supernowoczesne, lecz oferujące ograniczone możliwości F-35B. W 2002 r. wybrano tę wersję samolotu, a nie potężniejszego, bardziej klasycznego F-35C. Wszystko ze względu na wybór układu ze skocznią do startu.
Co prawda ok. 2010 r. próbowano wrócić do koncepcji klasycznego lotniskowca, niejako mniejszego kuzyna amerykańskich Nimitzów, lecz uznano to za zbyt kosztowne. Z tego powodu Royal Navy ma dziś wielkie i drogie okręty, choć o ograniczonych możliwościach. Dodatkowo nie przenoszą one samolotów wczesnego ostrzegania jak E-2D Hawkeye, a jedynie śmigłowce.
Na lądzie nie jest wiele lepiej. Szczególnie znamienna jest historia współczesnego wozu rozpoznawczego Ajax. Miał on zastąpić starzejącą się rodzinę pojazdów gąsienicowych CVR(T). Ze względu na liczne problemy techniczne (m.in. wibracje zagrażające zdrowiu żołnierzy), niechęć producenta (koncern GDELS) do ich rozwiązania i problemy proceduralne program jest dziś opóźniony o przynajmniej sześć lat. Łącznie opóźnienie sięgnie siedmiu lat, o ile do drugiej połowy przyszłego roku wszystkie wady zostaną usunięte. Zapewne i to nie odbędzie się bez dodatkowych kosztów.
Inny pojazd gąsienicowy, bojowy wóz piechoty FV510 Warrior, przechodzi obecnie niewielką modernizację, choć ma być niebawem zastąpiony przez niemieckie kołowe wozy bojowe Boxer. Sam Boxer w Wielkiej Brytanii to materiał wręcz na serię artykułów. Wystarczy powiedzieć, że Wielka Brytania była jednym z założycieli programu, po czym z niego wyszła, by po latach wrócić na gorszych warunkach, a do tego same pojazdy są celowo niedozbrojone w porównaniu z choćby polskim Rosomakiem.
Problemy brytyjskich sił pancernych
Nie lepiej jest z czołgami. Challenger 2 już w momencie powstania (ponad ćwierć wieku temu) budził kontrowersje ze względu na uzbrojenie, złożone m.in. z armaty o gwintowanej lufie, ostatniej takiej w NATO. Po latach Londyn podjął decyzję o modernizacji czołgów, polegającej m.in. na wymianie wieży wraz z armatą - a ostatnia będzie taka sama, jak na najnowszych Leopardach 2.
Challenger 3 (taką nazwę wóz otrzyma po modernizacji) będzie bardzo nowoczesnym czołgiem. Cóż jednak z tego, skoro z 400 wyprodukowanych czołgów, modernizacji poddanych zostanie zaledwie 148 i tyle też pozostanie w służbie? Tymczasem Rory Breen, dyrektor ds. strategii i przyszłych działań biznesowych w Rheinmetall BAE Systems Land (RBSL) przekonuje, że "program Challenger 3 dostarczy najlepszy czołg w NATO".
Dodatkowo Wielka Brytania oddała w znacznym stopniu kontrolę nad swoim przemysłem pancernym koncernowi Rheinmetall (odpowiada m.in. za modernizację Challengerów 2 czy produkcję Boxerów), co dodatkowo każe stawiać znak zapytania przy potencjale British Army.
Suma problemów instytucjonalnych, finansowych czy ludzkich, wskazuje na to, że obronność mocarstwa jądrowego o globalnych aspiracjach trawi kryzys. Być może wspomniane gry sztabowe pomogą choć po części go przezwyciężyć, bowiem długoterminowe, skuteczne rozwiązania wymagać będą ogromu wysiłku, a także i pieniędzy.