Pomagali Ukrainie. Teraz mówią stanowcze "nie"
Grecja odcięła się od pojawiających się w mediach spekulacji na temat przekazania Ukrainie rakietowych systemów S-300 z uzbrojeniem. Wyjaśniamy, skąd wzięło się zamieszanie oraz jakie są najważniejsze cechy i możliwości tej broni.
Doniesienia o wysłaniu przez Grecję systemów S-300 i dedykowanych im rakiet na Ukrainę pojawiły się po ogłoszeniu umowy ze Stanami Zjednoczonymi, dzięki której nad Morze Śródziemne trafi m. in. 40 myśliwców F-35. Amerykańska administracja często prosi swoich partnerów o przekazywanie starszego uzbrojenia Ukrainie w zamian za dostarczane przez siebie technologie. Nie zawsze spotyka się to jednak z pełną aprobatą i tak właśnie dzieje się w przypadku Grecji. Kraj, który do tej pory pomagał Ukrainie teraz mówi stanowcze "nie".
Greckie S-300 nie trafią do Ukrainy
"Musi istnieć granica dla fake newsów, zwłaszcza gdy mają one związek z interesami kraju i jego międzynarodowym wizerunkiem. Nie ma takiego tematu i kategorycznie temu zaprzeczam. Nie było nawet zamiaru, aby Grecja ryzykowała obronę kraju" – powiedział rzecznik greckiego rządu Pavlos Marinakis.
Poradzieckie i rosyjskie rozwiązania wciąż stanowi znaczną część wyposażenia greckiej armii. Tylko w kontekście systemów obrony powietrznej można wymienić Tor-M1, Osa-M, a także kilkaset armat przeciwlotniczych ZU-23-2. Niewykluczone, że one również były przedmiotem negocjacji na linii Waszyngton-Ateny.
Najbardziej "łakomy kąsek" z ukraińskiego punktu widzenia stanowią jednak systemy S-300, które (mimo faktu, że pojawiła się już ich następna generacja S-400) zapewniają duże możliwości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To systemy rakietowe ziemia-powietrze dalekiego zasięgu, które są w stanie razić cele na dystansie do ok. 200 km oraz na pułapie ponad 27 km. Pociski systemu S-300 mają dość duże głowice odłamkowo-burzące, w niektórych wersjach ważą one nawet 180 kg. Po wystrzeleniu osiągają prędkość do 2200 m/s.
Grecka pomoc dla Ukrainy
Zablokowanie pomocy w postaci systemów obrony powietrznej nie powinno być odbierane jako całkowite odcięcie się Grecji od Ukrainy. To kraj, który do tej pory mocno wspierał armię obrońców przekazując sporo cennego uzbrojenia.
Z Grecji na front trafiały m.in. bojowe wozy piechoty BMP-1, przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe FIM-92 Stinger, granatniki przeciwpancerne RPG-18, a także różnego rodzaju amunicja, w tym pociski rakietowe kal. 122 mm. Są one wykorzystywane w poradzieckiej artylerii używanej przez Ukraińców, a wiele państw NATO już nimi nie dysponuje.
Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski