Fragment chińskiej rakiety spadł w Australii. Płonął, gdy go znaleźli
Na pustkowiu, w pobliżu górniczego miasteczka w Australii, znaleziono tlący się jeszcze fragment kosmicznego śmiecia. Australijska policja udostępniła też nagranie, na którym dokładnie widać, co z niego pozostało. Według ekspertów to część górnego stopnia chińskiej rakiety Jielong 3.
Eksperci uważają, że spory fragment kosmicznego śmiecia, odkryty w pobliżu australijskiego miasteczka górniczego, był częścią chińskiej rakiety. Gdy lokalni górnicy natrafili na obiekt, jeszcze płonął. Szczątki spadły ok. 30 km od miasta Newman w regionie Pilbara w Australii Zachodniej w sobotę. Jak informowała stacja ABC News, znalezisko miało ok. 1,5 m średnicy i było silnie nadpalone. Policja szybko wykluczyła, że element został specjalnie zrzucony z samolotu i skierowała sprawę do Australijskiej Agencji Kosmicznej, która zabezpieczyła szczątki do dalszych badań.
Australijska policja: obiekt nie stanowi zagrożenia, trwają dochodzenia
"W porozumieniu z Australijskim Biurem Bezpieczeństwa Transportu (ATSB) wykluczono, że obiekt pochodzi z samolotu komercyjnego. Obiekt jest nadal badany. Inżynierowie Australijskiej Agencji Kosmicznej przeprowadzą dalszą ocenę techniczną, aby pomóc w ustaleniu charakteru i źródła odłamka" - informuje australijska policja pod filmem ze szczątkami rakiety. Jak dodaje, trwają dochodzenia, a sam obiekt został zabezpieczony i obecnie nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa publicznego.
Eksperci wskazują, że to górny stopień jednej z chińskich rakiet Jielong 3
Marco Langbroek, analityk inżynierii lotniczej i kosmicznej z Politechniki w Delfcie w Holandii, który śledzi trajektorie orbitujących statków kosmicznych, jako pierwszy zidentyfikował prawdopodobne pochodzenie szczątków jako górny stopień jednej z chińskich rakiet Jielong 3, która zdeorbitowała krótko przed odkryciem - co opisał na swoim blogu. Teorię tę później poparli inni eksperci, w tym Jonathan McDowell, astronom z Harvard & Smithsonian Center for Astrophysics, który od ponad 35 lat śledzi powroty śmieci kosmicznych.
Obecnie nie jest jasne, kiedy rakieta została pierwotnie wystrzelona w kosmos. Eksperci podkreślają, że wysoki poziom tajemnicy w chińskim programie kosmicznym utrudnia jednoznaczną identyfikację konkretnej części. Według Space.com, wydaje się, że w dużej mierze szczątki składały się z włókna węglowego. Najbardziej prawdopodobne scenariusze wskazują zatem, że jest to albo kompozytowy zbiornik ciśnieniowy (COPV), który zawiera gazy i ciecze pod wysokim ciśnieniem wewnątrz rakiety lub zniszczone pozostałości całego górnego stopnia rakiety.
Kosmiczny śmieć ważył ok. 300 kg
Langbroek, biorąc pod uwagę rozmiar i miejsce lądowania, szacuje masę ocalałego fragmentu na ok. 300 kg. Jego zdaniem taki ciężar może sugerować użycie eksperymentalnego paliwa stałego, które jest cięższe od tradycyjnego paliwa ciekłego. Jednym z najbardziej niezwykłych aspektów zdarzenia jest to, że obiekt wciąż się tlił, gdy go znaleziono. Ekspert miał zwrócić uwagę, że to oznaka bardzo niedawnego upadku.
Zwykle obiekty wchodzące w atmosferę w całości spalają się przy ponownym wejściu, jak np. statek Shenzhou-15, który w kwietniu 2024 r. utworzył efektowną kulę ognia nad Kalifornią. Gdy elementy są zbyt duże, operatorzy planują deorbitację tak, by szczątki spadły na odległe rejony oceanów. Czasem jednak oczekiwane pełne spalenie nie następuje albo dochodzi do niekontrolowanego powrotu większego statku. Wówczas większe fragmenty mogą spaść na Ziemię i stanowić zagrożenie.
Firmy i agencje pracują nad metodami usuwania kosmicznych śmieci
W ostatnich latach Chiny były krytykowane za częste spadki dużych stopni rakietowych, które pozostawiano samym sobie bez naprowadzania na bezpieczne strefy. Chociaż jak dotąd nikt nie został ranny ani zabity przez spadające kosmiczne śmieci, zdarzyło się kilka sytuacji, w których niemal doszło do katastrofy, np. metalowy pierścień o szerokości ok. 2,5 m spadł w styczniu w kenijskiej wiosce, a w kwietniu 2024 r. fragmenty palety baterii z ISS uderzyły w dom na Florydzie.
Naukowcy przypominają, że każdy obiekt na niskiej orbicie okołoziemskiej, niezależnie od tego, czy będzie to satelita, stopień rakiety, czy większy statek kosmiczny, taki jak Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS), prędzej czy później spadnie. Wiele agencji kosmicznych i prywatnych firm pracuje nad nowymi metodami usuwania kosmicznych śmieci, jednak szybkość, z jaką nowe obiekty trafiają na orbitę, znacznie przewyższa rozwój technologii ich usuwania.