Miniaturowy Bayraktar zestrzelony. To pierwsza strata od początku wojny
W Ukrainie nie tylko działają duże tureckie uderzeniowe drony Bayraktar TB2, ale także miniaturowe konstrukcje zwiadowcze, które Ukraina otrzymała za darmo na początku wojny. Wyjaśniamy, co to turecka miniatura słynnego drona potrafi.
23.08.2022 09:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ukraina korzysta z dużej liczby lekkich systemów bezzałogowych, poczynając od konstrukcji lokalnych w postaci m.in. PD-2, a kończąc na konstrukcjach zagranicznych pokroju rzeczonego Bayraktara Mini, polskich FlyEye bądź litewskich EOS C VTOL. Ponadto w roli zwiadowczej i nie tylko wykorzystywane są także wszelakie drony komercyjne oraz amunicja krążąca pokroju polskich Warmate lub amerykańskich Switchblade 300.
Bayraktar Mini — miniaturowy koszmar Rosjan
W przeciwieństwie do swoich większych odpowiedników ten ważący poniżej 5 kg dron nie może samodzielnie niszczyć celów, ale może na nie naprowadzać śmiercionośny ostrzał artylerii. Ukraina miała otrzymać na początku 24 sztuk tych dronów, a powyższe zdjęcie jest pierwszą udokumentowaną stratą. Jeden utracony dron przez pół roku walk bardzo dobrze świadczy o trudnowykrywalności i odporności na zakłócenia tej tureckiej konstrukcji.
Bayraktar Mini jest wykonany z mieszaniny włókna węglowego i kevlaru i może przebywać w powietrzu na pułapie maksymalnie 1219 m przez 60-80 minut. Z kolei zasięg komunikacji drona ze stacją bazową to 15 km, ale ten ma możliwość zmiany w locie przypisanej stacji kontrolnej na inną w razie potrzeby.
Ładunek obejmuje tylko dzienno-nocną stabilizowaną w obu płaszczyznach kamerę, a prędkość lotu zamyka się w przedziale 55-74 km/h. Pamiętajmy, że jest to dron zwiadowczy, a nie amunicja krążąca i jego zdaniem jest wyłącznie wykrywanie oraz śledzenie przeciwnika.
Dron może startować "z ręki" oraz jest w stanie samodzielnie wylądować na kawałku drogi. Ewentualnie jeśli teren na to nie pozwala dron może wykorzystać wbudowany spadochron, aby bezpiecznie opaść na ziemię.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski