Jeden z kluczowych mostów zniszczony. Sprawcą brytyjski Storm Shadow
23.06.2023 16:28, aktual.: 23.06.2023 21:17
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jeden z kluczowych mostów łączących Krym z obwodem chersońskim — most Czonharski — został poważnie uszkodzony. Sprawcą okazał się bardzo groźny dar Wielkiej Brytanii. Wyjaśniamy, jak do tego doszło.
W sieci pojawiło się nagranie ukazujące trafienie przez pocisk Storm Shadow mostu Czonharskiego będącego jednym z kluczowych mostów pozwalających Rosjanom zaopatrywać jednostki z obwodu zaporoskiego ze strony Krymu. Co więcej, uszkodzony most był najszybszą trasą umożliwiającą zaopatrywanie jednostek rozlokowanych w okolicy Melitopola.
Teraz ta droga będzie dla Rosjan niedostępna przynajmniej przez parę dni, a może nawet dłużej, ponieważ na nagraniu już po fakcie widać, że uszkodzona została nie tylko sekcja mostu, ale nawet jedna z podpór.
Uderzenie pocisku Storm Shadow w most Czonharski
Storm Shadow — brytyjsko-francuski koszmar Rosjan
Wygląda, że sprawcą był tutaj pocisk Storm Shadow dostarczony Ukrainie przez Wielką Brytanię będącą pod początku wojny pionierem w przekazywaniu Ukrainie nowoczesnego sprzętu. Teraz po kilku innych celach Ukraińcy za pomocą samolotów Su-24, z którymi rzeczone pociski zostały zintegrowane, dokonały kolejnego udanego ataku, przed którym Rosjanie nie są się w stanie obronić.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pociski Strom Shadow to konstrukcja o masie 1,3 tony odpalana z samolotów o zasięgu około 500 km lub 300 km w przypadku wariantów eksportowych ograniczonych przez Reżim Kontroli Technologii Rakietowych, produkowana od wczesnych lat 2000 XXI wieku.
Są to pociski z rozkładanymi skrzydłami i silnikiem turboodrzutowym zapewniającym prędkość lotu do 0,8-0,9 Ma, wykonane w technologi stealth, mogące dodatkowo lecieć parędziesiąt metrów nad ziemią, co znacząco utrudnia ich wykrycie i zestrzelenie.
Jednakże największym ich atutem jest bardzo zaawansowany system naprowadzania, zapewniający punktową precyzję nawet w warunkach zagłuszania nawigacji satelitarnej czego nie można powiedzieć np. o pociskach rakietowych GMLRS i bombach kierowanych JDAM-ER.
Tutaj bowiem poza tandemem nawigacji INS i GPS mamy też sensor IR czwartej generacji (IIR) śledzący na żywo rzeźbę terenu, która jest następnie porównywana z wgraną mapą. Sensor też w końcowej fazie lotu naprowadza się na sygnaturę termiczną konkretnych obiektów.
To wszystko pozwala naprowadzić precyzyjnie około 450-kilogramową głowicę bojową BROACH (Bomb Royal Ordnance Augmented CHarge). Ta może działać w trzech trybach, ale sądząc po nagraniu, tutaj zdetonowała się w klasycznym trybie przy uderzeniu. Inne dwa tryby obejmują detonację z opóźnieniem bądź eksplozję w powietrzu zasypującą obszar gradem śmiercionośnych odłamków.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski