BRDM-2 z Polski w Ukrainie. U nas to złom, a tam są przydatne

W sieci pojawiło się zdjęcie przestawiające pojazd opancerzony BRDM-2 w polskim kamuflażu gdzieś na froncie. Przedstawiamy osiągi tego 60-letniego antyku w Ukrainie wyjaśniamy i jak on mógł tam trafić.

Polski BRDM-2 w Ukrainie.
Polski BRDM-2 w Ukrainie.
Źródło zdjęć: © X (dawniej Twitter) | Ukrainian Front
Przemysław Juraszek

W Ukrainie pojawiły się zdjęcia pochodzącego z Polski opancerzonego wozu rozpoznawczego BRDM-2. Mógł on trafić do Ukrainy w ramach pakietu wsparcia innego uzbrojenia lub pochodzi z rynku prywatnego, ponieważ zdemobilizowane BRDM-y były oferowane na rynku kolekcjonerów. Taka sztuka mogła zostać podarowana lub odkupiona i przywrócona do walki, podobnie jak miało to miejsce z Wieselem nie tak dawno temu.

Warto zaznaczyć, że dzisiaj wozy rozpoznawcze BRDM-2 to już sprzęt skrajnie przestarzały, ale z drugiej strony lepsze nawet coś takiego niż nieopancerzony samochód terenowy. W takich warunkach mający nawet iluzoryczny pancerz BRDM-2 mogący przepłynąć rzekę jest np. lepszym wyborem do transportu rannych, ponieważ dostawy nowocześniejszych transporterów pokroju np. KTO Rosomak są dalece niewystarczające w stosunku do potrzeb.

BRDM-2 w Ukrainie — lepsze to niż pick-up

Ukraińcy wykorzystują BRDM-2 w różnych wersjach, począwszy od podstawowej po nawet przeciwpancerną z wykorzystaniem nowoczesnych pocisków przeciwpancernych, o których pisał dziennikarz Wirtualnej Polski Łukasz Michalik. Możliwe, że część polskich maszyn, podobnie jak rosyjskich, służy po prostu jako źródło części zamiennych dla tych zmodernizowanych maszyn.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Konstrukcyjnie BRDM-2 to około 7-tonowy wóz rozpoznawczy z napędem 4x4 zdolny do jazdy z prędkością do 100 km/h i pokonywania przeszkód wodnych (prędkość pływania do 10 km/h) produkowany od lat 60. XX wieku. Jego stalowy pancerz jest iluzoryczny i zapewnia ochronę jedynie przed ostrzałem broni ręcznej w postaci np. karabinków z rodziny AK i odłamkami np. pocisków moździerzowych.

Pojazdy te są pozbawione dobrych możliwości wykrywania przeciwnika (brak termowizji) w porównaniu do np. dostarczonych przez Holandię wozów rozpoznawczych Fennek czy francuskich AMX-10 dysponujących też ogromną siłą ognia jak na tę klasę pojazdów.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie