Ukraina wycofuje czołgi Abrams z frontu. Co się dzieje?
Agencja Associated Press, powołując się na dwa źródła wojskowe, donosi, że ukraińskie wojsko wycofuje czołgi Abrams z frontu. Jest to spowodowane niespodziewanie dużymi stratami, jakie Rosjanie zadają maszynom dostarczonym z USA. Bronią sprawdzającą się przeciwko nim okazują się głównie drony.
Do Ukrainy trafiło 31 czołgów Abrams. Początkowo brano pod uwagę warianty M1A2, ale ostatecznie na front trafiły starsze modele M1A1. O zmianę planów zabiegali sami Ukraińcy, którym zależało na czasie, a starsze warianty mogły zostać przekazane przez USA znacznie szybciej. Chociaż abramsy są chwalone przez ekspertów i ukraińskich żołnierzy za znacznie większy komfort obsługi, lepsze wyposażenie i większą siłę ognia niż poradzieckie konstrukcje, nie okazują się tak wytrzymałe, jak sądzono.
Ukraina wycofuje czołgi Abrams z frontu
Rosjanie zniszczyli już pięć czołgów Abrams, a trzy inne uszkodzili w stopniu, który na jakiś czas wyeliminował je z udziału w wojnie. Dwóch amerykańskich urzędników wojskowych powiedziało Associated Press, że w efekcie podjęta została decyzja o wycofaniu wszystkich takich maszyn z frontu. Adm. Christopher Grady z Kolegium Połączonych Szefów Sztabów USA przyznał, że trzeba "zresetować taktykę" i zastanowić się, jak efektywnie wykorzystać cenne czołgi na zmienionym polu bitwy.
To odniesienie przede wszystkim do faktu, iż wojna w Ukrainie jest nazywana wojną dronów, a bezzałogowce są powszechnie i efektywnie wykorzystywane przez obydwie strony konfliktu. Dla załóg korzystających z czołgów stanowi to spory problem. Ciężkie, duże maszyny (Abrams M1A1 waży ok. 57 t) są łatwo wykrywalne z powietrza, a dodatkowo drony z ładunkami wybuchowymi są w stanie skutecznie je eliminować. Zwłaszcza jeśli sterującym nimi żołnierzom uda się znaleźć i trafić w słabszy punkt czołgu.
- Kiedy myślisz o tym, jak ewoluowała wojna, ciężki czołg w środowisku, w którym bezzałogowe systemy powietrzne są tak wszechobecne, może być zagrożony. [...] Będziemy współpracować z naszymi ukraińskimi partnerami w terenie, aby pomóc im zastanowić się, jak mogą wykorzystać czołgi w tak zmienionym środowisku, w którym wszystko jest natychmiast widoczne - wyjaśnił Christopher Grady.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Groźne drony Rosjan
Starcia dronów z czołgami są niezwykle opłacalne dla strony, która korzysta z tych pierwszych. Stosunkowo proste bezzałogowce z kamerą zapewniającą podgląd na żywo i doczepionymi ładunkami wybuchowymi są wyceniane na kilkaset dolarów. Czołg Abrams M1A1 kosztuje natomiast nieporównywalnie więcej, bo ok. 10 mln dolarów.
To maszyna wyposażona w armatę kal. 120 mm i karabiny maszynowe kal. 12,7 mm oraz kal. 7,62 mm. Posiada silnik o mocy 1500 KM, dzięki któremu kierowca jest w stanie rozwinąć prędkość nawet 67 km/h. W standardzie abramsów znajduje się opancerzenie z paneli ze zubożonego uranu, ale w wersjach wysyłanych na front Amerykanie zastosowali wkłady wolframowe. Wedle zapewnień ich wytrzymałość miała być zbliżona, a chodziło o uniknięcie sytuacji, w której wrażliwe technologie mogłyby wpaść w ręce Rosjan.
Poza wspomnianymi prostymi dronami FPV (ang. first person view) żołnierze Putina mają na wyposażeniu również inne, bardziej zaawansowane jednostki. Często wykorzystują m.in. drony Lancet-3, które mogą prowadzić misje obserwacyjne i rozpoznawcze, ale w razie potrzeb również niszczyć wrogie celów. Przy długości 1,65 m są w stanie przenosić ładunek o masie do 3 kg. Mogą operować w zasięgu ok. 40 km i poruszać się z prędkością do 110 km/h. Podobne zadania co Lancet-3 może realizować nieco mniejszy, ale szybszy Zala Kub-BLA. W roli zwiadowczej najeźdźcy wykorzystują też m.in. drony Eleron T-16.
Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski