"Warszawianki" alarmowo wyszły w morze. Baza rosyjskiej floty w Noworosyjsku opustoszała

Okręt podwodny projektu 636.3 (fotografia ilustracyjna)
Okręt podwodny projektu 636.3 (fotografia ilustracyjna)
Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Łukasz Michalik

13.01.2023 08:49

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Okręty stacjonujące w rosyjskiej bazie w Noworosyjsku zostały w trybie alarmowym wysłane w morze, a skład zespołu budził wątpliwości, co do zamiarów Rosjan. Wyjątkowa uwagę zwróciły na siebie trzy okręty podwodne projektu 636.3, znane pod nazwą "Warszawianka". Choć wyglądają jak polski "Orzeł", są od niego znacznie nowocześniejsze, a na pokładach mają pociski Kalibr.

W październiku 2022 Ukraińcy przeprowadzili udany atak na bazę rosyjskiej floty w Sewastopolu. Atak sprawił, że Rosjanie – nie mogąc zapewnić okrętom bezpieczeństwa na okupowanym Krymie - przebazowali większość Floty Czarnomorskiej do bazy w Noworosyjsku, na wschodnim wybrzeżu Morza Czarnego.

Miesiąc później celem ataku stał się Noworosyjsk, choć tym razem Ukraina zaatakowała nie port, ale terminal naftowy. Atak ten pokazał jednak, że rosyjska flota nie może czuć się bezpiecznie w nowej bazie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Obrona poprzez rozproszenie okrętów

Prawdopodobnie to właśnie zagrożenie ze strony Ukrainy spowodowało, że 11 stycznia rosyjskie okręty w trybie alarmowym opuściły Noworosyjsk. Zdaniem ekspertów, interpretujących te działania, były to ćwiczenia. I przeprowadzenie jest związane ze zmianą rosyjskiej strategii.

Do tej pory Rosjanie zakładali, że ich okręty są najbezpieczniejsze w nadmorskich bazach, gdzie chroni je przeciwlotniczy parasol i infrastruktura obronna portów. Działanie Ukraińców zweryfikowały to założenie, więc Rosjanie chcą ograniczać straty poprzez szybkie wyprowadzenie okrętów z atakowanej bazy.

Początkowo wyjście okrętów w morze oceniano jako próbę nieokreślonego ataku, a nawet desantu na ukraińskie wybrzeże. Wynika to z faktu, że wśród opuszczających port okrętów znalazły się okręty desantowe. Uwagę zwracał także udział w manewrach trzech okrętów podwodnych projektu 636.3, znanego pod nazwą "Warszawianka", które mogły być uzbrojone - łącznie - w 12 pocisków manewrujących.

"Warszawianki" na Morzu Czarnym

Okręty te reprezentują zmodernizowany typ Kilo, do którego należy m.in. polski ORP "Orzeł". W przeciwieństwie do polskiego okrętu, który obecnie nie reprezentuje żadnej wartości bojowej, rosyjskie zmodernizowane "Warszawianki" mają interesujące możliwości.

Te wypierające 3 tys. ton i długie na 73 metry okręty są uznawane za bardzo ciche, a tym samym trudne do wykrycia. Co więcej, modernizując jednostki projektu 636.6, Rosjanie uzbroili je nie tylko w torpedy, ale także w pociski manewrujące Kalibr (w tym wypadku w wariancie Kalibr-PŁ).

Czarnomorskie "Warszawianki" mają na pokładzie do czterech pocisków tego systemu, wystrzeliwanych z wyrzutni torpedowych okrętu. Mogą to być pociski manewrujące 3M14 przeznaczone do atakowania celów lądowych o zasięg do 2500 km, a także pociski przeciwokrętowe 3M54 o zasięgu do ok. 660 km, albo przeznaczone do atakowania okrętów podwodnych rakietotorpedy 91R1.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski