Prom Sławianin poważnie uszkodzony. Ukraińcy kontynuują izolację Krymu

Ukraińcy nie ustają w próbach dalszej redukcji możliwości rosyjskiej Floty Czarnomorskiej oraz opcji zaopatrywania Krymu z terytorium kraju agresora. Teraz ich ofiarą padł jeden z promów służących do transportu zaopatrzenia między Krymem a Rosją.

Rosyjski prom "Slavyanin" poważnie uszkodzony w wyniku ukraińskiego ataku.
Rosyjski prom "Slavyanin" poważnie uszkodzony w wyniku ukraińskiego ataku.
Źródło zdjęć: © X (dawniej Twitter) | H I Sutton
Przemysław Juraszek

Ataku miała dokonać ukraińska marynarka wojenna przy wsparciu innych rodzajów sił zbrojnych. Ofiarą był prom Sławianin stacjonujący w kerczeńskim porcie. Jest to duży okręt transportowy o długości 150 m i tonażu 6327 ton i bardzo podobny do okrętu Awangard, z którym stanowi ważny środek transportu towarów pomiędzy Rosją a Krymem.

Zadanie poważnych uszkodzeń najpewniej doprowadzi do wycofania okrętu ze służby przynajmniej na kilka miesięcy lub nawet do jego złomowania. W tym przypadku wpłynie to negatywnie na rosyjskie możliwości zapatrywania wschodniej części Krymu w ogromnej mierze zależnej od promów oraz Mostu Krymskiego. Były zastępca szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy Igor Romanenko podkreśla w rozmowie z agencją Unian, że w ten sposób przerwano ważny szlak logistyczny Rosjan, co "zmniejsza potencjał zaopatrzenia wojsk wroga i potencjał prowadzenia działań wojennych".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Oto czym mogli zaatakować Ukraińcy

Warto zaznaczyć, że nie jest to pierwszy atak na Cieśninę Kerczeńską, ponieważ jeszcze w maju Ukraińcy mieli zaatakować tam pociskami balistycznymi MGM-140 ATACMS lub inną bronią pokroju np. modyfikowanych pocisków S-200 Wega. Celem był najpewniej Most Krymski, ale szczątki pocisków spadły na holowniki, z których jeden ostatecznie zatonął.

Podobna sytuacja mogła się wydarzyć i tym razem, ponieważ Most Krymski jest jednym z najmocniej chronionych rosyjskich obiektów w Ukrainie. Szczątki pocisków balistycznych mogą ważyć nawet kilkaset kilogramów i przy wysokiej prędkości spadania znacznie ponad Mach 1 (1234 km/h) mają bardzo dużą energię kinetyczną. Ta wystarczy, aby bez problemu przebić pokład okrętów.

Drugą metodą mogło być wykorzystanie dronów nawodnych Magura V5 bądź którejś z opracowywanych konstrukcji podwodnych. Przypomnijmy, że te bezzałogowe maszyny przenoszące 300 lub 600-kilogramowe głowice bojowe nieraz były w stanie wpłynąć niepostrzeżenie do portu w Sewastopolu lub nawet Noworosyjsku.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski