Szwedzki myśliwiec nowej generacji. FFS to następca Gripena

JAS39 Gripen
JAS39 Gripen
Źródło zdjęć: © Saab
Łukasz Michalik

22.05.2024 14:28, aktual.: 22.05.2024 15:35

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Gdy większość państw zamierzających budować nowe samoloty bojowe szuka międzynarodowej współpracy, Szwecja po raz kolejny podąża własną drogą. Mimo zaangażowania w międzynarodowy projekt przyszłościowego samolotu FCAS, Saab pracuje także nad niezależnym, szwedzkim samolotem bojowym 6. generacji FFS (o klasę wyższym niż słynny F-35). Co o nim wiadomo?

Pierwsze konkrety na temat programu FFS (Future Fighter System) zostały przedstawione 21 maja przez Petera Nilssona z Saaba. Choć ogólne informacje o prowadzonych pracach potwierdzono już w połowie 2023 r., a w marcu Saab poinformował o podpisaniu umowy ze szwedzką Agencją ds. Zamówień Obronnych (FMV), dopiero nowa prezentacja rzuca nieco światła na to, czym ma być kolejny szwedzki samolot.

Na obecnym etapie Saab prowadzi prace koncepcyjne dotyczące przyszłościowych systemów bojowych, obejmujących maszyny załogowe i bezzałogowe. Partnerami są m.in. siły zbrojne, szwedzka Agencja Badań nad Obronnością (FOI), a także szwedzki przemysł i brytyjski koncern GKN Aerospace.

Wstępne założenia przewidują budowę maszyny koncepcyjnie zbliżonej do Gripena i rosyjskiego Su-75. Przyszłościowy szwedzki samolot bojowy ma być lekki, jednosilnikowy i zdolny do działania zarówno w roli samolotu załogowego, jak i bezzałogowca.

Szwecja nie musi się spieszyć

Warto przy tym zauważyć, że Szwecja ma komfort wynikający z wdrożenia do służby – we współpracy z Brazylią – samolotu Gripen E/F. Choć maszyna ta wygląda jak poprzednie warianty Gripena, jest o ok. 20 proc. większa, a za sprawą nowej awioniki i radaru, dysponuje zupełnie nowymi możliwościami. W praktyce to nowy samolot, zachowujący układ aerodynamiczny poprzednika.

Dzięki temu maszyna jest oceniana jako dorównująca – z pominięciem właściwości stealth – samolotom 5. generacji, do których zalicza się F-35. Możliwości Gripena E/F są na tyle duże, że Szwecja planuje eksploatowanie tych samolotów nawet od lat 60. XXI wieku. Zwłaszcza że właściwości stealth (trudnowykrywalność) uzyskiwane za pomocą ukształtowania płatowca stają się coraz mniej istotne w kontekście rozwoju systemów walki radioelektronicznej.

"Nie potrzebujemy natychmiast nowego myśliwca, choć być może w przypadku innych krajów wygląda to inaczej (…). Chcemy zacząć wcześnie (prace koncepcyjne), aby być w lepszej sytuacji, gdy będzie trzeba podejmować decyzje w sprawie samolotu nowej generacji" - stwierdził gen. Lars Helmrich ze Szwedzkiej Agencji ds. Zamówień Obronnych.

Harmonogram prac zakłada, że wiążące decyzje zostaną podjęte dopiero w 2031 r. Sztokholm będzie mógł wówczas zdecydować o dalszym, samodzielnym rozwoju własnego samolotu, albo o wsparciu któregoś z dwóch aktualnie prowadzonych, europejskich programów budowy samolotu bojowego 6. generacji – GCAP lub FCAS.

Szwedzkie innowacje 

Warto podkreślić, że szwedzkie, samodzielne prace nad nową maszyną wpisują się w kilkudziesięcioletnią tradycję szwedzkiego przemysłu lotniczego. Od zakończenia drugiej wojny światowej Szwecja konsekwentnie opracowuje i produkuje kolejne generacje samolotów bojowych, zbudowanych według specyficznych wymagań szwedzkiego lotnictwa.

JA37 Viggen
JA37 Viggen© Licencjodawca

Choć maszyny te zazwyczaj nie odnosiły większych sukcesów eksportowych, były zarazem nowoczesne i innowacyjne. Lista jest imponująca: Saab 21 miał fotel wyrzucany, Saab 29 – skośne skrzydła, a Saab JA37 Viggen został uznany za pierwszy w pełni wielozadaniowy odrzutowiec.

Zbudowany w układzie podwójnej delty Saab J35 Draken już 60 lat temu pozwalał szwedzkim pilotom na wykonywanie akrobacji powietrznej, niesłusznie uznawanej w ostatnich latach za rosyjską specjalność, czyli tzw. kobry Pugaczowa.

Specyficzne potrzeby, wyjątkowe konstrukcje

Nietypowe są również założenia towarzyszące projektowaniu nowszych konstrukcji, jak choćby JAS39 Gripen. Jego konstruktorzy skupili się nie tylko na osiągach czy możliwościach bojowych samolotu, ale także na jak największym uproszczeniu jego obsługi.

Gripen został zaprojektowany tak, aby na doraźnym, pozbawionym rozbudowanego zaplecza lotnisku (w postaci np. drogowego odcinka lotniskowego) kilku poborowych z podstawowym przeszkoleniem, pracujących pod kierownictwem jednego technika, było w stanie w ciągu 10-20 minut przygotować samolot do kolejnego startu.

Z tego właśnie powodu wśród zachodnich samolotów, które mogą stanowić istotną pomoc dla Ukrainy, często wymieniany jest właśnie Gripen - lekki, prosty w obsłudze i niewymagający tak rozbudowanego zaplecza, jak inne zachodnie konstrukcje.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski