Chorwacki Bizon dla Ukrainy. Będzie ratował życie żołnierzy
Wojna w Ukrainie w powszechnej opinii kojarzy się z dronami, czołgami i minami. Te ostatnie są bardzo skutecznym środkiem obrony, który jednak będzie stanowił problem nawet dekady po wojnie. Częściowym rozwiązaniem problemów są wyspecjalizowane pojazdy typu MV-10 BISON.
06.11.2023 | aktual.: 06.11.2023 18:59
Miny wykorzystywane przez zarówno Rosjan jak i Ukraińców, są tanim środkiem ograniczania mobilności operacyjnej przeciwnika. To właśnie one były w dużej mierze odpowiedzialne za ogromne straty Rosjan podczas walk pod Wuhłedarem czy Awdijiwką. Dla Ukraińców rosyjskie miny stanowiły ogromny problem w obwodzie zaporoskim.
Obecnie szacuje się, że jedynie na wyzwolonych przez Ukrainę terytoriach, zaminowanych zostało nawet 250 tys. km kw. Pozwala to poruszać się względnie bezpiecznie wyłącznie po głównych drogach oczyszczonych przez wojsko. Reszta terenu będzie stanowić zagrożenie nawet jeszcze przez dziesięciolecia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Robot z Chorwacji, który pod ostrzałem stworzy bezpieczne ścieżki przez pole minowe
Chorwacki system rozminowywania MV-10 BISON podobnie jak słowacki odpowiednik Bożena-5 to zdalnie sterowana konstrukcja wyposażona w trał przeciwminowy wraz z obracającym się elementem zawierającym obciążniki umieszczone na łańcuchach.
Poruszające się obciążniki uderzając w ziemię, mają wystarczającą siłę aby zdetonować miny przeciwpancerne TM-62 wymagające do detonacji niekiedy nacisku aż 500 kg. Chorwacki robot może stworzyć bezpieczną ścieżkę o szerokości 2,45 m i jest w stanie zdetonować miny zakopane nawet 40 cm pod ziemią, poruszając się z prędkością do 3 km/h. Producent chwali się też, że robot może być sterowany z odległości 1,5 km oraz w ciągu godziny potrafi rozminować do 4,5 km kw terenu.
Robot MV-10 BISON waży blisko 21 ton, co jest pokłosiem m.in. zastosowania opancerzenia mającego chronić go przed odłamkami artyleryjskimi czy bronią strzelecką dużego kalibru. Oczywiście MV-10 BISON może zostać łatwo wyeliminowany przeciwpancernym pociskiem kierowanym (ppk), ale jego utrata jest dużo bardziej akceptowana niż stracenie w podobnych warunkach pojazdu załogowego wraz z wyszkoloną obsługą.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski