Samolot, jakiego świat nie widział. Takiej broni nie ma nawet Ameryka
Choć zaledwie kilka państw zbudowało dotychczas samoloty zaliczane do 5. generacji, prace nad ich następcami już trwają. Amerykanie inwestują w program NGAD, ale własnych ambicji w tym zakresie nie kryją również Chiny, na co zwraca uwagę generał Mark D. Kelly, szef Dowództwa Walki Powietrznej US Air Force.
27.10.2022 | aktual.: 28.10.2022 09:20
Amerykańska opinia w tej kwestii bazuje na obserwacji sposobu, w jakim Chińczycy przyswajają i kopiują kolejne technologie lotnicze. Dotyczy to m.in. rozwiązań stosowanych w samolotach 4. generacji, jak Su-27, a także generacji 4+, reprezentowanej przez rosyjskie maszyny Su-35.
Od Rosjan Chińczycy przejęli m.in. rozwiązania w zakresie wektorowania ciągu (dzięki ruchomym dyszom silników samolot jest bardziej zwrotny), uzbrojenia czy walki radioelektronicznej.
Chińczycy kopiują Rosjan
Rozwiązania te mają stanowić bazę do prac nad chińskimi konstrukcjami, jak nielicencyjne kopie rosyjskich samolotów (J-11, J-15 czy J-16), czy produkowany obecnie chiński samolot 5. generacji J-20.
Jak w obszernej analizie zauważa Maciej Szopa z serwisu Defence24, jest to obecnie jedyny – obok samolotów amerykańskich – seryjnie produkowany samolot tej generacji na świecie.
Chiński NGAD
Jednocześnie warto zauważyć, że najnowsza chińska maszyna pod względem niektórych cech nadal ustępuje amerykańskiemu samolotowi F-22 Raptor, czyli konstrukcji 30-letniej.
Amerykańska przewaga techniczna – choć ma ulec zmniejszeniu – wydaje się nadal niezagrożona zważywszy na fakt, że samolot tworzony w ramach programu NGAD wraz z całym towarzyszącym mu systemem uzbrojenia i bezzałogowców, ma wejść do służby przed 2030 rokiem. Budowa do tego czasu własnej maszyny 6. generacji przez Chiny jest mało prawdopodobna.
Chińczycy kopiują Brytyjczyków
Rozwój chińskiego lotnictwa dotyczy nie tylko kwestii technicznych. W październiku 2022 roku ministerstwo obrony Wielkiej Brytanii upubliczniło raport na temat prowadzonej przez Chiny akcji rekrutacyjnej.
Chińczycy zatrudniają emerytowanych brytyjskich pilotów, aby zdobyć wiedzę na temat zachodniej taktyki użycia lotnictwa.
Podobnie jak w wielu innych dziedzinach ma to umożliwić nie tylko poznanie ewentualnego przeciwnika, ale także skopiowanie gotowych rozwiązań. Te mogą okazać się decydujące w przypadku otwartego konfliktu, np. podczas walk o Tajwan.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski