Korea Północna prezentuje nowy międzykontynentalny pocisk balistyczny

Wojskowa parada zorganizowana w stolicy Korei Północnej zwróciła na Pjongjang uwagę całego świata. Powodem była obecność córki przywódcy, Kim Dzong Una, a także pokazana w czasie defilady broń. Wśród różnych pocisków balistycznych zwracała uwagę makieta nowej rakiety, która – jak oceniają eksperci – może wnieść nową jakość do sił rakietowych Korei Północnej.

Pocisk Hwasong-17
Pocisk Hwasong-17
Źródło zdjęć: © India Frontier
Łukasz Michalik

10.02.2023 | aktual.: 10.02.2023 15:50

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Nocna parada, zorganizowana 8 lutego, była częścią obchodów 75. rocznicy utworzenia Koreańskiej Armii Ludowej (KAL). Na trybunie, przed którą przemaszerowały kolumny wojska, pojawił się nie tylko koreański przywódca, Kim Dzong Un, ale także jego córka, prawdopodobnie od najmłodszych lat przygotowywana do objęcia po ojcu steru rządów.

Jak podczas większości tego typu wydarzeń, północnokoreańska armia zaprezentowała swoją broń, w tym różne rodzaje rakiet i pocisków balistycznych. Wśród nich uwagę zwracało kilkanaście egzemplarzy międzykontynentalnych pocisków balistycznych Hwasong-17.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Hwasong-17 to pocisk, który doleci do Stanów Zjednoczonych

Hwasong-17 to obecnie szczytowe osiągnięcie północnokoreańskiego programu rakietowego. Międzykontynentalny pocisk balistyczny (ICBM - intercontinental ballistic missile) został przyjęty do służby w 2020 roku. Jego dokładne dane techniczne nie są znane, ale Hwasong-17 jest najprawdopodobniej największym pociskiem balistycznym świata, odpalanym z mobilnej wyrzutni.

Zamiast korzystać ze stałej bazy i podziemnego silosu, Hwasong-17, jak większość pocisków użytkowanych przez Rosję czy USA, jest pociskiem w pełni mobilnym, transportowanym za pomocą wielkiego pojazdu typu TEL (transporter erector launcher), odpowiedzialnego zarówno za jego transport, ustawienie na stanowisku, jak i odpalenie.

Przybliżona masa pocisku Hwasong-17 to 80-140 ton przy długości 24-26 metrów, a w jego zasięgu, szacowanym nawet na 15 tys. km. znajduje się kontynentalna część Stanów Zjednoczonych.

Więcej celów niż pocisków antyrakietowych

Tym, co budzi największy niepokój USA, jest liczba zaprezentowanych Hwasongów-17. Kilkanaście pokazanych pocisków może zaatakować nawet kilkadziesiąt celów. Wszystko za sprawą faktu, że ich rozmiar, średnica i budowa prawdopodobnie pozwalają na zastosowanie głowicy typu MIRV (multiple independently targetable reentry vehicle).

To ładunek zawierający kilka niezależnych subgłowic, zdolnych do uderzenia w różne cele. Alternatywą dla wielu głowic są ich atrapy, które – przez zaangażowanie obrony antybalistycznej – oczyszczają drogę właściwym głowicom z ładunkiem bojowym.

Przy ostrożnym założeniu, że Hwasong-17 może przenosić 3-4 głowice, wystarczy kilka takich pocisków, aby doprowadzić do przeciążenia amerykańskiej obrony antybalistycznej.

Jak zauważa Ankit Panda, ekspert zajmujący się kwestią koreańskiego uzbrojenia, ta może skutecznie zwalczać do 11 głowic naraz – przy założeniu, że do każdej z nich zostaną wystrzelone po cztery (z 44 jednorazowo dostępnych) pociski antybalistyczne, co ma zagwarantować zniszczenie celu.

Ale nawet wystrzelenie tylko jednej antyrakiety do jednego celu już niebawem może przekraczać możliwości amerykańskiej obrony, bo liczba północnokoreańskich pocisków dalekiego zasięgu rośnie mimo nałożenia na ten kraj międzynarodowych sankcji.

Nowy pocisk na paliwo stałe

Rosnąca liczba pocisków Hwasong-17 to jednak tylko jeden z problemów, na który zwracają uwagę eksperci, komentujący północnokoreańską defiladę. Drugą, ważną kwestią jest pokazany podczas niej, kolejny międzykontynentalny pocisk balistyczny, a raczej – prawdopodobnie – jego makieta.

Nawet, jeśli pokazano jedynie makietę, jest to dowód na prace nad nową bronią. Tym razem, jak przewiduje Kim Dong-yub z seulskiego University of North Korean Studies, pocisk ma być napędzany paliwem stałym, co oznacza skokowy wzrost możliwości Korei Północnej.

Z punktu widzenia zarówno technologii, jak i wojskowych możliwości, możemy w tym przypadku mówić o przełomie, bo paliwo stałe otwiera przed północnokoreańską bronią rakietową nowy rozdział.

Wynika to z faktu, że pocisk na paliwo stałe jest znacznie prostszy w obsłudze. Przed startem nie trzeba przeprowadzać procedury tankowania bardzo wybuchowym i toksycznym paliwem, a gotowy do startu pocisk może być długo przechowywany np. w schronie. Dzięki temu od momentu podjęcia decyzji do odpalenia mija mniej czasu, co mniejsza okno czasowe na wykrycie próby odpalenia i ewentualną reakcję.

Zdaniem ekspertów nowy napęd może także umożliwić przenoszenie przez pocisk cięższego ładunku bojowego, co może przełożyć się na większą liczbę głowic MIRV. Opanowanie tej technologii może także w nieodległej przyszłości umożliwić Korei odpalanie pocisków balistycznych z pokładów okrętów podwodnych.

Powrót do rozwoju broni jądrowej

Postępy w pracach nad technologią rakietową stają się tym bardziej niepokojące, że wraz z nimi rośnie – obserwowana przez wywiad satelitarny – aktywność na północnokoreańskim poligonie jądrowym Punggye-ri, gdzie wznowiono prace budowlane, zamrożone w roku 2018.

Wznowiono także działalność znajdującego się na poligonie składowiska odpadów atomowych, co wskazuje na prowadzenie przez Koreę prac, w wyniku których takie odpady powstają. Biorąc pod uwagę priorytety Pjongjangu, najbardziej prawdopodobne wydaje się wznowienie prac nad rozwojem posiadanej przez Koreę Północną od 2006 roku broni jądrowej.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (42)