9P157-2 Chryzantema-S - rosyjski rakietowy niszczyciel czołgów na wojnie w Ukrainie
Wśród sprzętu używanego przez Rosjan podczas agresji na Ukrainę dostrzeżono rakietowe niszczyciele czołgów. System 9P157-2 Chryzantema-S może zwalczać broń pancerną skuteczniej niż lżejsze, przenośne wyrzutnie pocisków przeciwpancernych. Wyjaśniamy, jakie są jego możliwości.
31.08.2022 | aktual.: 31.08.2022 20:59
9M123 Chryzantema-S to reprezentant dość rzadkiej na współczesnym polu walki kategorii sprzętu, jakim są rakietowe niszczyciele czołgów. Prace nad systemem rozpoczęto jeszcze w Związku Radzieckim w latach 80.
Zamiarem twórców tej broni było stworzenie takiego pocisku przeciwpancernego, który zapewni większą skuteczność od wcześniejszych pocisków Szturm czy Ataka, a jednocześnie pozwoli na zwalczanie czołgów chronionych przez zaawansowane pancerze warstwowe i reaktywne.
9M123 przebija ponad metr stali
Rezultatem tych prac jest pocisk 9M123. To ciężka broń – pocisk bez wyrzutni waży 46 kg, ma ponad 2 metry długości i 150 mm średnicy. Gabaryty przekładają się na zasięg, sięgający 6 km, a także na deklarowaną przez producenta skuteczność. 9M123 ma przebijać ponad 1100 mm RHA osłoniętego pancerzem reaktywnym.
Najciekawszym elementem pocisku jest jednak nie jego głowica, ale system naprowadzania - 9M123 może być kierowany na cel za pomocą wskaźnika laserowego albo radaru. Daje to ciekawą możliwość jednoczesnego odpalenia przez operatora dwóch pocisków do dwóch różnych celów, przy czym każdy z lecących pocisków jest wówczas naprowadzany w inny sposób. Teoretycznie pociski te mogą służyć także do zwalczania nisko lecących celów powietrznych.
Niszczyciel czołgów na podwoziu BMP-3
Pociski 9M123 zostały dostosowane do użycia przez śmigłowce szturmowe Mi-28 i Ka-52, ale opracowano dla nich także podwozie gąsienicowe. Jako nośnik wybrano podwozie bojowego wozu piechoty BMP-3, z którego usunięto wieżę z uzbrojeniem.
Zamiast niej konstruktorzy umieścili podwójną, unoszoną wyrzutnię pocisków, a także chowany wewnątrz kadłuba i wysuwany w warunkach bojowych układ wykrywania i naprowadzania. Wyrzutnia wraz z systemem naprowadzania i podwoziem tworzy samobieżny system 9P157-2 Chryzantema-S.
Nietypowym rozwiązaniem jest sposób magazynowania pocisków – są one umieszczone w rewolwerowym zasobniku, co pozwala na automatyczne przeładowanie wyrzutni, opuszczanej w tym celu do wnętrza pojazdu.
9P157-2 Chryzantema-S – skuteczny system o marginalnym znaczeniu
Choć współcześnie Chryzantema korzysta z lekkiego podwozia bojowego wozu piechoty, warto wspomnieć o pierwotnym przeznaczeniu pocisków. Zgodnie z założeniami z lat 80. 9M123 miały trafić do przyszłościowych, radzieckich czołgów, które miały dysponować możliwością wystrzeliwania PPK z armaty kalibru 152 mm. Ich rozwój został jednak przerwany wraz z rozpadem ZSRR.
System - choć jego układ naprowadzania jest oceniany obecnie jako mało perspektywiczny i jest znacznie bardziej prymitywny niż we współczesnych wersjach pocisków Brimstone czy Spike – jest wysoko oceniany ze względu na swoją skuteczność. Mimo to rosyjskie siły zbrojne otrzymały bardzo niewiele takich pojazdów, a także ich konkurenta, systemu 9M133 Kornet (Kornet-D).
Łączne dostawy tej broni są szacowane na kilkadziesiąt sztuk. Z tego powodu ich znaczenie w rosyjskiej armii pozostaje marginalne, choć - jak informuje serwis Defence24 - broń tego typu została dostrzeżona w Ukrainie.
Polski rakietowy niszczyciel czołgów Ottokar Brzoza
W kontekście obecności rosyjskich rakietowych niszczycieli czołgów w Ukrainie warto także wspomnieć o polskim programie budowy pojazdów tego typu. Zamiast archaicznych BRDM-ów 2 Polska planuje wprowadzić nowoczesne niszczyciele czołgów Ottokar Brzoza.
Ich kluczowym atutem mają być bardzo skuteczne, brytyjskie pociski przeciwpancerne Brimstone, cechujące się radarowym systemem naprowadzania, a także wysoką autonomią. Ich użycie pozwoli na skuteczne niszczenie pojazdów przeciwnika także spoza zasięgu wzroku, a wystrzelone w kierunku przeciwnika pociski mogą – dzięki własnym sensorom – samodzielnie wykrywać i niszczyć napotkane cele.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski