Niemcy wrócili na polską ziemię. Patriot ponownie broni Rzeszowa

Niemiecki kontyngent wrócił w okolice Rzeszowa wraz z dwoma bateriami systemu Patriot. Jego inspekcję przeprowadził minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz wraz z jego niemieckim odpowiednikiem Borisem Pistoriusem. Przypominamy osiągi tego systemu oraz jak bardzo różni się od polskiej wersji.

Jasionka, 23.01.2025. Wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz (L) i minister obrony Niemiec Boris Pistorius (2L) podczas konferencji prasowej w Jasionce, 23 bm. Przyjazd Pistoriusa związany jest z rozmieszczeniem na lotnisku pod Rzeszowem - stanowiącym logistyczny hub pomocy wojskowej dla Ukrainy - niemieckich systemów antyrakietowych Patriot, które jeszcze w styczniu mają rozpocząć pracę. (ad) PAP/Darek Delmanowicz
Jasionka, 23.01.2025. Wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz (L) i minister obrony Niemiec Boris Pistorius (2L) podczas konferencji prasowej w Jasionce, 23 bm. Przyjazd Pistoriusa związany jest z rozmieszczeniem na lotnisku pod Rzeszowem - stanowiącym logistyczny hub pomocy wojskowej dla Ukrainy - niemieckich systemów antyrakietowych Patriot, które jeszcze w styczniu mają rozpocząć pracę. (ad) PAP/Darek Delmanowicz
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Darek Delmanowicz
Przemysław Juraszek

Zgodnie z deklaracjami Niemcy wrócili na wschodnią granicę Polski i przywieźli ze sobą dwie baterie systemu Patriot. Nie jest to ich pierwsza relokacja w regionie, ponieważ niemiecka bateria systemu Patriot była rozlokowana tam na przełomie 2022-2023 roku.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Niemieckie baterie systemu Patriot — gorsze od polskich

Niemiecki system obrony Patriot trafił do użytku w latach 80. XX wieku, a w szczytowym okresie Berlin posiadał aż 36 baterii tego systemu. Z czasem jednak, po zakończeniu zimnej wojny, znaczna część z nich została w wyniku cięć budżetowych sprzedana innym krajom, pozostawiając Niemcom tylko 12 baterii. Następnie trzy zostały podarowane Ukrainie, co zmniejszyło liczbę do 9 baterii.

Niemieckie systemy opierają się na starszej technologii oraz wykorzystują tradycyjne radary AN/MPQ-53, które mają zdolność wykrywania pod kątem 120 stopni i mogą namierzyć obiekt na dystansie do 170 km, pod warunkiem że znajduje się on powyżej 1 km nad ziemią.

Z drugiej strony, polskie Patrioty wyposażone są w baterie z dwoma radarami sektorowymi AN/MPQ-65, które oferują lepsze możliwości detekcyjne, pokrywając powierzchnię w zakresie aż 240 stopni. Docelowo, radary te będą zamienione na nowoczesne LTAMDS, które pomimo pewnych ograniczeń związanych z wielkością anten, zapewnią bliskie 360-stopniowe pokrycie obszaru, co stanowi postęp w porównaniu do starszych modeli AN/MPQ-53/65.

Dodatkowo polski wariant systemów Patriot będzie używał pocisków PAC-3 MSE, znacznie efektywniejszych w niszczeniu celów balistycznych takich jak Iskandery-M. Te pociski niszczą cel za uderzenia kinetycznego, co jest efektywniejszą metodą od głowicy odłamkowej. Niestety ma to odbicie w ich cenie wynoszącej od 5 do 7 mln dolarów za sztukę. Niemiecka wersja natomiast używa pocisków GEM-T, które choć prostsze i tańsze, nadal skutecznie radzą sobie z samolotami czy starszymi pociskami balistycznymi.

Kolejną różnicą jest struktura architektoniczna systemów. W niemieckich oraz amerykańskich Patriotach kluczową rolę pełni centralny punkt dowodzenia, którego zniszczenie dezaktywuje całe baterie. W przypadku polskiego systemu, wprowadzanego w USA, zastosowano sieciocentryczną architekturę IBCS, która umożliwia szybkie przeniesienie wyrzutni pod kontrolę innego działającego centrum, jeśli główne ulegnie zniszczeniu.

Umiejscowienie niemieckich Patriotów na polskim terytorium niesie za sobą dodatkowe korzyści. Operatorzy, podobnie jak ci amerykańscy, mogą trenować namierzanie celów nad Ukrainą, doskonaląc tym samym procedury, które później zostaną wdrożone w szkoleniach przyszłych kadr.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (10)