Tego Rosjanie nie przewidzieli. Sojusznicy zaczęli kupować broń z Chin
Tadżykistan po raz pierwszy zaprezentował chińskie systemy obrony powietrznej HQ-17AE. Nieco wcześniej, w lutym pozyskanie kilku kompleksów przeciwlotniczych z Chin ogłosił z kolei Uzbekistan. Obywa państwa z Azji Środkowej do tej pory zaopatrywały się w tego typu uzbrojenie w Rosji.
Wojna w Ukrainie i jej liczne konsekwencje (w tym sankcje, ostracyzm świata wobec Rosji czy problemy z dotrzymywaniem przez Moskwę terminów zawartych w umowach) sprawiły, że pozycja Rosji jako dostawy uzbrojenia mocno spadła. Z najnowszego raportu Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem (SPIRI) wynika, że w 2024 r. eksport rosyjskiej broni był o aż 47 proc. mniejszy w porównaniu do sytuacji z 2022 r.
Chiny odbijają Rosji klientów na sprzęt wojskowy
HQ-17AE jest eksportową wersją HQ-17A, czyli chińskiego kołowego zestawu przeciwlotniczego typu ziemia-powietrze. Pod względem konstrukcji oraz możliwości dość mocno przypomina radziecki Tor-M1, chociaż chiński wariant jest postrzegany jako nieco lepszy. Zapewnia możliwość przechwytywania celów powietrznych na dystansie od 1,5 km do 15 km (poruszających się na wysokościach od 10 m do 10 km). Wykorzystywane w tym systemie pociski ważą ok. 165 kg i mierzą 2,9 metra długości.
Władze Tadżykistanu nie ujawniły informacji na temat kosztów pozyskania tego sprzętu czy liczby zakupionych egzemplarzy. Był on jednak demonstrowany podczas defilady z okazji 32. rocznicy powstania sił zbrojnych Tadżykistanu, na której obecne były najwyższe władze. Zdaniem portalu Defence Security Asia zakup HQ-17A jest oznaką znacznie bliższych relacji z Chinami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kolejny cios w rosyjski eksport
Do tej pory obrona powietrzna Tadżykistanu bazowała na sprzęcie produkcji radzieckiej, w szczególności na zestawach "Osa" i "Strieła-10".
"Odbicie" Tadżykistanu z rąk Rosji wpisuje się w szerszy trend, jaki można zauważyć w Azji Środkowej. Podobną drogą postępuje Uzbekistan, który również wzmacnia swoją obronę powietrzną już nie poradzieckimi i rosyjskimi, ale chińskimi systemami przeciwlotniczymi (w lutym tamtejsze władze potwierdziły zakup m.in. FM-90, czyli eksportowej wersji HQ-7, oraz KS-1C).
Wpływy Rosji w Azji mocno uszczuplają też ruchy Indii, które rywalizują z Chinami i coraz częściej zamiast sprzętu z Rosji stawiają na broń z rodzimych zakładów zbrojeniowych bądź z krajów NATO. Kupiły już m.in. francuskie myśliwce Rafale, a w najbliższej przyszłości postawią także na pokładową wersję Rafale M kosztem rosyjskich myśliwców MiG-29K.
W przypadku niektórych rodzajów uzbrojenia Indie współpracują też z USA. W lutym Donald Trump zasugerował, że Indie mają otwartą drogę do starań o pozyskanie myśliwców F-35.
Od Rosji coraz mocniej odwraca się również Armenia, której władze w styczniu podpisały z administracją USA umowę o partnerstwie strategicznym. Spotkało się to z niezadowoleniem Rosji. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oskarżył Stany Zjednoczone o "próbę podporządkowania sobie kolejnego kraju".
Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski