Supermyśliwiec Rosjan w Chinach. Natychmiast stał się obiektem drwin

Podczas przygotowań do salonu lotniczego China International Aviation & Aerospace Exhibition w Zhuhai przybycie jednego z prototypów rosyjskiego samolotu stealth Su-57 wywołało salwy śmiechu. Oczom obserwatorów ukazał się supermyśliwiec z widocznymi brakami w kontekście jakości.

Su-57 na pokazie w Chinach
Su-57 na pokazie w Chinach
Źródło zdjęć: © GETTY | VCG

05.11.2024 | aktual.: 05.11.2024 18:24

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W chińskim Zhuhai wylądował Suchoj Su-57, najnowocześniejszy rosyjski samolot wielozadaniowy, zaliczany do tzw. 5. generacji powojennej. Według Rosjan jest to więc odpowiednik takich zachodnich maszyn jak F-35 i F-22 czy chińskich J-20 i J-35.

Po przylocie Su-57 do Chin w sieci pojawiło się nagranie przedstawiające zbliżenie na fragment poszycia egzemplarza nr 054, który odstaje nie tylko od standardów przyjętych we współczesnym przemyśle lotniczym, ale i od innych elementów samolotu. Oznacza to, że cechy związane z ograniczeniem ryzyka wykrycia samolotu są poważnie zredukowane, bowiem uzyskanie cech tzw. stealth wymaga ogromnej dbałości o szczegóły i wysokiej jakości wykonania.

Niezupełnie cichy myśliwiec

W lotnictwie na zestaw cech stealth składa się przede wszystkim redukcja skutecznej powierzchni odbicia (SPO) wiązki radiolokacyjnej, ale także obniżenie sygnatury termicznej czy akustycznej. Dla przykładu w Su-57 054 szczególnie ważna jest ta pierwsza – osiąga się ją bowiem za pomocą starannego ukształtowania bryły płatowca (ale też osłonięcia wlotu powietrza do silnika czy stosowaniem zestawu uzbrojenia przenoszonego w zamkniętych komorach), która rozprasza wiązkę radiolokacyjną oraz za pomocą stosowania farb absorbujących wiązkę. Dzięki temu duży samolot dla większości radarów stanowi bardzo niewielki cel, przez co maszynę taką trudniej wykryć oraz naprowadzić nań uzbrojenie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Źle spasowane elementy stają się więc swego rodzaju reflektorem, który niejako "podświetla" samolot w paśmie radiowym. Film stał się nawet podstawą dla twórców memów, którzy nie pozostawili suchej nitki na rosyjskim przemyśle zbrojeniowym, wyśmiewając jaskość tamtejszych maszyn. Nie do końca jednak słusznie, bowiem egzemplarz 054 to nic innego jak prototyp T-50-4 (poza nim zwiedzający będą mogli zobaczyć egzemplarz 057/T-50-7 na wystawie statycznej), a więc maszyna, która mogła się zużyć podczas testów czy też z racji na eksperymentalny charakter mogła być niedopracowana.

Jednak z dostępnego materiału fotograficznego wynika, że Su-57 z produkcji seryjnej mają wyższej jakości poszycie, zdecydowanie mniej odstające od współczesnych standardów. Nie znaczy to oczywiście, że PAK-FA (program budowy nowej generacji myśliwca ciężkiego dla Sił Powietrzno-Kosmicznych Federacji Rosyjskiej) jest wielkim sukcesem.

Na pewno 5. generacja?

Su-57 od początku budził kontrowersje. O ile zapowiedzi były optymistyczne, a plany wielkie, o tyle z początku Su-57 był maszyną nieco budżetową, budowaną z tego, co było pod ręką.

Głównym dowodem na to, że Su-57 nie jest maszyną 5. generacji "pełną gębą", były stare silniki AŁ-41F1 (lub S), stosowane także w produkowanych seryjnie samolotach S-35. Jeszcze niedawno, bo w 2023 r., państwowa korporacja Rostec informowała o rozpoczęciu ostatniego etapu prób nowych, docelowych silników Izdielielije 30 (docelowo najprawdopodobniej AŁ-51), przy czym, jeśli próby zakończą się sukcesem, produkcja seryjna nowych jednostek napędowych zacznie się w 2025 r.

Do tego czasu dostarczane będą maszyny ze starszym napędem, choć już ze "spłaszczoną" dyszą, ograniczającą SPO. Czy są one odchylane w płaszczyźnie pionowej – nie wiadomo. Mają w każdym razie zapewnić zdolność do długotrwałego lotu z prędkością naddźwiękową (tzw. supercruise).

