Bawar-373 w Syrii przedmurzem obrony powietrznej Iranu
Izraelski dziennik "Jerusalem Post" poinformował na początku stycznia, że w syryjską obronę powietrzną włączono system przeciwlotniczy Bawar-373 pochodzący z Islamskiej Republiki Iranu. Zamysłem jest ukrócenie izraelskich ataków lotniczych na terytorium Syrii. Czy to się powiedzie jest mocno wątpliwe, ale Irańczycy starają się jak tylko mogą, aby piloci izraelskich F-35I Adirów lub F-16I Baraka nie czuli się swobodnie i nie dziesiątkowali konwojów z uzbrojeniem lub nie obracali w perzynę składów irańskiego uzbrojenia (dronów i pocisków balistycznych).
W ostatnich dwóch latach Siły Obronne Izraela przeprowadziły na Syrią szereg operacji, w tym w Palmyrze i Tartusie w październiku 2021 roku, Latakii w dwa miesiące później, Damaszku w marcu 2022 roku, w Tartusie w lipcu 2022 i dwie w Hims w listopadzie i grudniu. W tych atakach zginęło co najmniej dziesięciu członków Sił Ghods, elitarnej jednostki w strukturach Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Najbardziej dotkliwa była śmierć Dawuda Dżafariego, znanego również pod pseudonimem "Malek", kluczowego dowódcy irańskiej obrony powietrznej w Syrii.
Aby przeciwdziałać tak znaczącym stratom nie tylko materiałowym, ale również osobowym syryjska obrona przeciwlotnicza ma zgęstnieć, a o jej jakości ma świadczyć Bawar-373. Teheran uznaje go za przewyższający Terminal High-Altitude Air Defense (THAAD) i Patrioty (co należy traktować z przymrużeniem oka), a także dorównujący rosyjskiemu przeciwlotniczemu i przeciwrakietowemu S-400 Triumf. Co gorsza, twierdzi, że za jego pomocą będzie można, wykryć, śledzić i zestrzelić służące w izraelskich siłach powietrznych F-35 Lightning II. Zestrzelenie izraelskiej maszyny byłoby nie lada wydarzeniem propagandowym.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że podczas ostatnich ćwiczeń obrony przeciwlotniczej w Zatoce Perskiej Pasdarani i milicja Basidż ćwiczyli strącanie dronów, które pozorowały izraelskie samoloty bojowe F-35I Adir. Było to swojego rodzaju ostrzeżeniem skierowanym wobec Jerozolimy, decydującej się rzekomo – jak donosił saudyjski serwis informacyjny Elaph w sierpniu 2022 r. – na dość częste penetrowanie irańskiej przestrzeni powietrznej przez pilotów myśliwców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wśród przecieków prasowych nie znalazły się informacje o ewentualnym miejscu jego rozlokowania. Wydaje się, że najbardziej prawdopodobnym miejsce, gdzie można byłoby rozstawić baterie jest obszar przyległy do stolicy państwa lub tereny bezpośrednio kontrolowany przez Siły Ghods. Zainteresowanie związanych z prezydentem Baszszarem al-Asadem syryjskich kół wojskowych pozyskaniem irańskiego Bawara-373 datuje się co najmniej na wrzesień 2019 r.
Rzekomym powodem nabycia irańskiego sprzętu miało być niezadowolenie z rosyjskiego S-300PMU2 zakupionego w październiku 2018 r., kilka dni po przypadkowym zestrzeleniu rosyjskiego Iła-20M przez syryjską obronę powietrzną u wybrzeży Latakii. Słabość zestawów przeciwlotniczych rosyjskiej proweniencji obnażyli Izraelczycy, atakując chronioną przez trzy baterie fabrykę w Masjafie, produkującą części do systemu S-300. 31 sierpnia 2019 r. S-300PMU2 nie zapobiegł atakowi rakietowemu na obiekty wykorzystywane przez terrorystów Al-Kaidy w Syrii.
Sprzedaż Damaszkowi miałaby podwójną korzyść, gdyż z jednej strony pogłębiłaby więzi łączące oba kraje i pozwoliła Iranowi pochwalić się sukcesem eksportowym. Z drugiej zaś mogliby lepiej chronić przewożoną kontrabandę z uzbrojeniem, które zwykle jest celem izraelskich samolotów bojowych. Z czego wynika potencjalna możliwość robienia interesów? Ano z obopólnych korzyści z tego wynoszonych.
Syria i Iran współdziałają w ochronie nieba nad tym pierwszym kraje na podstawie podpisanego w lipcu 2020 roku paktu na rzecz wzmocnienia współpracy wojskowej i obronnej. Umowa sygnowana w Damaszku przez głównodowodzącego sił zbrojnych Iranu, generała dywizji Mohammada Bagheriego, i ministra obrony Syrii, Alego Abda Allaha Ajjuba niejako potwierdzała dotychczasową zażyłość relacji, z drugiej strony zaś dawała asumpt do nasycenia terytorium bliskowschodniego kraju większą liczbą zestawów przeciwlotniczych.
Była to kolejna umowa cementująca związek na linii Teheran-Damaszek od czasów krwawej wojny z Irakiem w latach 1980–1988, gdy Syria była jednym z niewielu krajów wspierających Irańczyków. W 2006 r. oba kraje podpisały umowę umacniającą sojusz wojskowy. Istotnym elementem współpracy są wsp ólni wrogowie: Wielki i Mały Szatan (czytaj Izrael i Stany Zjednoczone).
Od lipca 2020 r. prowadzono wzmacnianie ilościowe syryjskiej obrony powietrznej (nie ma to nic wspólnego ze skokiem jakościowym). W grudniu 2021 r. wyszło na jaw, że Hezbollah rozmieszcza systemy obrony przeciwlotniczej w syryjskich górach Kalamun, leżących na północny zachód od Damaszku. Pasmo górskie graniczy z doliną Bekaa w Libanie, stanowiącą zaplecze logistyczne i operacyjne Hezbollahu. Analitycy izraelskiego Centrum Badawczego Alma stwierdzili, że zestawy przeciwlotnicze rozmieszczono tak, aby stanowiły wysunięty przyczółek defensywny przeciwko izraelskiemu lotnictwu wojskowemu, śmiało poczynającemu sobie w syryjskiej przestrzeni powietrznej.
Wśród wysokich szczytów i na obszarach pozbawionych dużych skupisk ludności przeniesiono samobieżne przeciwlotnicze zestawy rakietowe krótkiego zasięgu 9K33 Osa, 9K37 Buk i samobieżne przeciwlotnicze zestawy artyleryjsko-rakietowe Pancyr-S1. Nasycenie tego obszaru uzbrojeniem defensywny miało ograniczyć swobodę działania izraelskiego wojska. Naruszeń libańskiej przestrzeni powietrznej było bardzo wiele, ale ogień prowadzony przez obronę przeciwlotniczą był niecelny i kończyło się na tym, że UAV-y mogły swobodnie kontynuować swoje misje. Na przykład w lutym 2020 roku próbowali zestrzelić izraelski bezzałogowiec, który naruszył przestrzeń powietrzną Libanu, jednak ogień był niecelny i bsl mógł kontynuować misję.
Irańczycy zapewniają, że Bawar-373 może wykrywać 100 obiektów latających jednocześnie, śledzić maksymalnie sześćdziesiąt z nich i atakować do sześciu celów jednocześnie w odległości 250 kilometrów. Efektorem zestawu jest pocisk Sajjad-4 zainstalowany w pionowej, kontenerowej wyrzutni zamontowanej na ciężarówce Zoldżana. W listopadzie 2022 roku irańskie media państwowe chwaliły się tym, że siły zbrojne Islamskiej Republiki Iranu wprowadziły do służby nowy efektor.
Sajjad 4B (w farsi: myśliwy) może być odpalany z tej samej wyrzutni co mniej zaawansowany poprzednik. a długość 7,5 metra, średnicę 5,15 metra i waży 2050 kilogramów z czego na głowicę bojową przypada 180 kilogramów. Jest on naprowadzany inercyjnie, przy wspomaganiu przez GPS za pośrednictwem łącza danych. W fazie końcowej ma stosować półaktywne lub aktywne naprowadzanie radarowe.
W próbie generalnej w ubiegłym roku zniszczył bsl HESA Karrar na wysokości 12,2 kilometra na dystansie ponad 300 kilometrów, a według niektórych źródeł nawet 376. Są to dane deklaratywne i w porównaniu z zasięgiem poprzednika nie przekraczającym 200 kilometrów odległość ta wydaje się wyraźnie zawyżona. Irańczycy zapewniali, że poprawili również pułap rażenia z 27 do 32 kilometrów. Nowy efektor był jedynie częścią unowocześnienia.
Rzekomo udoskonalono stacje radiolokacyjne Bawara-373, które podczas testu wykryły cel w odległości 450 km (wcześniej parametr wynosił 350 km) i śledziły go z odległości 405 km (wcześniej 260 km). Deklarowane parametry mogą wskazywać na nic innego jak na to, że system tego typu zintegrowano z radarem Me’radż-4 (wniebowstąpienie), wyposażonym w antenę ze skanowaniem fazowym. Koreluje to z wcześniejszymi zapewnieniami o zasięgu 450 km i zdolności do śledzenia maksymalnie 200 celów jednocześnie. Zapewnienia o podnoszeniu wartości bojowej Bawara-373 i popycie eksportowym należy jednak traktować z dużą dozą ostrożności.
Andrzej Pawłowski, dziennikarz konflikty.pl