Znaleźli je w rosyjskich pociskach. Pochodzą z Niemiec
W szczątkach rosyjskiego pocisku Iskander odkryto złącze Ethernet. Niepozorny kabel jest produkcji niemieckiej i dowodem na handel podzespołami elektronicznymi o wartości ponad 13 milionów dolarów.
15.04.2023 19:25
W mijającym tygodniu magazyn "Capital" doniósł o znalezieniu niemieckich komponentów w szczątkach rosyjskiej rakiety Iskander 9M727. Niepozorna "skrętka" stała się bowiem dowodem na regularny eksport niemieckich podzespołów elektronicznych do Rosji w pierwszym roku wojny na Ukrainie.
Niemieckie kable w rosyjskiej broni
Używane na terytorium Ukrainy pociski zawierały złącze Harting RJ45. Jest to zwykły kabel Ethernetowy, który służy przesyłaniu sygnału oraz danych. Takich samych złączy potrzebują serwerownie oraz komputery osobiste.
Fakt, że znormalizowane połączenia kablowe RJ45 stanowi niezbędne wyposażenie systemu Iskander nie jest żadną nowością. W obliczu sankcji jej niemiecki rodowód w rosyjskim sprzęcie wojskowym stał się jednak podejrzany.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W doniesieniu prasowym pojawia się bowiem wiele ciekawych informacji o działaniach jej producenta. Harting Technologies oficjalnie jest przeciwne rosyjskiej inwazji na Ukrainie i jest świadome sankcji. Mimo to, już po rozpoczęciu wojny, sprzedało do Rosji komponenty elektroniczne o wartości ponad 13 milionów dolarów.
Stanowisko niemieckiego producenta
Harting nie przeczy faktom i przyznaje, że do grudnia 2022 roku podejmował współpracę z rosyjskimi kontrahentami. Podkreśla jednak, że nie wytwarza "części rakietowych" i nie ma wpływu na sposób wykorzystania jego kabli przez użytkowników końcowych.
W dalszej części komentarza Harting Technologies skupia się na interpretacji sankcji jako narzędzia pozbawienia Rosji wsparcia militarnego. Pomija znaczenie ograniczeń dla kondycji rosyjskiej gospodarki i odżegnuje też od współpracy z tamtejszym przemysłem zbrojeniowym. Do zarzutów, że filia niemieckiego producenta powstała w Petersburgu w 1993 roku przy wsparciu ówczesnego zastępcy mera miasta, Władimira Putina, komentarz nie odnosi się w ogóle.
Katarzyna Rutkowska, dziennikarka Wirtualnej Polski