Do 2028 r. Siły Powietrzno-Kosmiczne mają otrzymać 76 maszyn. Do dziś do służby weszło 10-20 maszyn, zależnie od źródła, a na opóźnienia niemały wpływ mają zapewne sankcje nakładane na Rosję po 2014 r. i od 2022 r. Dla porównania, Lockheed Martin dostarczył niemal 190 samolotów przewagi powietrznej F-22 Raptor i ok. 1000 F-35 Lightning II w trzech zasadniczych wersjach, przy czym roczna produkcja oscyluje wokół 150 sztuk.

Jeżeli porównywać ewentualne możliwości do konfrontacji Rosji z NATO w powietrzu w dłuższej perspektywie, trzeba również dodać zdolności produkcyjne Dassault Aviation (Rafale), konsorcjum Eurfighter (Eurofighter 2000/Typhoon) i szwedzkiego Saaba (JAS39 Gripen), czyli kolejne dziesiątki maszyn, które można dostarczyć co roku. Oczywiście w Rosji produkowane są również starsze Su-35S, bombowce Su-34 itp., ale ich produkcja nie równoważy zużycia sił lotniczych podczas wojny.

Nieudana transformacja

Su-57 to niejedyny przykład rosyjskiego programu uzbrojenia nowej generacji, który zdecydowanie "ma pod górkę". Na początku poprzedniej dekady prezydent Władimir Putin i Anatolij Sierdiukow (poprzedni rosyjski minister obrony) zapowiadali szeroko zakrojony plan modernizacji wojsk lądowych za pomocą zupełnie nowych platform wielozadaniowych.

Plany były ambitne: zapowiedziano wprowadzenie do służby lekkiej amfibijnej platformy gąsienicowej, która miała zastąpić wywodzące się z czasów sowieckich BMP-2/3 (i kilka innych platform), uniwersalną platformę kołową 8x8 (następca rodziny BTR-80) i najbardziej zaawansowaną platformę ciężką, na podstawie której miały powstać: czołg podstawowy (następca T-72/80/90), ciężki bojowy wóz piechoty, armatohaubica samobieżna (następca 2S19 Msta) itd.

Mimo zaprezentowania pojazdów demonstracyjnych czy prototypowych podczas Parady Zwycięstwa w 2015 r., żadna z nowych platform nie weszła do produkcji seryjnej. Zamiast czołgu T-14 Armata Rosjanie produkują uproszczony czołg T-90M (którego produkcja nie zapewnia uzupełniania strat) i wyciągają z magazynów czołgi z lat 50., zamiast lżejszego Kurgańca produkowane są nadal BMP-3 (i to nie w najbardziej obiecujących wersjach), zamiast kołowego Bumieranga rosyjscy żołnierze otrzymują zmodernizowane BTR-82A (i może za jakiś czas otrzymają nowy, "budżetowy" transporter).

Rosyjski przemysł przerosły trudności techniczne i technologiczne, zaś państwo rosyjskie – trudności finansowe. Ponadto inwazja na Ukrainę wymusiła poszukiwanie rozwiązań bardziej ekonomicznych, ale też mniej skutecznych. Także wiele programów modernizacyjnych rosyjskiej floty notuje opóźnienia, zaś w powietrzu, zamiast PAK-DA (w pewnym sensie rosyjska odpowiedź na amerykański program B-21 Raider) rosyjskie ciężkie lotnictwo bombowe otrzymuje zmodernizowane, produkowane od nowa T-160M2 w tempie trzech maszyn rocznie.

Oczywiście Rosja nadal stanowi pewne zagrożenie dla świata zachodniego, lecz jej potencjał okazał się nieporównywalnie mniejszy niż potencjał Związku Radzieckiego, czemu trudno się dziwić. Mniejsze zasoby, słabsze zaplecze technologiczne oraz wszędobylska korupcja i marnotrawstwo powodują, że realizacja najbardziej ambitnych programów zbrojeniowych na wzór USA czy Chin okazała się niemożliwa. Nie znaczy to, że Kreml mimo wszystko nie próbował i nie próbuje ich realizować – prowadzi to jednak często do rozpraszania, a w konsekwencji do marnowania ograniczonego mimo wszystko potencjału Federacji Rosyjskiej.

Bartłomiej Kucharski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Bartłomiej Kucharski dla Wirtualnej Polski