"Europejska żelazna kopuła". Stosując tę nazwę, politycy wprowadzają w błąd
Zamiar udziału Polski w budowie "europejskiej żelaznej kopuły" ogłosił premier Donald Tusk. Powtórzył przy okazji nazwę, która nawiązuje do izraelskiego systemu obronnego. W europejskim kontekście jest ona jednak błędna, biorąc pod uwagę przeznaczenie i przyszłe możliwości tarczy przeciwlotniczej.
"Polska podpisała z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym (EBI) umowę na komponent satelitarny tarczy przeciwlotniczej, czyli tzw. europejskiej żelaznej kopuły" – poinformował 20 maja Donald Tusk.
Umowa dotyczy 300 mln euro na polski program satelitarny – satelity szpiegowskie wraz z polskim centrum kontroli, dostarczone przez koncern Airbus Defence & Space.
To sprzęt, który pozwoli na obserwowanie z orbity obiektów o wielkości nawet 30 cm, a zarazem da Polsce możliwość samodzielnego wykrywania zarówno celów wojskowych, jak również np. monitorowania obszarów objętych klęskami żywiołowymi.
Zobacz także: Czy to sprzęt NATO, czy rosyjski?
Do czasu uzyskania przez Polskę samodzielności w rozpoznaniu kosmicznym – co ma nastąpić w 2027 r. – możemy korzystać z danych dostarczanych przez francuskie satelity Pléiades Neo.
ESSI to nie "żelazna kopuła"
Mówiąc o satelitach premier nawiązał do ESSI (European Sky Shield Initiative), czyli inicjatywy europejskiej tarczy antyrakietowej.
Celem ESSI – na obecnym etapie – jest wspólna budowa zdolności przeciwlotniczych i antyrakietowych w Europie. Docelowo w ramach ESSI ma powstać wielowarstwowa obrona obejmująca systemy przeciwlotnicze krótkiego i średniego zasięgu, a także systemy antybalistyczne.
Żelazna Kopuła a europejska tarcza antyrakietowa
W takim kontekście nazywanie ESSI "europejską żelazną kopułą" nie jest poprawne. Żelazna Kopuła to nazwa jednego tylko – najniższego – piętra obrony powietrznej Izraela. Efektorami Żelaznej Kopuły są pociski Tamir i – docelowo – lasery bojowe Iron Beam (Żelazny Promień).
Nad Żelazną Kopułą (choć jest to umowne, bo zakresy oddziaływania poszczególnych systemów się przenikają) działa warstwa średniego zasięgu – Proca Dawida z pociskami Stunner i SkyCeptor. Cele na jeszcze większych wysokościach – także poza atmosferą Ziemi – mogą niszczyć systemy Arrow 2 i Arrow 3.
Dlatego, choć powtarzane przez polityków odwołanie do Żelaznej Kopuły przemawia do wyobraźni, jest zarazem błędne. Mylnie sprowadza przyszłą europejską, wielowarstwową tarczę przeciwlotniczą do jednego tylko, najbardziej medialnego systemu przeciwrakietowego krótkiego zasięgu z Izraela.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski