Europejska "żelazna kopuła". Inicjatywa ESSI jednak z udziałem Polski?
Słowa Donalda Tuska po spotkaniu z premier Danii Mette Frederiksen potwierdzają deklaracje z ubiegłorocznej kampanii wyborczej. Polska jest mile widziana i może dołączyć do europejskiego programu ESSI. To inicjatywa zakładająca wspólną budowę zdolności przeciwlotniczych i antyrakietowych. Co to oznacza dla budowanej przez MON Tarczy Polski?
16.04.2024 15:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
ESSI (European Sky Shield Initiative) to ogłoszona w 2022 roku Inicjatywa Europejskiej Tarczy Antyrakietowej. Jej celem w aktualnym, bardzo ogólnym kształcie, jest wspólne budowanie przez państwa Europy zdolności w zakresie obrony powietrznej.
Do ESSI w momencie ogłoszenia pomysłu dołączyło 15 krajów: Belgia, Bułgaria, Czechy, Estonia, Finlandia, Holandia, Litwa, Łotwa, Niemcy, Norwegia, Rumunia, Słowacja, Słowenia, Węgry i Wielka Brytania. W kolejnych miesiącach dołączyły również Dania i Szwecja, jak również neutralne Austria i Szwajcaria.
Na obecnym etapie ESSI nie jest europejskim systemem obrony czy odpowiednikiem izraelskiej Żelaznej Kopuły. Choć w przyszłości może się to zmienić, obecnie ESSI to przede wszystkim wspólna deklaracja zgodnych intencji: Europa chce wzmocnić swoją obronę przeciwlotniczą i przeciwrakietową.
Zobacz również: Rozpoznasz te myśliwce i bombowce?
Tańsze zakupy z ESSI
Choć deklaracja jest ogólna, ma istotne znaczenie, bo zakłada odtworzenie bardzo zaniedbanego w Europie obszaru obronności, jakim jest zintegrowana, wielowarstwowa obrona przeciwlotnicza. O jej stanie na Starym Kontynencie dobitnie świadczy fakt, że jeszcze dwa lata temu najsilniejszą (co nie znaczy najnowocześniejszą!) obronę przeciwlotniczą – poza Rosją – miała w Europie Ukraina.
Środkiem wiodącym do zadeklarowanego w ramach ESSI celu ma być optymalizacja kosztów. Chodzi o to, aby – korzystając z efektu skali – poprzez wspólne zamówienia obniżyć dla europejskich zamawiających cenę systemów przeciwlotniczych.
Warto przypomnieć, że to broń horrendalnie droga. Jak oblicza dziennikarz Wirtualnej Polski, Przemysław Juraszek, koszt obrony Izraela podczas jednej tylko nocy z 13 na 14 kwietnia wyniósł ok. 5,3 mld zł. Mówimy w tym przypadku o cenie wystrzelonych pocisków, bez kosztów wcześniejszej budowy infrastruktury, wyrzutni czy testów i integracji poszczególnych broni w jeden spójny system.
Europejska tarcza przeciwlotnicza już istnieje
Komentując polityczne deklaracje warto zarazem zaznaczyć czym – wbrew uproszczeniom stosowanym przez niektórych polityków czy media – ESSI nie jest. Choć określenie to jest powszechnie stosowane, ESSI nie jest "europejską tarczą antyrakietową", bo taka już istnieje.
Nazywa się NATINADS (NATO Integrated Air Defense System) i od kilkudziesięciu lat odpowiada za obronę przestrzeni powietrznej państw NATO. Jej radary w postaci sieci Backbone są rozlokowane w całej Europie, a centrala, do której spływają wszystkie dane znajduje się w niemieckim Ramstein.
Dlatego na obecnym etapie prac porównywanie ESSI i Tarczy Polski jest zadaniem niewykonalnym, bo oznacza porównywanie realizowanej już przez Polskę budowy wielowarstwowej obrony powietrznej z ogólną inicjatywą, która prawdopodobnie dopiero z czasem będzie nabierać realnych kształtów. Obecnie nie wiadomo czy i kiedy ESSI przełoży się na decyzje np. w kwestii wybrania konkretnych rozwiązań czy systemów uzbrojenia.
Odmienne koncepcje
Ogólne założenia ESSI dotyczą budowy zdolności w zakresie systemów krótkiego i średniego zasięgu oraz obrony antybalistycznej. Tymczasem Tarcza Polski to systemy bardzo krótkiego, krótkiego i średniego zasięgu, pozyskiwane w ramach programów Pilica, Narew i Wisła – bez warstwy najwyższej, zakładającej niszczenie pocisków balistycznych dużego zasięgu w wysokich warstwach atmosfery.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PGZ – System Obrony Powietrznej Krótkiego Zasięgu NAREW
Tę funkcję częściowo spełnia baza w Redzikowie, z systemem Aegis Ashore i rakietami RIM-161 Standard Missile-3, których niedawny debiut w obronie Izraela opisywała dziennikarka Wirtualnej Polski, Karolina Modzelewska. Lokalizacja bazy jest jednak optymalna z punktu widzenia obrony terytorium Stanów Zjednoczonych, a nie Polski.
W kontekście planowanego udziału Polski w ESSI warto zarazem podkreślić, że opłacalność wspólnych zamówień rośnie wraz ze standaryzacją używanego w Europie sprzętu.
Może to oznaczać konflikt interesów krajów produkujących systemy przeciwlotnicze, jak Niemcy z systemem IRIS-T SLM czy Wielka Brytania z wybranym przez Polskę systemem CAMM/CAMM-ER. Nie bez powodu od udziału w ESSI dystansuje się na razie część większych państw Europy z rozbudowanym przemysłem obronnym, jak Francja, Hiszpania czy Włochy.
Udział w ESSI to szansa dla Polski
Czy zatem uczestnictwo w ESSI jest sprzeczne z budową przez Polskę systemu obrony przeciwlotniczej? Nic bardziej mylnego, czego przykładem są kraje skandynawskie, samodzielnie i intensywnie rozbudowujące swoją obronę powietrzną, a zarazem deklarujące udział w europejskim projekcie.
Dołączenie do ESSI może wręcz przyspieszyć realizację polskich planów poprzez obniżenie kosztów. Jednocześnie Polska może być wartościowym uczestnikiem międzynarodowego projektu. Ponieważ z budową Tarczy Polski wyprzedzamy europejską inicjatywę o kilka lat, możemy wnieść do niej cenną wiedzę i doświadczenia, lub nawet gotowe rozwiązania sprzętowe, jak np. te tworzone obecnie wspólnie z Wielką Brytanią na rzecz programu Narew.
Wojna w Ukrainie dobitnie pokazuje znaczenie obrony przeciwlotniczej. Nawet najlepszy system obrony powietrznej nie wygra samodzielnie wojny, ale jego brak – zwłaszcza w sytuacji, gdyby lotnictwo z jakiegoś powodu nie zdołało zapewnić przewagi na niebie – jest gwarancją porażki. Jak najszybsza odbudowa zdolności przeciwlotniczych i przeciwrakietowych krajów szeroko rozumianego Zachodu jest zatem nie opcją, ale koniecznością.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski