Wykradziony, zagubiony i porwany sprzęt wojskowy. Tajemnice ginęły nie tylko w Ukrainie

Utracony w Ukrainie sprzęt może okazać się dla Rosjan wyjątkowo kosztowny
Utracony w Ukrainie sprzęt może okazać się dla Rosjan wyjątkowo kosztowny
Źródło zdjęć: © America Magazine | © 2015 Catholic News Service
Łukasz Michalik

26.03.2022 12:29, aktual.: 26.03.2022 16:06

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Próby zdobycia, porywania czy kradzieży wyjątkowo ważnego sprzętu wojskowego przeciwnika mają bardzo długą historię. Zagubione rakiety, zatopione okręty podwodne czy porwane samoloty stanowią dla wojskowych wywiadów bezcenną zdobycz. Komu i jak udało się po nią sięgnąć?

Kilka dni temu świat obiegła wiadomość o zdobyciu przez Ukraińców części rosyjskiego kompleksu walki radioelektronicznej o nazwie Krasucha-4. Ten cenny sprzęt został wycofany z rejonu walk i – najprawdopodobniej – przez zlokalizowaną w Niemczech bazę lotniczą Ramstein, trafi do Stanów Zjednoczonych.

Można przypuszczać, że wojskowi specjaliści już zacierają ręce na myśl o możliwości dogłębnego zbadania rosyjskiego systemu. Nie powinno to dziwić, bo Krasucha-4 jest sprzętem, przeznaczonym do zakłócania różnych emisji elektromagnetycznych, co w praktyce oznacza zakłócenie łączności, kontaktu z dronami czy utrudnienie działania wrogiej aparatury radarowej.

Poznając ten sprzęt i jego możliwości, Amerykanie zyskają szansę na to, aby go skutecznie wykrywać, przeciwdziałać mu i – ewentualnie – niszczyć. Równie cenna zdobycz wpadła w amerykańskie ręce kilka miesięcy temu. Był nią zdobyty przez jedną z frakcji libijskich bojowników, rosyjski system przeciwlotniczy Pancyr-S1.

Możliwość znalezienia jego słabych stron to dla Amerykanów jak wygrana w Lotto – system, budowany przez Rosję przez lata znacznym nakładem środków miał tworzyć nad własnymi wojskami przeciwlotniczy, mobilny parasol. Poznanie jego słabych stron pozwala przypuszczać, że – przynajmniej dla Amerykanów – parasol ten będzie znacznie mniej skuteczny.

Rosyjski bombowiec strategiczny

Przechwycenie Pancyra i Krasuchy to tylko ostatnie znane przypadki przejęcia – w celu rozpracowania – cennego sprzętu przeciwnika. Podobne zdarzania miały jednak miejsce znacznie wcześniej – na przykład na początku zimnej wojny.

Tu-4, czyli rosyjska wersja Superfortecy
Tu-4, czyli rosyjska wersja Superfortecy© Flickr, Lic. CC BY 2.0, Maarten

O ile sekret budowy bomby atomowej został przez Rosjan wykradziony Amerykanom klasycznymi, szpiegowskimi metodami przy pomocy siatki agentów, to zdobycie technologii do jej przenoszenia nastąpiło w zupełnie innych okolicznościach. W latach 40. Związek Radziecki nie miał floty bombowców strategicznych – w czasie drugiej wojny korzystał z przestarzałych TB-3 i nowoczesnych, ale bardzo nielicznych samolotów Pe-8.

Okazja do zmiany tego stanu rzeczy nadarzyła się w 1945 roku, gdy po bombardowaniach Japonii kilku amerykańskich pilotów było zmuszonych do wylądowania na nieodległych, radzieckich lotniskach. Rosjanie przejęli wówczas trzy nienaruszone B-29.

Jeden model zachowano jako samolot referencyjny, drugi został użyty do szkolenia mechaników, a trzeci rozebrano do najmniejszej śrubki, metodą inżynierii wstecznej odtworzono plany i zbudowano linie produkcyjne. A następnie zbudowano 900 samolotów Tu-4, będących niemal (niemal, bo były problemy z napędem) doskonałą kopią amerykańskich B-29.

MiG-15 porwany przez Polaka

Niedługo później – już podczas wojny w Korei – Amerykanie zaczęli planować operację przejęcia radzieckiego odrzutowca MiG-15. Z maszynami tego typu pod koreańskim niebem musieli walczyć amerykańscy piloci, a ponieważ nieuszkodzonego MiG-a nie udało się przejąć w Korei, CIA zaplanowała akcję zdobycia odrzutowca w Polsce.

