KSOP: Jedyne takie miejsce w Polsce. To tutaj trafiają odpady radioaktywne
Wokół Krajowego Składowiska Odpadów Promieniotwórczych narosło wiele legend. Jedna z nich głosi, że trzymano tutaj króliki w klatkach. Kiedy padały, była to informacja, że promieniowanie przekroczyło bezpieczny poziom. Inna, że gdzieś na terenie obiektu ukryta jest niebezpieczna broń jądrowa. Prawda jest jednak zupełnie inna, o czym mogliśmy się przekonać odwiedzając KSOP.
10.10.2021 08:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tajemniczy obiekt ogrodzony wysokim murem. Otoczony łąkami i polami uprawnymi. W oddali widać rzekę, kilka domów. Wokół tak naprawdę nie ma nic. Jadąc na miejsce, razem z operatorem zastanawiamy się, czy aby GPS dobrze nas prowadzi. Z operatorem, który dołączył do mnie w ostatniej chwili, bo nie było zbyt wielu chętnych na podróż w miejsce, gdzie składowane są odpady promieniotwórcze. On pojechał, bo myślał, że jedzie do Różala, a nie Różana. Różala, czyli Marcina Różalskiego, polskiego kick-boksera, zawodnika MMA i boksu tajskiego. Prawda okazała się nieco inna.
Jedyne w Polsce składowisko odpadów radioaktywnych
Po załatwieniu wszystkich niezbędnych formalności otrzymuję dozymetr, który będzie mi towarzyszył przez cały pobyt w Krajowym Składowisku Odpadów Promieniotwórczych (KSOP). Niewielkie urządzenie przymocowane do kieszeni moich dżinsów mierzy moc i dawkę promieniowania jonizującego. Dzięki niemu dowiem się, czy podczas wizyty doszło do jakiegokolwiek napromieniowania. W pierwszych chwilach towarzyszy mi lekki stres. Tak naprawdę nie wiem, czego spodziewać się na miejscu. Co kryje się za wysokimi murami? Czy jest to do końca bezpieczne? Czy wizyta będzie miała jakieś konsekwencje dla mojego zdrowia? W mojej głowie kłębi się wiele pytań. Zwłaszcza, że wokół obiektu narosło sporo legend i teorii spiskowych.
Szukając informacji o KSOP natknęłam się na materiał TVP z 1989 roku. Reportaż ukazał się w programie "Panorama dnia". Na początku reporter przywołuje określenia: typu "śmierć w beczkach", "radioaktywny śmietnik", "śmierć krąży nad Różanem", "życie w lęku". Tak wówczas media przedstawiały składowisko odpadów, nazywane w tamtym okresie Centralnym Składowiskiem Odpadów Promieniotwórczych.
Z materiału wynika, że ludzie protestowali przeciwko "atomowemu śmietnikowi", który początkowo miał funkcjonować tylko przez 10 lat, ale istniejący wtedy Instytut Energii Atomowej zdecydował o jego modernizacji. W programie pokazano teren KSOP, beczki zawierające promieniotwórcze odpady, a także mieszkańców Różana, mówiących o swoich odczuciach w związku ze składowiskiem. – Ludzie umierają jak koty. Bo to truje, wody nie ma, nic nie ma – przekazał jeden z nich. - Dzieci podobno chorują przez to i u nas się dużo zdarza, że na te raki chorują i może to przez to właśnie – dodał ktoś inny. Materiał, a także inne treści, na które można trafić w sieci potęgowały obawy związane z KSOP.
Co kryje się za murami KSOP?
Po wejściu na teren składowiska w oczy rzucają się ogromne połacie trawy, a także betonowe pozostałości wojskowych umocnień. Pierwszą reakcją jest lekkie rozczarowanie, ale jak przekonują pracownicy KSOP, nie jest to tylko moje odczucie. Dowiaduje się, że odwiedzający niejednokrotnie prosili o pokazanie "co naprawdę" kryje się na terenie składowiska. Chodziło oczywiście o bomby atomowe i broń. Niektórzy spodziewali się nawet zobaczyć klatki z królikami, które miały padać, gdy poziom promieniowania przekraczał akceptowalne normy.
KSOP zajmuje teren o powierzchni ponad 3 hektarów nad Narwią, gdzie dawniej znajdował się jeden z czterech fortów wojskowych, wybudowany przez Rosjan w latach 1905-1908. Jego lokalizacja miała strategiczne znaczenie, bo nie dość, że umożliwiała szybką i dogodną przeprawę wojsk przez rzekę, to pozwalała też umocnić linię Narwi w razie ewentualnego ataku wojsk nieprzyjaciela.
