Unikatowe amerykańskie pojazdy w Ukrainie. Pełnią bardzo ważną rolę
W sieci pojawiły się pierwsze zdjęcia amerykańskich czołgów mostowych M60 AVLB. Wyjaśniamy, czym są oraz do czego służą.
W Ukrainie pojawiły się pierwsze zdjęcia żołnierzy wykorzystujących czołgi mostowe M60 Armored Vehicle Launched Bridge (AVLB) dostarczone przez USA. Są to bardzo ważne pojazdy umożliwiające zachowanie mobilności na terenach obfitych w przeszkody wodne, ponieważ Rosjanie lub wycofujący się wcześniej Ukraińcy zniszczyli dużą część infrastruktury mostowej w regionach przyfrontowych.
W takich warunkach ruchome mosty o długości 18 metrów pozwalają przywrócić komunikację i znacząco ułatwić logistykę, m.in. transport paliwa, amunicji czy żywności. Warto też zaznaczyć, że w przypadku wschodniej Ukrainy, szczególnie w miesiącach wiosennych i jesiennych, w praktyce ze względu na tzw. "rasputicę", przejezdne są wyłącznie nieliczne utwardzane drogi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
M60 AVLB — pancerny most na zawołanie
Amerykańskie czołgi mostowe M60 AVLB są drugą konstrukcją tego typu w Ukrainie po niemieckich czołgach mostowych Biber. M60 AVLB to konstrukcja z lat 60. XX wieku bazująca na podwoziu czołgu M60 Patton, na którym zamontowano moduł mostu nożycowego wykonanego z aluminium o masie 13 ton o długości całkowitej 20 m.
Most można rozłożyć i złożyć w mniej niż 10 minut, a jego pierwotny udźwig w ramach Military Load Classification (MLC) 60 wytrzymywał masę czołgów M60 Patton co w ukraińskich warunkach jest wystarczające dla czołgów z rodziny T-72, T-64 czy T-80. Jednakże w latach 90. XX wieku Amerykanie opracowali wzmocniony wariant MC 70 dostosowany do wyższej masy czołgów M1 Abrams.
Załogę M60 AVLB stanowi dwóch lub pięciu żołnierzy, a masa bojowa tego mostu nożycowego wynosi około 53 ton. Z kolei mobilność w terenie zapewnia turbodoładowany silnik diesla o mocy 750 KM. Jest to pojazd inżynieryjny, który nie jest uzbrojony, ale istnieje możliwość zastosowania pary wyrzutni rakiet systemu M58 MICLIC wykorzystujących ładunki wydłużone do rozminowania lekko ponad 100 m terenu.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski