Jamantau – zapasowa stolica Rosji. Podziemne miasto pod Uralem
Co skrywa wnętrze góry Jamantau na południowym Uralu? Prowadzone przez dziesięciolecia prace budowlane wskazują na potężną inwestycję. Wśród domysłów i spekulacji na temat jej przeznaczenia przewija się wątek gigantycznej, podziemnej instalacji. To polisa bezpieczeństwa, która w razie wojny zapewni władzom Rosji schronienie, pełniąc rolę zapasowej stolicy.
Rosyjskie miasta zamknięte to relikt z czasów ZSRR. Przed laty taki status uzyskiwały wyjątkowe miejsca: osiedla, miasteczka czy całkiem spore ośrodki miejskie, zlokalizowane przy zakładach zbrojeniowych czy kompleksach badawczych, niekiedy wznoszone od podstaw na zupełnym odludziu.
Ich mieszkańcy stanowili personel różnych, strategicznych obiektów. Płacili ograniczeniami w swobodnym przemieszczaniu się i kontaktach ze światem zewnętrznym za względny komfort życia, z reguły wyższy niż w przypadku reszty kraju.
Mieżgorie – najbardziej tajemnicze miasto zamknięte
Po upadku ZSRR Rosja utrzymała status miast zamkniętych dla 38 ośrodków. Zazwyczaj powód nie stanowił tajemnicy. Wiluczinsk to baza Floty Oceanu Spokojnego. Sołniecznyj – siedziba sztabu 62 Dywizji Rakietowej. W Siewiersku pracuje Kombinat 816 – zakład badający materiały promieniotwórcze.
Problem zaczyna się, gdy zechcemy sprawdzić, dlaczego miastem zamkniętym jest baszkirskie miasto Mieżgorie. Nie tylko nie wiadomo, dlaczego w 1995 roku otrzymało taki status, ale nawet jaki podmiot sprawuje nad nim kontrolę. To ośrodek naukowy, kosmiczny, czy może wojskowy? Tego również nie znajdziemy w oficjalnie udostępnionych dokumentach.
W okolicy musi być jednak coś ważnego, skoro zlokalizowano tam aż trzy wojskowe garnizony.
Schron we wnętrzu góry
Nieco światła na sekret Mieżgorie rzuca spojrzenie na mapę. Położone w południowym Uralu miasteczko leży bowiem u podnóża góry Jamantau. Samo wzniesienie, choć najwyższe w południowym Uralu, niczym szczególnym nie imponuje: wygląda zupełnie przeciętnie, a wysokość 1640 metrów również nie robi żadnego wrażenia.
Podobnie jak w przypadku słynnego, amerykańskiego centrum kontroli przestrzeni powietrznej, które przed laty umieszczono w wydrążonym wnętrzu góry Cheyenne, również i Jamantau ma swoją tajemnicę. Pod górą ma znajdować się gigantyczny schron, którego przeznaczenie, jak i sama obecność są od lat przedmiotem spekulacji i domysłów.
Podziemna stolica Rosji
O jego istnieniu świat dowiedział się w połowie lat 90., kiedy Jamantau opisał New York Times, powołując się przy tym na dane zebrane przez CIA. Pod góra miał znajdować się gigantyczny schron, zdolny do zapewnienia przetrwania tysiącom ludzi w przypadku wojny atomowej.
Nie chodziło jednak o przetrwanie okolicznej ludności, ale o bezpieczne schronienie dla najważniejszych osób w państwie. Schron miał pełnić rolę podziemnej, zapasowej stolicy, zapewniającej ciągłość władzy i możliwość działania jej najważniejszych organów niezależnie od sytuacji na powierzchni.
W tym celu wewnątrz górskiego masywu miał powstać podziemny obiekt o nieprawdopodobnej wręcz wielkości. To miejsce mogące ukryć nawet 60 tys. ludzi., przystosowane do długotrwałego odcięcia i dysponujące gigantycznymi zapasami wszystkiego, co niezbędne – od żywności i wody, po środki medyczne czy systemy łączności, pozwalające na zdalne zarządzanie krajem.
"To nie schron, to magazyn"
Odnosząc się do rewelacji NYT, Rosjanie zaprzeczyli. Ponieważ nie dało się jednak ukryć, że w okolicy są prowadzone na wielką skalę prace budowlane, według danych strony rosyjskiej Jamantau to gigantyczna magazyny żywności.
Jednocześnie Igor Rodionow, ówczesny rosyjski minister obrony, zapytany w latach 90. o szczegóły na temat Jamantau, odpowiedział: "Nie istnieje w Ministerstwie Obrony Rosji praktyka informowania zagranicznych środków masowego przekazu o instalacjach, które mają lub mogą mieć cokolwiek wspólnego z bezpieczeństwem kraju".
Gdzie znika Putin?
Spekulacje na temat Jamantau powróciły wraz z rosyjskim atakiem na Ukrainę. Gdy stało się jasne, że "blitz nad Dnieprem" zmienił się w pokaz rosyjskiej słabości, Władimir Putin, wcześniej regularnie widoczny w mediach, zapadł się pod ziemię.
Wywołało to nie tylko falę spekulacji na temat kondycji rosyjskiego prezydenta, ale także domysły na temat miejsca jego aktualnego pobytu. Jednym z nich miał być właśnie schron pod Jamantau.
Perymetr: maszyna ostatecznej zagłady
Obok roli zapasowej stolicy, centrum dowodzenia, magazynu czy schronu, instalacja wewnątrz Jamantau może pełnić jeszcze jedną funkcję, na którą wskazywała w latach 90. rosyjska gazeta "Siegodnia". Funkcją tą jest bezpieczne schronienie dla centrali systemu o nazwie Perymetr, znanego w popkulturze pod nazwą Dead Hand (Martwa Ręka).
Perymetr to awaryjny system łączności, odpowiedzialny za komunikację w ramach strategicznych sił rakietowych Rosji. Jego zadaniem jest przejęcie kontroli nad nuklearnym arsenałem w sytuacji, gdy łączność z kluczowymi ośrodkami władzy zostanie zerwana w wyniku atomowego ataku na Rosję.
W takich okolicznościach – a zatem w czasie wojny totalnej, z wymianą atomowych ciosów – Perymetr ma za zadanie wykonać ostatnie, odwetowe uderzenie z wykorzystaniem ocalałego arsenału nuklearnego.
Jako możliwe rozwiązanie wskazywane jest w tym przypadku odpalenie rakiety (w tej roli zmodyfikowany wariant pocisku RT-2PM Topol), która wznosząc się na dużą wysokość nada sygnał radiowy, inicjujący wystrzelenie międzykontynentalnych pocisków balistycznych.
Szczegóły związane z działaniem Perymetru nie są jednak znane. Choć wiadomo, że system taki został opracowany i istnieje, nie wiadomo, czy jest aktywny lub czy kiedykolwiek został uruchomiony ani jakie są warunki, w których start rakiet miałby nastąpić bez udziału człowieka.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski