Ciężka wojna artyleryjska. Tyle zostało z lufy
Wojna w Ukrainie pokazała, że artyleria wraz z dronami odgrywają ważną rolę we współczesnym polu bitwy. Sprawia to jednak, że dostarczone systemy są użytkowane wyjątkowo intensywnie. Prowadzi to sporych problemów, o czym świadczą m.in. zdjęcia opublikowane niedawno przez Ukraińców.
03.10.2023 | aktual.: 04.10.2023 09:51
W sieci pojawiły się zdjęcia uszkodzonej lufy haubicy M777, która jednak po naprawie powinna nadawać się do walki. Na poniższych fotografiach widać rozerwany hamulec wylotowy, który można w razie potrzeby odkręcić i zamontować nowy. Z kolei sama lufa wygląda na całą, aczkolwiek korzystanie z niej dalej - nawet po zamontowaniu nowego hamulca wylotowego - może być ryzykowane.
Nie powinno się z kolei strzelać bez hamulca wylotowego, który jest istotną częścią haubicy, zmniejszającym odrzut o nawet ponad 50 proc. W przypadku jego braku cała energia odrzutu działałaby na oporopowrotnik i zamek, prowadząc z czasem do ich trwałego uszkodzenia. Haubica M777 to konstrukcja ultralekka jak na tę kategorię broni (3,8 tony) i nie jest dostosowana do znoszenia większych przeciążeń.
Oto co mogło się wydarzyć
Warto zaznaczyć, że nie jest to pierwszy taki przypadek. Ostatnia sytuacja mogła wynikać z któregoś z trzech czynników. Pierwszym jest wada fabryczna w postaci mikropęknięcia, które wskutek prowadzenia ostrzału powiększało się aż do finalnego efektu, który widać powyżej.
Drugim jest zmęczenie materiału, wynikające ze zużycia lufy w wyniku prowadzenia intensywnego ostrzału. Zarówno Rosjanie, jak i Ukraińcy notorycznie przekraczają normy eksploatacyjne, co może bywać tragiczne w skutkach dla obsługi.
W przypadku haubic M777 lufa powinna zostać wymieniona po oddaniu 2500 strzałów z pełnym ładunkiem prochowym (przy strzelaniu na maksymalny zasięg), ale w warunkach wojennych niewielu jest w stanie zwracać na to uwagę. Z tego względu lufy są wykorzystywane do momentu krytycznej awarii lub kiedy celność ostrzału jest niesatysfakcjonująca dla obsługi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trzecim aspektem w tym przypadku mogło być zanieczyszczenie hamulca wylotowego np. ziemią z kamieniami, co doprowadziło do gwałtownego skoku ciśnienia w lufie. W efekcie pierwszy puścił hamulec wylotowy, a nie rygle zamka bądź sama lufa.
Jest też czwarta możliwość - wadliwa amunicja. Warto zauważyć, że pojawiające się w sieci komentarze o amunicji kal. 155 mm z Pakistanu i Iranu nie są pozytywne. W niektórych przypadkach ma dochodzić do tego, że aż 8 na 10 wystrzelonych pocisków nie eksploduje. Może to przypominać sytuację u Rosjan, którzy niedawno otrzymali pociski czołgowe pozbawione materiałów wybuchowych.
Warto też zaznaczyć, że pakistańska amunicja do broni strzeleckiej POF zbiera mieszane opinie w USA, co może się przekładać na produkcję wielkokalibrową w postaci pocisków artyleryjskich.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski