Pomagają Ukrainie od trzech lat. Dostarczyli żołnierzom miliony militarnych przedmiotów
Pełnoskalowa wojna w Ukrainie wkracza w czwarty rok i warto wspomnieć, że wiele jednostek wciąż w dużej mierze opiera się na pracy grup wolontariackich, korzystających z najnowszych zdobyczy techniki druku 3D. Jedną z nich jest grupa WildBees, która dostarczyła ukraińskim żołnierzom ponad 3 mln różnych militarnych przedmiotów. Przedstawiamy kulisy ich pracy, a także niektóre z ich produktów.
Grupy wolontariackie wspierające walczących Ukraińców nie są nowością, ponieważ najstarsze powstały już w trakcie walk z rosyjskimi "zielonymi ludzikami" na początku 2014-2015 roku. Grupy te zapewniały to, czego ukraińskie wojsko z różnych względów zapewnić nie mogło.
Szeroka pomoc na dużą skalę ruszyła po 24 lutego 2022 roku, czyli już w trakcie pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. Jedną z osób, która dołączyła do tego wolontariackiego zrywu jest "Eman", koordynujący pomoc dla polskiej grupy WildBees regularnie organizującej zbiórki na rzecz sprzętu dla ukraińskich żołnierzy.
W rozmowie z WP Tech zaznacza on, że z jego perspektywy entuzjazm pomocowy skończył się już w 2022 roku, a potrzeby wcale nie zmalały. Grupa WildBees przez trzy lata działalności dostarczyła do Ukrainy ponad 3 mln różnych elementów oraz kilkaset drukarek 3D.
Na Ukrainę pojechałem z pomocą 28 lutego 2022. Kupowanie i dostarczanie różnego rodzaju rzeczy dla żołnierzy w moim odczuciu nie było wystarczające i chciałem zrobić dla nich coś więcej. Po kilku miesiącach trafiłem do grupy WildBees, zrzeszającej wolontariuszy z całego świata, którzy produkują elementy na drukarkach 3D dla SZU. Mało kto wie, ale działania wolontariuszy z całego świata bywały kluczowe w pewnych momentach tej wojny. Uważam, że w dalszym ciągu są poważnym wsparciem. Będąc w Donbasie, widziałem, czego żołnierze używają, to sprzęt kupiony przez wolontariuszy, są to m.in. auta, drony oraz nasze wydruki, które pomagają im walczyć i powstrzymywać rosyjskich żołnierzy każdego dnia.
Z mojej perspektywy zainteresowanie związane z chęcią pomocy skończyło się w pierwszym roku wojny. Obecnie dla większości ludzi to tylko kolejne newsy w telewizji i na portalach internetowych. Proszę zwrócić uwagę na obrzydliwe według mnie wypowiedzi wielu polityków, tu w Polsce, na temat Ukrainy i Ukraińców. Gdzie się podziała ludzka przyzwoitość? Gdzie tolerancja? Jeśli ktoś "ma dość" słuchania o tym, co się dzieje w Ukrainie, szczególnie z naszą historią, o wojnie, która jest tuż za naszą granicą, to jest to po prostu bardzo przykre.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Drukarki 3D to ogromne wsparcie dla Ukrainy
Drukarki 3D stały się pierwszym wyborem majsterkowiczów, ponieważ pozwalają w szybki i tani sposób dorobić prawie każdy dowolny, potrzebny element. Firmy także chętnie korzystają z drukarek do tworzenia prototypów. Najpopularniejsze są drukarki do tworzenia elementów z polimerów, ale w ostatnich latach pojawiły się też rozwiązania do druku elementów metalowych.
Z kolei w zastosowaniach wojskowych, drukarkom 3D intensywnie przygląda się choćby US Army. Z druku 3D korzystają też np. grupy rebelianckie z Mjanmy (Birmy), opierając się m.in. na projekcie broni FGC-9. Nic więc dziwnego, że druk 3D jest także wykorzystywany do wspierania żołnierzy ukraińskich.
Grupa WildBees produkuje mnóstwo różnych elementów, a ciekawe projekty - jak przyznał "Eman" - pojawiają się codziennie. "Przez nasze drukarki przewinęły się tysiące różnych modeli. Widziałem elementy drukowane do FGM-148 Javelin czy HMMWV".
Na wojnie najczęściej widywane są stabilizatory lotu, które dodawane do zwykłych granatów lub z kal. 30/40 mm powodują, że zrzucony z drona granat ma poprawioną trajektorię lotu, co pozytywnie wpływa na celność. Inną grupą są polimerowe skorupy, które po dodaniu odłamków i materiału wybuchowego wraz z zapalnikiem tworzą zamienniki dla pocisków moździerzowych często wykorzystywanych wcześniej w charakterze bomb dla dronów.
