Białoruś z nową bronią. To sprzęt dobrze znany z Ukrainy
Podczas obywającej się parady w Mińsku w arsenale białoruskich sił zbrojnych dostrzeżono nowe drony oznaczone jako "Kochevnyk". Są to wersje rosyjskiego Gerana-2, czyli w praktyce irańskiego Shadeda-136. Wyjaśniamy osiągi nowej białoruskiej broni.
03.07.2024 | aktual.: 04.07.2024 06:39
Na paradzie w Mińsku pojawiły się drony uderzeniowe, które dają Białorusi nowe możliwości atakowania celów położonych nawet ponad tysiąc kilometrów za linią frontu. Warto zaznaczyć, że są to prymitywne drony, które jednak w przypadku wykorzystania dużej ich liczby oraz w towarzystwie np. pocisków z systemu Polonez mogą utrudniać pracę obrony przeciwlotniczej przeciwnika.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Drony "Kochevnyk" - prymitywna konstrukcja, która może być problematyczna
Drony "Kochevnyk" to wariant Gerana-2, czyli licencji irańskich dronów Shahed-136, za którą Rosja zapłaciła Iranowi złotem. Są to proste maszyny bazujące na układzie skrzydła delta o rozpiętości 2,5 m, na którego krańcach znajdują się dwa stateczniki pionowe. Całkowita długość drona to 3,5 m, a jego masa wynosi ok. 200 kilogramów, z czego około 50 kilogramów przypada na głowicę bojową.
Ta może dokonać dość dużych uszkodzeń jeśli trafi w cel. Z tym może być jednak problem, ponieważ dron jest wyposażony tylko w proste naprowadzanie oparte o cywilny moduł nawigacji inercyjnej i satelitarnej. To sprawia, że łatwiejsze jest jego zakłócenie oraz może atakować wyłącznie cele stacjonarne po wcześniej zaprogramowanej trasie lotu.
Irańskie drony wciąż ulepszane
Warto jednak zaznaczyć, że w toku wojny w Ukrainie Rosjanie ciągle ulepszali Shahedy dodając np. router na kartę SIM, aby wiedzieć kiedy i gdzie dron został zestrzelony, bądź malowali je na czarno.
Napęd maszyny stanowi śmigło pchające napędzane przez czterocylindrowy silnik spalinowy typu boxero mocy 50 KM, będący chińską kopią niemieckiego silnika LIMBACH L550 E. Zapas paliwa ma wystarczyć na przedział 1000-2500 km.
Z tego względu dron jest hałaśliwy, co ułatwia jego wykrycie nawet podczas lotu na niskim pułapie. Z kolei ze względu na prostą trajektorię lotu i prędkość przelotową do 180 km/h jest on bardzo łatwym celem nie tylko dla samobieżnych systemów typu Gepard, ale nawet dla grup interwencyjnych Ukraińców z bronią strzelecką i wielkokalibrowymi karabinami maszynowymi lub armatami automatycznymi zamontowanymi na pick-upach.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski