Słońce mogło mieć bliźniaka. Zaskakująca teoria astronomów
Chociaż Układ Słoneczny zdaje się być dość dobrze zbadany, to wciąż naukowcy dokonują w nim niezwykłych odkryć. Najnowsze badania przeprowadzone przez zespół z Harvardu, mogą rzucić zupełnie nowe światło na dotychczasową wiedzą.
01.09.2020 12:49
Zespół z naukowców z Uniwersytetu Harvarda wskazuje na to, że Słońce mogło być niegdyś jedną z gwiazd podwójnych, co oznacza, że w Układzie Słonecznym krążyła nie jedna a dwie gwiazdy.
Naukowcy uważają, miało to miejsce ok. 4,5 mld lat temu, gdy Układ Słoneczny się dopiero formował, a pole grawitacyjne w obłoku molekularnym było znacznie silniejsze. Tego typu zjawisko podwójnych układów gwiazd jest dość często spotykane we wszechświecie, a astronomowie nieraz obserwowali również układy składające się z większej ilości obiektów.
Jeżeli jednak bliźniacze Słońce istniało, to nigdy nie uda nam się go zobaczyć, ponieważ "oderwało" się od swojej orbity miliardy lat temu. Przez ten czas zdążyłoby okrążyć całą Drogę Mleczną. Ale zapis o wpływie tego utraconego bliźniaka na nasz Układ Słoneczny może pozostać w Obłoku Oorta oraz tajemniczej Planecie 9.
Chmura Oorta, w przeciwieństwie do Pasa Planetoid, tworzy pustą sferę szczątków otaczającą Układ Słoneczny we wszystkich kierunkach. Jedna z hipotez głosi, że Obłok Oorta powstał przy Słońcu, a następnie oddalił się na odległość 100 tys. jednostek astronomicznych (1 au to 150 mln km).
Prawdopodobnie w chmurze znajduje się około 100 miliardów pojedynczych obiektów, głównie kawałków skał i lodu. Tak więc jest o wiele mniej "zatłoczona" niż Pas Planetoid. Jednak istnienie Obłoku Oorta ma być tylko jednym z dowodów, że Słońce miało bliźniaka.
Istnienie drugiego Słońca miałoby też wyjaśniać pochodzenie Planety 9, czyli jednej z największych tajemnic Układu Słonecznego. Hipotezy głoszą, że za orbitą Neptuna może istnieć nieodkryta dotąd planeta. Jednak na ten moment jej dokładne obserwacje są niemożliwe ze względu na brak odpowiedniej technologii.
Naukowcy z Harvardu są zdania, że Planeta 9 została przyciągnięta, gdy Słońce, jako podwójna gwiazda miało znacznie silniejszą grawitację. Zdaniem ekspertów to tłumaczy, dlaczego planeta 10-razy cięższa od Ziemi i znajdująca się tak daleko od gwiazdy jest w stanie utrzymać się w Układzie Słonecznym.
Zdaniem badaczy nie ma lepszej teorii, która wyjaśniałaby zarówno istnienie Obłoku Oorta, jak i Planety 9, niż ta, że Słońce miało kiedyś bliźniaka, który pomógł gwieździe przyciągnąć te obiekty. Astronomowie założyli, że te dwie gwiazdy były mniej więcej tej samej wielkości i okrążały się w odległości 1000 razy większej od Ziemi od Słońca. Dzięki temu ich zbiorowa grawitacja mogłaby złapać kawałki skał i lodu oraz większe obiekty.
Jeżeli naukowcy mają rację, to w Obłoku Oorta znajduje się znacznie więcej dużych obiektów, niż do tej pory sądzono. Prawdopodobnie krążą tam również liczne planety karłowate, podobne do Ceres czy Plutona. Na razie jednak brakuje dowodów i możliwości sprawdzenia teorii badaczy z Harvardu.
Może się to zmienić, gdy Wielki Synoptyczny Teleskop Przeglądowy (LSST) w Chile zostanie uruchomiony w 2021 roku. Przeskanuje on Układ Słoneczny i ma największe szanse na znalezienie Planety 9. Jeśli uda się potwierdzić jej istnienie, to teoria brytyjskich badaczy będzie o wiele bardziej wiarygodna.
Artykuł na temat badania wraz z komentarzem naukowców z Harvardu został opublikowany w Live Science.