Nikt wtedy jeszcze nie przypuszczał, że lokalizacja okaże się istotna również z innego względu, a na terenie byłego Fortu III w Różanie, zaledwie 90 kilometrów od Warszawy, powstanie Krajowe Składowisko Odpadów Promieniotwórczych (KSOP). Jedyny taki obiekt w Polsce. Po licznych badaniach hydrogeologicznych oraz analizach inżynieryjno-technicznych fort został wytypowany spośród podobnych miejsc, jako najwłaściwszy do składowania odpadów promieniotwórczych.
Decydujący docenili konstrukcję Fortu III i jego położenie na tzw. wyniosłości topograficznej. Betonowe ściany w niektórych miejscach mają nawet 1,8 metra grubości, dzięki czemu stanowią bardzo dobrą osłonę dla składowanych tutaj odpadów. Dodatkowo wody gruntowe znajdują się pod warstwą gliny o niskiej przepuszczalności oraz warstwą gleby o właściwościach sorpcyjnych na głębokości kilkunastu metrów poniżej składowiska. To sprawia, że istnieje minimalne ryzyko skażenia wody i przeniknięcia szkodliwych substancji do gleby.
KSOP, zgodnie z klasyfikacją Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej jest typem składowiska powierzchniowego. Trafiają tutaj krótkożyciowe odpady nisko- i średnioaktywne. Okresowo trafiają tutaj też odpady długożyciowe. Odpady krótkożyciowe zawierają izotopy promieniotwórcze w okresie połowicznego rozpadu maksymalnie do 30 lat. Natomiast długożyciowe od 31 lat do nawet wielu tysiącleci. W pierwszym z przypadków średnie stężenie promieniotwórcze izotopów promieniotwórczych długożyciowych nie przekracza 400 kBq/kg. W drugim ta wartość jest większa niż 400 kBq/kg.
Jeśli chodzi o odpady niskoaktywne, nie zawsze konieczne jest stosowanie osłon przed promieniowaniem jonizującym. Aktywność zawartych w nich izotopów promieniotwórczych nie może przekraczać wartości 108 Bq. Odpady średnioaktywne wymagają średnich osłon, a aktywność zawartych w nich izotopów promieniotwórczych mieści się w zakresie od 108 Bq do 1012 Bq.
Odpady radioaktywne w KSOP
Co faktycznie trafia do KSOP? Są to odpady z jedynego aktywnego w Polsce reaktora jądrowego "Maria", odpady z Ośrodka Radioizotopów POLATOM, odpady pochodzące z medycyny (np. fiolki, ampułki, odzież ochronna, strzykawki, lignina), odpady z przemysłu i badań naukowych, czujniki dymu, ale też przedmioty, które możemy spotkać w życiu codziennym.
Krzysztof Madaj, dyrektor Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Promieniotwórczych wspomina o świecących klapkach celebryty. Podejrzany przedmiot wykryły bramki umieszczone na lotnisku. Mężczyzna próbował przywieźć do Polski japonki, które jak się okazało, zawierały w sobie promieniotwórczy materiał i musiały zostać przebadane. Podobnie było w przypadku obiektywów do aparatów, kompasów czy zegarków.
Metalowe beczki opatrzone naklejkami ostrzegającymi przed ich zawartością robią niemałe wrażenie, ale po całym dniu spędzonym na terenie KSOP można do nich przywyknąć. Tak jak przywykli mieszkańcy Różana. Dowodem tego może być, chociażby to, że obok składowiska zlokalizowane jest miejskie targowisko, gdzie sprzedawane są… ekologiczne produkty. W dni, kiedy działa, odwiedza go ogromna liczba ludzi i nikt nie myśli o tym, że w niedużej odległości umieszczone są promieniotwórcze odpady.
Pomimo spędzenia wielu godzin na terenie KSOP mój dozymetr nie wykazał nic niepokojącego. Cały czas wyświetlająca się na nim wartość wynosiła 0,00. Dodatkowo przed opuszczeniem obiektu specjalna maszyna sprawdziła, czy w moim przypadku nie doszło do kontaminacji. Chodzi o weryfikację, czy nie doszło do skażenia ubrań lub ciała. Również w tym przypadku, pomimo kilkukrotnego skorzystania z maszyny, żadnego napromieniowania nie stwierdzono.