Polski MiG-15 w roli pomnika
Polski MiG-15 w roli pomnika© Lic. CC BY-SA 4.0, Stiopa, Wikimedia Commonns | Picasa

W tym celu agencja wywiadowcza miała przerzucić do ogarniętego stalinowskim terrorem kraju kilku polskich pilotów, których zadaniem było porwanie MiG-a 15. Misja okazała się niepotrzebna – 5 marca 1953 roku, w dniu śmierci Stalina, polski pilot Franciszek Jarecki podczas treningowego lotu na MiG-u 15 wybrał wolność.

Polak uciekł wraz z samolotem na Bornholm, a odrzutowiec został dostarczony Amerykanom. Ci wprawdzie po pewnym czasie oddali samolot, ale wcześniej gruntownie go przebadali, poznając mocne i słabe strony wrogiego odrzutowca.

Operacja Azorian

Prawdziwym wywiadowczym majstersztykiem i – prawdopodobnie – najbardziej ambitnym spośród tego typu przedsięwzięć, podanych do publicznej wiadomości, była przeprowadzona przez CIA operacja Azorian. Jej celem było wydobycie z głębin wraku sowieckiego okrętu podwodnego K-129, który w niejasnych okolicznościach zatonął w 1968 roku na Pacyfiku z bronią atomową na pokładzie.

Statek "badawczy" Glomar Explorer
Statek "badawczy" Glomar Explorer© Domena publiczna

Rosjanie nie byli w stanie wydobyć wraku leżącego na głębokości 5 km, ale Amerykanie nie dali za wygraną. W wyniku wieloletniej operacji, prowadzonej w porozumieniu z przemysłowcem Howardem Hughesem (tym samym, który sfinansował powstanie największego samolotu świata - Hughes H-4 Hercules) zbudowali statek "badawczy" Glomar Explorer.

Potężna jednostka miała 189 metrów długości, wypierała ponad 50 tys. ton (więcej niż francuski atomowy lotniskowiec Charles de Gaulle) i miała otwierane dno kadłuba. Pozwalało to na ukrycie prób wyciągnięcia radzieckiego okrętu. Formalnie Glomar Explorer prowadził podwodne prace geologiczne.

Po zlokalizowaniu wraku K-129 rozpoczęło się wyciąganie go na powierzchnię. Misja zakończyła się połowicznym powodzeniem. Ponieważ kadłub K-129 złamał się, Amerykanie zdobyli tylko dziobową część okrętu. Sukcesem było przejęcie jego uzbrojenia – opracowanych w ZSRR atomowych torped.

Nie taki straszny MiG-25

W czasach bliższych współczesności Amerykanie świętowali jeszcze jeden, ważny sukces – przejęcie samolotu MiG-25. Ta opracowana na przełomie lat 60. i 70. maszyna wywoływała na Zachodzie wiele obaw.

Samolot MiG-25
Samolot MiG-25© Fedor Leukhin, Flickr, Lic. CC BY-SA 2.0 | All rights reserved

Eksperci oceniali, że MiG-25 jest nie tylko bardzo szybki, ale także zwrotny, a nowoczesna awionika zapewnia mu przewagę nad potencjalnymi przeciwnikami. Z obawy przed MiG-iem 25 zmodyfikowano nawet powstający właśnie projekt F-15.

Dopiero we wrześniu 1976 roku udało się zweryfikować te obawy. Było to możliwe dzięki zdradzie starszego lejtnanta Wiktora Bielenki, który podczas lotu szkoleniowego porwał samolot i wylądował nim w Japonii, a samolot został przekazany Amerykanom.

Choć ci po 67 dniach zwrócili MiG-a Rosjanom, odkrycie przez nich tajemnic tej maszyny było dla Związku Radzieckiego bardzo kosztowne – zmusiło radzieckie lotnictwo do pospiesznej modernizacji i zmian w budowie radaru i awionice samolotu, co doprowadziło do powstania nowej wersji MiG-25PD.

Podwójna strata

Wszystkie te przypadki pokazują, jak ważną zdobyczą jest nienaruszony sprzęt wroga. Analiza jego budowy i sposobu działania dostarcza bezcennych informacji, pozwalających na uzyskanie w przyszłości przewagi czy uniknięcie wrogiego przeciwdziałania.

Warto o tym pamiętać, wspominając wojnę w Ukrainie. Utracone, nowoczesne wyposażenie, pojazdy czy wozy bojowe, które po raz pierwszy wpadają w ręce przeciwnika, to dla Rosjan bardzo dotkliwa strata, daleko wykraczająca poza zwykłe skreślenie czegoś z ewidencji.

Po zakończeniu działań wojennych będą musieli poświęcić dodatkowe zasoby na przeprojektowanie czy zmiany w użytkowanym sprzęcie tak, aby jego możliwości ponownie stały się zagadką dla przeciwnika.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także