Jest to jednak zaledwie mały wycinek portfolio sprzętu militarnego produkowanego dla Sił Zbrojnych Ukrainy. Większa część jest niejawna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nagrania ukraińskich żołnierzy w odpowiedzi na pomoc dostarczoną przez grupę WildBees.
Pomoc grupy WildBees to dużo więcej niż tylko stabilizatory i skorupy do granatów
To jednak nie koniec, ponieważ grupa WildBees produkuje także mnóstwo niekinetycznych dodatków. Pierwszym były peryskopy okopowe, które zasłużyły się już w trakcie I wojny światowej. Umożliwiają one obserwację sytuacji i korygowanie ostrzału z granatnika (ew. moździerza) bez potrzeby wychylania przez żołnierza głowy zza osłony, co w dobie snajperów z termowizją i ostrzału artyleryjskiego jest na wagę złota. WildBees wysłało ich do Ukrainy dziesiątki tysięcy i ma liczne świadectwa na to, że uratowały życie nie jednego żołnierza.
Drugim bardzo cenionym "gadżetem" są ładowarki do magazynków, które umożliwiają szybkie załadowanie luźnymi nabojami trzymanymi w kieszeniach, kartonie czy skrzynce znajdującej się w okopie. Biorąc pod uwagę intensywność rosyjskich szturmów, to standardowy przydział czterech lub ośmiu magazynków do karabinka szybko się kończy.
Ich załadunek w stresie przez zmęczonego żołnierza jest trudniejszy, niż się wydaje i taka ładowarka stanowi ogromną pomoc. Szczególnie, gdy trzeba to zrobić w rękawicach przy minusowych temperaturach. Ponadto, załadowanie np. 10 magazynków pod rząd wywołuje u żołnierzy ból palców.
Jak wspomina "Eman", "pierwotny projekt został "pożyczony" od rosyjskiej grupy na Telegramie, a koledzy z WildBees USA je przeprojektowali i tak trafiły na front. W ciągu tygodnia dostaliśmy odpowiedź: "Potrzebujemy ich!". Od tamtego czasu (grudzień 2023 r.) wysłaliśmy dziesiątki tysięcy ładowarek, a modele zostały ulepszone na podstawie wskazówek przesyłanych z frontu przez żołnierzy".
Trzecią kategorią jest sprzęt do rozminowania, oznaczania min lub modeli wykorzystywanych w szkołach lub na kursach saperskich w Siłach Zbrojnych Ukrainy. W ostatniej kategorii szczególnie aktywna jest grupa WildBees Sweden wspierana przez Safe Pro AI/Demining Research Community. "Eman" wspomniał jeszcze o nowym projekcie "Mine Markers", mającym na celu opracowanie i produkcję sprzętu do oznaczania min, którego pierwsza partia prototypów już trafiła do SZU. Miny są powszechne w Ukrainie, a unieszkodliwianie ich to niezwykle niebezpieczne zadanie, w którym wszelkie narzędzia minimalizujące ryzyko wybuchu są niezwykle cenne.
Ponadto grupa WildBees produkuje w oparciu o druk 3D łatwo dostępne i tanie komponenty obudów kieszonkowych detektorów dronów, a także mechanizmy zrzutowe dla nich.
Zapytałem też o to, co Emanuel chciałby przekazać wątpiącym w sens, bądź krytykom pomocy Ukrainie w oparciu o własne doświadczenie.
W ciągu ostatnich 3 lat w Ukrainie spędziłem łącznie kilka miesięcy. Zjeździłem cały kraj i wszędzie byliśmy traktowani wyjątkowo, a wdzięczność Ukraińców dla Polaków jest nie do opisania. Żołnierze traktują wolontariuszy z najwyższym zaufaniem i szacunkiem. Pamiętam, jak jeden z żołnierzy zapytał mnie, jak długo walczymy. Odpowiedziałem, że my nie jesteśmy żołnierzami, tylko wolontariuszami, na co odparł, że my także walczymy, przyjeżdżając do Ukrainy, w okolice frontu. Powiedział to zupełnie poważnie.
We wrześniu, pod Pokrowskiem, na własnej skórze odczułem, co to jest atak rakietowy w nocy. Mogę powiedzieć, że okoliczne psy czują spadające bomby kilka sekund przed ich kontaktem z ziemią. Każdy, kto w Polsce i Europie może pozwolić sobie na wyjście na kawę, siłownię, na spacer z dziećmi do parku, niech pomyśli, że w Ukrainie to może skończyć się śmiercią w ataku rakietowym.
Bez walczących Ukraińców mielibyśmy od 3 lat rosyjskich żołnierzy za naszą wschodnią granicą, a może i w krajach bałtyckich. Nasza dzisiejsza rzeczywistość byłaby zupełnie inna. Wdzięczność - to mam dla ukraińskich żołnierzy oraz współczucie, że mimo braków amunicji, sprzętu i wyposażenia muszą walczyć i umierać.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski