Lotniskowiec Admirał Kuzniecow. Wypalone resztki rosyjskich marzeń o oceanicznej flocie
Rosja jest krajem, który – formalnie – eksploatuje jeden lotniskowiec. W praktyce, choć nadal ma samoloty morskie, to nie ma okrętu, na którym mogłyby lądować. Choć przed laty rozpoczęła ambitny program budowy serii lotniskowców, w 2022 r. pozostał jej tylko jeden, niesprawny Admirał Kuzniecow. Co się stało z pozostałymi?
04.12.2022 | aktual.: 04.12.2022 15:52
4 grudnia 1985 w stoczni w Mikołajowie (obecnie Ukraina) zwodowano największy okręt w Europie. Ryga – bo tak nazywał się wówczas dzisiejszy lotniskowiec Admirał Kuzniecow – miała 306 metrów długości, wypierała ponad 59 tys. ton i była pierwszym prawdziwym lotniskowcem, jaki zbudował Związek Radziecki. Nikt wówczas nie przypuszczał, że będzie zarazem ostatnim rosyjskim okrętem tej klasy.
Kuzniecow (dla przejrzystości będzie tu stosowana współczesna nazwa) miał być pierwszym z serii trzech radzieckich lotniskowców. Dwa pozostałe – Wariag i Ulianowsk – choć rozpoczęto ich budowę, nie zostały jednak ukończone.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przejęty przez niepodległą Ukrainę kadłub Wariaga został sprzedany Chinom, które ukończyły go jako własny lotniskowiec Liaoning. Po rozpadzie ZSRR gotowy w ok. 20 proc. Ulianowsk został rozebrany.
Lotniskowiec Admirał Kuzniecow
Admirał Kuzniecow okazał się wyjątkowo pechowym okrętem. Zbudowany w Mikołajowie, po rozpadzie ZSRR utracił swoje zaplecze techniczne i remontowe (znalazło się na terytorium niepodległej Ukrainy).
Niewiele brakowało, aby w 1991 r. Ukraina przejęła także i sam okręt, ale jego dowódca zdecydował się na ryzykowne "porwanie" Kuzniecowa i z niepełną załogą, która wybrała pozostanie w służbie Rosji, wyruszył w rejs dookoła Europy.
Stacjonujący dotąd na Morzu Czarnym okręt został przydzielony do rosyjskiej Floty Północnej, a nowym portem macierzystym Kuzniecowa okazało się miasto zamknięte Widiajewo w pobliżu Murmańska.
Admirał Kuzniecow – dymiący "okręt hańby"
Problem polegał na tym, że Admirał Kuzniecow przez lata nie uzyskał gotowości operacyjnej. Pierwsze samoloty trafiły na jego pokład dopiero w 1993 r., a o znikomej sprawności okrętu dobitnie świadczy fakt, że w latach 90. przepływał on zaledwie około 5 tys. mil rocznie.
Okręt nieustannie się psuł, trapiły go liczne usterki, a jego napęd był niewart zaufania. Było to na tyle niebezpieczne, że podczas części rejsów towarzyszył mu holownik, gotowy w razie problemu dociągnąć dumę rosyjskiej floty do bezpiecznego portu.
Do tego okręt kopcił jak XIX-wieczny parowiec. Było to na tyle widowiskowe, a zarazem sugerujące zły stan jednostki, że gdy Admirał Kuzniecow przepływał w pobliżu Wysp Brytyjskich, brytyjski sekretarz obrony Michael Fallon nazwał go "okrętem hańby".
Swój debiut bojowy lotniskowiec Admirał Kuzniecow zaliczył podczas wojny w Syrii. Pływał wówczas po Morzu Śródziemnym, a jego samoloty atakowały przeciwników wspieranego przez Rosję Baszszara al-Asada. Warto zauważyć, że tylko część misji odbywała się z pokładu okrętu, bo jego grupa lotnicza bazowała częściowo na lądzie.
Rosyjski lotniskowiec i niekończący się remont
Dramat zaczął się w 2017 r. Jedyny rosyjski lotniskowiec był w tak złym stanie, że trzeba było wycofać go w celu przeprowadzenia napraw. Podczas remontu w Murmańsku doszło jednak do awarii i zatopienia jedynego rosyjskiego (zbudowanego przez Szwecję) pływającego doku, zdolnego do obsługi tak wielkich okrętów. Podczas katastrofy został uszkodzony również i sam Kuzniecow.
Dwa lata później na niszczejącym w stoczni remontowej okręcie wybuchł wielki pożar. Zniszczył on wnętrze kadłuba do tego stopnia, że w samej Rosji pojawiły się głosy kwestionujące opłacalność dalszego remontu, bo prawdopodobnie taniej będzie zbudować nowy lotniskowiec.
Mimo to rosyjska propaganda od lat podaje optymistyczne komunikaty o planowanym zakończeniu prac remontowych. Początkowo miało to nastąpić w roku 2020, później w 2023, a obecnie podawaną datą jest rok 2024. Biorąc pod uwagę stan tego, co zostało z Admirała Kuzniecowa, wydaje się to jednak bardzo mało prawdopodobne.
Rosyjskie samoloty pionowego startu
Prowadzi to do sytuacji, w której Rosja jest obecnie państwem, które ma wprawdzie – resztki – lotnictwa pokładowego, ale dla swoich morskich samolotów nie ma lotniskowca.
Pierwszym rosyjskim (radzieckim) samolotem, zbudowanym z myślą o okrętach lotniczych, był Jak-38 . Konstrukcja ta przypominała nieco brytyjski samolot Hawker Siddeley Harrier, jednak była od niego znacznie mniej dopracowana.
Jak-38 miał jedną zaletę: mógł startować i lądować pionowo (VTOL). Poza tym miał same wady: brak radiolokatora, bardzo mały udźwig (1 tys. kg), niewielką prędkość (950 km/h) i symboliczny zasięg (680 km). Samolot ten nie miał najmniejszych szans w starciu z lotnictwem morskim potencjalnych przeciwników.
Rosjanie wyciągnęli wnioski z eksploatacji Jaka-38. Kolejny samolot pionowego startu, Jak-41, z dzisiejszej perspektywy wydaje się konstrukcją znacznie bardziej dopracowaną i dojrzałą, o potencjalnie dużych możliwościach. Wydaje, bo powstały tylko cztery egzemplarze prototypowe.
Przeznaczeniem samolotów VTOL były jednak nie lotniskowce, ale "krążowniki lotnicze". W radzieckim wydaniu były to jednostki łączące niepełnowymiarowy pokład lotniczy z silnym uzbrojeniem rakietowym. W praktyce okręty te okazały się ślepym zaułkiem – nie sprawdziły się ani w roli lotniskowców, ani krążowników rakietowych.
Rosyjskie lotnictwo pokładowe
Wraz z budową prawdziwych lotniskowców ZSRR rozpoczął także tworzenie ich grup lotniczych. Zaprojektowano i zbudowano w tym celu pokładowe wersje samolotów Su-27, Mig-29 i Su-25, czyli, odpowiednio Su-33, MiG-29KR i Su-25UTG.
Są one dostosowane do działań z lotniskowca m.in. poprzez montaż haków do lądowania z pomocą aerofiniszerów, integrację z pociskami przeciwokrętowymi czy wyposażenie w składane końcówki skrzydeł.
Na potrzeby radzieckich, a później rosyjskich samolotów morskich zbudowano także na Krymie wyjątkowy, lądowy trenażer – poligon lotniczy NITKA. Jest to wbudowany w płytę lotniska pokład lotniskowca, umieszczony na wielkich siłownikach, które symulują falowanie oceanu i ruchy pokładu okrętu.
Poligon ten, zlokalizowany w bazie lotniczej Saki na Krymie, przez lata pozwalał rosyjskim pilotom na podtrzymywanie nawyków związanych z działaniami z pokładu lotniskowca. Obecnie – po długiej przerwie w użytkowaniu, a także na skutek ukraińskich ataków na bazę Saki, poligon Nitka nie jest eksploatowany.
Jego następca w postaci poligonu lotniczego w Jejsku ma betonowy pas startowy i nie oferuje możliwości treningu na poziomie, jaki zapewniał trenażer NITKA. W praktyce oznacza to, że Rosja – choć podtrzymuje fikcję posiadania na stanie floty lotniskowca – z biegiem czasu traci zdolności w zakresie budowanego znacznym nakładem środków lotnictwa pokładowego.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski