Setki tys. pocisków czeka. Niektóre państwa UE już przygotowują finanse

Z powodu problemów z akceptacją nowego pakietu wsparcia dla Ukrainy w USA, ciężar utrzymania odpowiedniego zaopatrzenia spadł na barki państw europejskich. Te sobie niestety z tym nie radzą i sporo z nich zdecydowało się wesprzeć czeską inicjatywę pozyskania w krótkiej perspektywie 800 tys. pocisków artyleryjskich. Nie ujawniono jednak, skąd ta broń miałaby przybyć.

Wyprodukowane pociski artyleryjskie kal. 155 mm.
Wyprodukowane pociski artyleryjskie kal. 155 mm.
Źródło zdjęć: © X (dawniej Twitter) | Ukrainian Front
Przemysław Juraszek

23.02.2024 | aktual.: 07.03.2024 09:52

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jak podaje "Financial Times", niektóre państwa UE chcą utworzyć interwencyjny fundusz o wartości 1,5 mld euro, mający na celu sfinansowanie zakupu amunicji artyleryjskiej znalezionej na rynku przez Czechy. Całą sytuację skomentował także ukraiński minister spraw zagranicznych, Dmytro Kuleba, który nadmienił, że Kijów potrzebuje 2,5 mln pocisków rocznie. Dotychczasowe dostawy państw europejskich to z kolei zaledwie 400 tys. sztuk.

Promowana przez Czechy inicjatywa szybkiej umowy bilateralnej z nieznanym dostawcą jest alternatywą dla wielostronnych rozmów na poziomie unijnym, gdzie ścierają się różne koncepcje. Przykładowo, bardzo dużym przeciwnikiem wykorzystania funduszy europejskich do zakupów amunicji poza UE jest Francja oraz Grecja.

Pierwsza twierdzi, że pieniądze powinny być przeznaczone na rozwój europejskich możliwości produkcyjnych, które do końca 2024 r. mają osiągnąć poziom produkcji 1,4 mln sztuk, według Josepa Borrella, piastującego stanowisko wysokiego przedstawiciela Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa. Z kolei Grecja obawia się, że zewnętrzny zakup mógłby zostać dokonany w Turcji, z którą Grecy mają co najmniej bardzo skomplikowane stosunki, z powodu kwestii Cypru.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Setki tys. pocisków artyleryjskich z nieznanego miejsca

Czesi mówili o dostępnych od ręki 800 tys. pocisków artyleryjskich (500 tys. kal. 155 mm oraz 300 tys. kal. 122 mm) w państwie spoza Unii Europejskiej. Możliwe, że jest to Turcja wraz z Azerbejdżanem bądź jakieś inne państwo, które dotąd nie wspierało Ukrainy, dysponujące znaczącym potencjałem produkcyjnym.

Mogą to być na przykład Indie bądź jakieś państwo z Ameryki Południowej, liczące na duży zastrzyk finansowy, ponieważ amunicja artyleryjska stała się w ostatnich latach bardzo pożądanym towarem.

Najpewniej w grę wchodzą najprostsze pociski artyleryjskie ze ścięciem tylnym, składające się wyłącznie z odlewanego stalowego korpusu, wewnątrz którego znajduje się kilka kilogramów trotylu i zapalnik. W przypadku natowskiego kalibru 155 mm będą to pociski zawierające 9-10 kg trotylu.

Ich celność nie jest najlepsza, ponieważ mowa tutaj o trafieniu przynajmniej większością wystrzelonych pocisków w cel wielkości boiska piłkarskiego na dystansie do 24 km dla systemów z armatą o długości 39 kalibrów, w postaci haubic M777, lub 31 km dla systemów z działem o długości 52 kalibrów, typu Krab. Ewentualnie w grę wchodzą pociski z gazogeneratorem, zwiększającym zasięg o około 30 procent, ponieważ inne rozwiązania, typu pocisków z dopalaczem rakietowym, są już produkowane wyłącznie przez nieliczne firmy.

Z kolei w przypadku poradzieckich pocisków kal. 122 mm najpewniej chodzi o najbardziej rozpowszechniony wariant ze ścięciem tylnym, o zasięgu około 15 km, zawierający zaledwie około 2,5 kg materiału wybuchowego.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

militariawojna w Ukrainieamunicja