Bombowce nad Warszawą. Amerykanie, Polacy i Nocne Wiedźmy
Loty z pomocą dla walczącej Warszawy to przykład wyjątkowego poświęcenia i heroizmu lotników. Świadomi ryzyka, zgłaszali się na ochotnika, by podjąć próbę dostarczenia powstańcom broni, amunicji i żywności. Wielu z nich nigdy nie wróciło. Kto i z pomocą jakiego sprzętu zaopatrywał z powietrza Powstanie Warszawskie?
Jedną z hal Muzeum Powstania Warszawskiego zajmuje ogromny eksponat. Jest nim pieczołowicie odtworzony ciężki bombowiec B-24 Liberator VI z 1586 Eskadry do Zadań Specjalnych. Jego budowa była możliwa dzięki zgodzie wydanej przez amerykański Departament Stanu i sprowadzonej ze Stanów Zjednoczonych oryginalnej dokumentacji, zajmującej 27 rolek mikrofilmów.
Odtworzony w muzealnej hali samolot nie jest przypadkowym egzemplarzem – wzorowano go na maszynie o numerze ewidencyjnym KG890, która w nocy z 14 na 15 sierpnia 1944 r., po wykonaniu zrzutu zaopatrzenia dla powstańczej Warszawy, została w drodze powrotnej zestrzelona przez niemiecki nocny myśliwiec.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Plastikowy świat. W ilu procentach składamy się z plastiku?
W samolocie poległa siedmioosobowa polska załoga: kpt Zbigniew Szostak, sierż. Józef Bielicki, kpt Stanisław Daniel, plut. Józef Witek, plut. Wincenty Rutkowski, plut. Tadeusz Dubowski i plut. Stanisław Malczyk.
Makieta, w której wykorzystano elementy wydobyte z wraku oryginalnego samolotu, jest czymś więcej niż tylko efektownym eksponatem. Przypomina o polskich i alianckich lotnikach, którzy z narażeniem życia nieśli pomoc Warszawie, w większości zgłaszając się do ryzykownych misji na ochotnika.
Zrzuty dla Powstania Warszawskiego
Pierwsze loty, początkowo wbrew rozkazom brytyjskich zwierzchników, wykonano nocą z 3 na 4 sierpnia, a łącznie podczas trwania Powstania nad Warszawę dotarło niemal 300 alianckich samolotów z jednostek brytyjskich, południowoafrykańskich i polskich. Sojusznicze wsparcie lotnicze zakończono po nocy z 14 na 15 sierpnia, podczas której utracono 8 z 26 wysłanych samolotów, co spowodowało, że do dalszych lotów dopuszczono – zgłaszające się ochotniczo – polskie załogi.
Misje zaopatrzeniowe dla Warszawy zostały uznane za jedne z najtrudniejszych, jakie alianckie lotnictwo wykonywało nad Europą. Startujące z Włoch samoloty musiały pokonać łącznie ok. 3 tys. km, przelatując nad silnie bronionymi rejonami, jak węgierski Szeged (Segedyn). Łącznie, według danych IPN, podczas lotów z pomocą dla Warszawy poległo 59 polskich lotników, 39 lotników brytyjskich i 37 południowoafrykańskich.
Wielką wyprawę zorganizowali także Amerykanie, którzy w ramach operacji Frantic VII 18 września wysłali nad Warszawę 107 Latających Fortec – bombowców B-17. Operacja była możliwa dzięki zgodzie Stalina, który udostępnił Amerykanom lotniska na terenie opanowanym przez Armię Czerwoną, dzięki czemu samoloty po wykonaniu zrzutów nie musiały wracać tą samą drogą. W czasie operacji Frantic VII Amerykanie stracili dwa samoloty i 12 lotników.
Pomoc niosły także samoloty 1. Armii Wojska Polskiego i Armii Czerwonej, które od połowy września wykonywały loty z zaopatrzeniem – ich liczba, jak również skala dostarczonej pomocy nie zostały jednoznacznie ustalone. W tym przypadku – niezależnie od poświęcenia lotników – problemem był jednak sposób dostarczania pomocy. Zaopatrzenie zrzucano bez spadochronów, przez co po uderzeniu o ziemię ładunek często ulegał uszkodzeniu.
Jakie samoloty brały udział w lotach z zaopatrzeniem dla Warszawy?
Handley Page Halifax
Brytyjska maszyna była w pierwszej połowie wojny podstawowym ciężkim bombowcem RAF-u (Royal Air Force – Królewskie Siły Powietrzne). Po wprowadzeniu do służby nowocześniejszych samolotów Avro Lancaster halifaksy zostały częściowo przesunięte do zadań związanych m.in. z lotami zaopatrzeniowymi dla ruchu oporu w Europie.
W tej właśnie roli zostały wykorzystane w sierpniu 1944 r. Na halifaksach latali nad Warszawę zarówno piloci polskiej 1586 Eskadry, jak również piloci brytyjscy, m.in. 148 Dywizjon Bombowy (No. 148 Squadron RAF), który był wyposażony także w drugi typ samolotów, B-24.
Handley Page Halifax był czterosilnikowym bombowcem o rozpiętości skrzydeł przekraczającej 30 metrów. Jego załoga liczyła siedem osób, a masa startowa sięgała 29 ton, z czego ponad sześć ton mogły stanowić bomby. Podczas lotów do Warszawy – ze względu na dystans – zabierany przez halifaksy ładunek nie przekraczał dwóch ton.
Consolidated B-24 Liberator
B-24 był najliczniej produkowanym ciężkim bombowcem II wojny światowej – amerykański przemysł lotniczy wyprodukował ponad 18 tys. egzemplarzy. Samolot miał cztery silniki, 33 metry rozpiętości i masę startową do 29 ton. Charakteryzował się dużym zasięgiem, rzędu czterech tys. km, a także silnym uzbrojeniem obronnym, na które składało się 10 ciężkich karabinów maszynowych kalibru 12,7 mm.
Na Liberatorach latali Polacy ze 1586 Eskadry, a także – częściowo – Brytyjczycy ze 148 Dywizjonu Bombowego (No. 148 Squadron RAF). W samoloty B-24 wyposażony był także brytyjski 178 Dywizjon Bombowy, jak również 31 i 34 Dywizjon Południowoafrykańskich Sił Powietrznych (31 i 34 Squadron SAAF).
Boeing B-17 Flying Fortress
Jeden z najbardziej ikonicznych bombowców II wojny światowej miał swój udział także we wspieraniu Powstania Warszawskiego. Latające Fortece stanowiły filar amerykańskiej 8 Armii Lotniczej, która od początku 1944 roku nalotami z udziałem setek samolotów niszczyła niemiecki przemysł, w znaczący sposób przyczyniając się do osłabienia III Rzeszy.
Samoloty 8 Armii brały udział m.in. w operacji Frantic – była to seria misji (głównie bombowych), w czasie których amerykańskie maszyny po atakach na cele w okupowanej Europie lądowały na radzieckich lotniskach, jak Połtawa, Mirgorod i Piriatyn (to lotnisko było przeznaczone tylko dla myśliwców).
Podczas siódmej misji Operacji Frantic 107 B-17 zostało skierowanych nad Warszawę. Choć do powstańców dotarło nie więcej niż 25 proc. zrzuconego zaopatrzenia, była to największa jednorazowa pomoc, jaka została udzielona w sierpniu i we wrześniu 1944 r.
B-17 był czterosilnikowym ciężkim bombowcem o rozpiętości skrzydeł sięgającej 32 metrów i maksymalnej masie startowej 29 ton. Samolot mógł zabierać do 4,3 tony bomb i miał zasięg ok. 3 tys. km. Jego załogę stanowiło 10 lotników, a samolot charakteryzował się bardzo dużą odpornością na uszkodzenia.
Nazwę Latająca Forteca (tak na zdjęciu prasowym został podpisany jeden z prototypów) B-17 zawdzięcza bardzo silnemu uzbrojeniu obronnemu, na które składało się 13 ciężkich karabinów maszynowych, pokrywających polem ostrzału całą przestrzeń wokół samolotu.
Polikarpow Po-2
Niepozorne, przestarzałe radzieckie dwupłatowce, znane także pod nazwą Kukuruźnik, okazały się w czasie II wojny światowej zaskakująco użyteczną bronią. Były wykorzystywane m.in. w roli nocnych bombowców, które dzięki niewielkiej prędkości i minimalnemu pułapowi ataku były w stanie precyzyjnie atakować punktowe cele.
Pomagała w tym wypracowana w czasie walk taktyka, polegająca na nalocie nad cel lotem szybowym, z pracującym na minimalnej mocy – a tym samym niesłyszalnym z ziemi – silnikiem.
Samolotów tego typu używały m.in. polski 2 Pułk Nocnych Bombowców "Kraków", a także – również wykonujący loty nad Warszawą – radziecki 588 Pułk Nocnych Bombowców, nazywany Nocnymi Wiedźmami, którego personel składał się wyłącznie z kobiet.
Po-2 miał dwuosobową załogę, jeden 100-konny silnik, skrzydła o rozpiętości 11,5 m i ważył do 1,4 tony, z czego do 200 kg przypadało na ładunek bomb lub zaopatrzenia. Ważną cechą, ułatwiającą działanie z przygodnych lotnisk, była niewielka prędkość minimalna - Kukuruźnik był w stanie utrzymać się w powietrzu przy prędkości zaledwie 70-80 km/h.