Indie dogadały się z Francją. Ta broń gromi Rosjan w Ukrainie

Francuski koncern Safran i indyjski Bharat Electronics Limited (BEL) porozumiały się w sprawie wspólnej produkcji modułów kierowanych AASM Hammer do bomb lotniczych. Przedstawiamy kulisy tego wydarzenia oraz osiągi broni, która świetnie sprawdza się w Ukrainie.

Rodzina bomb AASM Hammer.
Rodzina bomb AASM Hammer.
Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Przemysław Juraszek

Jak podaje portal The Economic Time, francuska firma Safran oraz indyjska BEL ogłosiły partnerstwo w zakresie produkcji modułów AASM Hammer w Indiach. Współpraca ta ma na celu wzmocnienie zdolności produkcyjnych Indii w sektorze obronnym oraz zwiększenie lokalnej produkcji zaawansowanych technologicznie systemów uzbrojenia.

Partnerstwo zakłada powstanie spółki typu joint venture, która będzie odpowiedzialna za produkcję francuskiej broni. Proces zakłada transfer technologii wraz z prawem to opracowywania własnych wariantów i do sprzedaży na rynku międzynarodowym. Wydarzenie to można uznać za kolejny krok Indii w odchodzeniu od współpracy z Rosją, w której przez lata kraj ten kupował najważniejsze uzbrojenie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Unikatowe bomby z Francji

Francuskie bomby AASM Hammer są jednym najskuteczniejszych środków rażenia ukraińskiego arsenału w walce z Rosją, co najpewniej podbiło ich rangę na międzynarodowym rynku handlu bronią. Nic więc dziwnego, że mające bardzo napięte stosunki z Pakistanem i Chinami Indie także chcą je nie tylko mieć, ale także produkować na miejscu. Jak pokazała wojna w Ukrainie, nie zawsze można polegać na zagranicznych producentach w kwestii zapewnienia sobie dostaw na niezbędnym poziomie.

Konstrukcyjnie AASM Hammer (Armement Air-Sol Modulaire Highly Agile Modular Munition Extended Range) to moduły przeznaczone do montażu na bombach z rodziny Mk 82, 83 oraz 84 o masie odpowiednio 225, 450 i 900 kg. Jednakże francuskie podejście różni się od popularnych amerykańskich modułów JDAM-ER, ponieważ poza sekcją naprowadzania, rozkładanymi skrzydłami oraz sekcją ogonową wraz ze sterami zawiera także silnik rakietowy.

Zapewnia to dodatkowy napęd bombie, co nie tylko zwiększa zasięg podczas zrzutu z dużej wysokości, ale także pozwala razić cele na dystansie 15 km podczas opadania broni na niskim pułapie. Taka właściwość jest niemożliwa do osiągnięcia w przypadku klasycznych bomb skrzydlatych, a lot na niskiej wysokości znacząco utrudnia wykrycie samolotu przez naziemne radary ze względu na tzw. horyzont radiolokacyjny.

Trzy metody naprowadzania do wyboru

Drugim ogromnym atutem francuskich modułów jest ich wszechstronność pod kątem metod naprowadzania. Podstawą jest system naprowadzania oparty o nawigację inercyjną i satelitarną, który zapewnia dokładność do kilku metrów przy trafieniu w nieruchomy cel w optymalnych warunkach. Jednak, jak pokazała wojna w Ukrainie, zastosowanie na danym obszarze zagłuszarek może negatywnie wpływać na precyzję ataku, co szczególnie jest problemem dla lżejszych bomb, jak tych o masie 225 kilogramów.

Inna opcja, czyli naprowadzanie na odbitą wiązkę lasera, zapewnia punktową precyzję nawet wobec ruchomych celów, ale wymagane jest stałe podświetlanie obiektu laserowym wskaźnikiem aż do chwili trafienia. Naraża to nosiciela na niebezpieczeństwo lub wymaga np. współpracy z dronem oświetlającym cel.

Najlepszą dla pilota, ale zarazem najdroższą opcją, jest głowica optoelektroniczna widząca termiczny obraz celu. Pokładowa elektronika porównuje widziany obraz z tym zapisanym w pamięci i sama decyduje o śledzeniu i zaatakowaniu obiektu. Jest to broń typu "odpal i zapomnij", co sprawia, że pilot po jej zrzuceniu może natychmiast opuścić strefę zagrożenia.

Jest to bardzo przydatna broń dla francuskich samolotów Rafale będących także w posiadaniu Indii, aczkolwiek z nową bronią najpewniej zostaną też zintegrowane lokalne samoloty HAL Tejas.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

militariasamoloty wojskowebomby

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (14)