Powódź w Polsce. Żołnierze i policja z termowizją bronią dobytków
Powódź w południowo-zachodniej Polsce nie tylko spowodowała zniszczenie dobytków mieszkańców. Nawet po opadnięciu wody majątek ludzi nie jest bezpieczny, ponieważ jak zawsze ma to miejsce w przypadku katastrof, pojawili się szabrownicy okradający opuszczone budynki. Porządek mają zapewnić żołnierze i policjanci wyposażeni z termowizję. Wyjaśniamy, dlaczego jest ona tak ważna.
17.09.2024 | aktual.: 18.09.2024 11:44
Po opadnięciu wody w zalanych miejscowościach pojawili się szabrownicy, czyli ludzie pragnący się wzbogacić na okradaniu własności ewakuowanych osób. Jest to niestety często powtarzający się schemat, jeśli na danym terenie dojdzie do katastrofy destabilizującej życie społeczne i pracę służb.
W ostatnich latach dobrze było to widoczne w Ukrainie w regionach przyfrontowych, a teraz można zaobserwować przypadki szabrownictwa w Polsce. Służby są teraz bardziej zajęte ratowaniem ludzi niż pilnowaniem dobytku, co niektóre osoby starają się wykorzystać szczególnie pod osłoną nocy.
Rozwiązaniem problemu jest wyposażenie patrolujących teren żołnierzy i policjantów w drony oraz celowniki termowizyjne i/lub noktowizyjne, dzięki którym nadzorowanie terenu staje się znacznie łatwiejsze przy ograniczonej liczbie mundurowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Noktowizja — niezbędny wojskowy gadżet XX i XXI wieku
Noktowizja nie jest nowością, ponieważ pierwsze mobilne rozwiązania, które można było zamontować na bronie strzeleckiej, pojawiły się już podczas II wojny światowej. W 1943 r. Niemcy wprowadzili celownik noktowizyjny ZG 1229 Vampir dedykowany do karabinka StG 44, który stał się najbardziej znanym tego typu urządzeniem. Zestaw składał się z celownika, oświetlacza IR i źródła zasilania.
Od tamtej pory prace nad noktowizją skupiły się na miniaturyzacji urządzeń, poprawie rozdzielczości oraz eliminacji potrzeby używania oświetlacza IR. Choć oświetlacz pozwala znacząco zwiększyć efektywność urządzenia, to jednocześnie jest doskonale widoczny dla innych noktowizorów.
Obecna generacja tych urządzeń może działać już w pełni pasywnie, nie wymagając oświetlacza ze względu na wzmocnienie światła aż 50 tys. razy. W wielu modelach dodatkowo zastępuje się zielony fosfor białym w celu poprawy jakości obrazu. Niektórzy producenci tacy jak np. NVLS z modelem Maximus lub L3 Harris z GPNVG oferują dwukrotnie szersze pole widzenia.
Dzięki goglom noktowizyjnym ich użytkownik w nocy widzi praktycznie tak samo jak w dzień. O ile niektóre rodzaje umundurowania wojskowego zapewniają kamuflaż poprzez specjalnie dobrany wzór maskujący i specjalne powłoki na materialne, o tyle noktowizja nie ma tego problemu w przypadku ubrań cywilnych.
Termowizja — ukrycie się przed nią jest niezwykle trudne
Postęp technologiczny w ostatnich latach sprawił, że kamery termowizyjne stosowane w systemach kierowania ogniem z czołgów stały się na tyle tanie i małe, że nadają się do wykorzystania przez pojedyncze osoby.
W przypadku wojska są to np. celowniki termowizyjne mocowane na broni. Wśród cywilów są one używane przez część myśliwych. Termowizji w przeciwieństwie do noktowizji nie da się oszukać za pomocą umundurowania, ponieważ nie opiera się ona na odbijaniu światła przez obiekt tylko na jego emisji ciepła w stosunku do otoczenia.
W praktyce im większa różnica temperatur, tym łatwiejsze wykrycie obiektu i jedynie gęste chmury lub mgła potrafią negatywnie wpłynąć na jej osiągi. Jedyną formą uniknięcia wykrycia przez termowizor jest przechwycenie ciepła generowanego przez ciało człowieka wewnątrz ubrania lub postawienie przeszkody o temperaturze otoczenia pomiędzy obiektem a termowizorem.
W przypadku poruszania się, oszukanie tych urządzeń niezwykle trudne. Wyjątek stanowi tylko bardzo gęsta roślinność utrudniająca wykrycie przez np. drona. Jedynie podczas przebywania w określonym miejscu można stworzyć zadaszenie np. ze specjalnych materiałów takich jak płachty Relv Eclipse lub nowoczesnych siatek maskujących Berberys. Te nie są jednak łatwo dostępne dla cywilów.
To sprawia, że w zasadzie szabrownicy nie mają żadnych szans, jeśli dana miejscowość jest pilnowana przez policjantów lub żołnierzami z termowizją oraz dronami z kamerami termowizyjnymi takimi jak np. FlyEye od Grupy WB.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski