Wojna biorobotów. Komary zamiast dronów, karaluchy zamiast min
W cieniu wielkich kontraktów na czołgi czy samoloty łatwo przeoczyć ważny, choć niepozorny kierunek prac badawczych, prowadzonych m.in. przez niemiecką firmę Helsing. Ich celem jest stworzenie drona nowej generacji: z biologicznym ciałem i w pełni kontrolowanym układem nerwowym. Komara, który może być szpiegiem, zwiadowcą, albo zabójcą.
Ruszyła remilitaryzacja rozbrojonej Europy. Jak zauważył Gundbert Scherf, współzałożyciel niemieckiej firmy zbrojeniowej Helsing, Stary Kontynent po raz pierwszy od dziesięcioleci wydaje na zbrojenia więcej od Stanów Zjednoczonych. Gundbert Scherf ma powody do zadowolenia: choć jego firma powstała zaledwie cztery lata temu, zalicza się do najcenniejszych europejskich startupów, z wyceną sięgającą 12-13 mld euro.
Z czego wynika tak gigantyczny sukces monachijskiego startupu, którego nazwa – do niedawna – była nieznana poza wąskim gronem ekspertów i entuzjastów wojskowej technologii? O celach firmy dobrze mówią sylwetki jej założycieli.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Test Hisense 65U78Q PRO - najlepszy telewizor dla graczy do 6000 zł?
Gundbert Scherf to były pracownik firmy doradczej McKinsey. Drugi ze współzałożycieli, Torsten Reil, to biolog, który naukową wiedzę przekładał na doskonałe animacje w firmie zajmującej się grami wideo Naturalmotion. Trzecim współzałożycielem jest Niklas Kohler, specjalizujący się w badaniach nad AI.
Jak można dowiedzieć się z reportaży na temat firmy, publikowanych m.in. w niemieckich mediach, jej siedziba nie przypomina kwatery głównej koncernu zbrojeniowego. Ceglany budynek położony w pobliżu dworca kolejowego Ostbahnhof w Monachium, w okolicy pełnej startupów i przestrzeni coworkingowych, nie wyróżnia się niczym szczególnym. Wrażenie zwyczajności pryska po wejściu do środka, gdzie obok technologicznych nerdów pracownikami są byli żołnierze z różnych sił zbrojnych.
Epoka defense tech
To połączenie typowe dla branży defense tech, łączącej najnowsze technologie i militaria. Przez lata była ona marginesem, kojarzonym głównie z DARPA (Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych w Obszarze Obronności). Rozwojem broni zajmowały się przede wszystkim wielkie koncerny zbrojeniowe, pracujące nad nowym uzbrojeniem przez lata czy nawet dziesięciolecia.
Ostatnie lata – nie tylko za sprawą wojny w Ukrainie – przyniosły jednak zmianę, a wiatru w żagle nabrały dynamiczne, nowe firmy, zdolne do szybkiego przekuwania pomysłów w prototypy, a prototypów w wersje produkcyjne. Przykładem jest choćby Anduril – firma założona przez twórcę współczesnych gogli VR, Palmera Luckey’a, która zaczynając od zera, w ciągu kilku lat stała się poważnym partnerem Pentagonu.
Drony HF-1 i HX-2
Tą samą drogą idzie Helsing. Uwagę mediów finansowych startup zwrócił informacjami o pozyskiwaniu kolejnych transz finansowania, a zainteresowanie dziennikarzy technologicznych – rozwojem innowacyjnej broni. Rozpoznawalność przyniosło mu dostarczenie Ukrainie w styczniu 2025 roku setek dronów bojowych HF-1 i częściowy transfer technologii.
Dzięki takiej współpracy za budowę części płatowców i silników odpowiadają sami Ukraińcy. Niemcy dostarczają oprogramowanie, dzięki któremu HF-1 potrafi autonomicznie rozpoznawać cele i działać bez potrzeby kontaktu z pilotem, w warunkach silnego przeciwdziałania WRE (walka radioelektroniczna) i z zakłócaną nawigacją GPS.
Nieco wcześniej, pod koniec 2024 r., wycenę firmy szacowano na 4-5 mld euro. Poszybowała w górę wraz z informacjami o "mini Taurusie", czyli dronie HX-2. Bezzałogowiec przypomina wyglądem rosyjskie Łancety czy izraelskie drony Hero, ma oferować zasięg rzędu 100 km i przenosić jedną z trzech głowic - wielozadaniową, przeciwpancerną i odłamkowo-burzącą. Masa urządzenia ma nie przekraczać 12 kg.
Podobnie jak w przypadku poprzednika, to nie budowa czy ładunek bojowy mają odpowiadać za wyjątkowość urządzenia, ale oprogramowanie, dzięki któremu dron ma być odporny na zakłócenia i zdolny do autonomicznego działania.
Biologiczne drony
Zarówno HF-1 jak i HX-2, choć bez wątpienia innowacyjne, są jednak po prostu kolejnymi – doskonalszymi – wcieleniami znanej broni. Helsing ujawnił jednak niedawno prace nad czymś jeszcze, co można uznać za rozwiązanie zmieniające reguły gry.
Jak donosi agencja Reutera, są nim bioroboty: żywe owady, których ciała zostały wykorzystane do stworzenia dronów nowej generacji. To żywa platforma, zdolna do przenoszenia miniaturowego ładunku, którą można kontrolować tak, jakby była zdalnie sterowanym robotem. Sam pomysł nie jest nowy – zdalnie sterowane karaluchy-cyborgi tworzyli już przed dekadą badacze z North Carolina State University, planując użycie ich podczas działań ratunkowych i poszukiwania np. ofiar w gruzowiskach.
Helsing wynosi ten pomysł na nowy poziom, proponując budowę bojowych insektów, zdolnych do prowadzenia rozpoznania czy - potencjalnie - atakowania wybranych celów. Ponieważ są w stanie dostać się bardzo blisko czy nawet wejść albo usiąść na celu, przenoszony przez nie ładunek nie musi być duży. Obok firmy Helsing prace w tym zakresie prowadzi także inny niemiecki startup, Swarm Biotactics.
Nasze bioroboty - bazujące na żywych owadach - są wyposażone w stymulację neuronalną, czujniki i bezpieczne moduły komunikacyjne. Można nimi sterować albo mogą działać autonomicznie indywidualnie lub w rojach.
Choć od badań do wykorzystania w walce może wieść długa droga, wojna w Ukrainie radykalnie skróciła czas od pomysłu do jego realizacji. Programy zbrojeniowe, rozciągnięte w latach stają się przeżytkiem za sprawą dynamicznie zmieniających się metod walki – nowych broni, taktyki czy wprowadzanych na linię frontu systemów elektronicznych, stale rozwijanych i ewoluujących dzięki szybko dostarczanej informacji zwrotnej.
Dlatego – choć Helsing sygnalizuje na razie przede wszystkim kierunek badań, a nie gotowe rozwiązania – bojowe owady mogą pojawić się na froncie szybciej, niż się nam dzisiaj wydaje.