Tym strzelają do Ukraińców Rosjanie. Pochodzą od partnera z "osi zła" 2.0

W sieci pojawiły się kolejne zdjęcia Rosjan wykorzystujących północnokoreańską amunicję. Są to pociski moździerzowe kal. 120 mm. Przedstawiamy ich osiągi.

Rosjanie z pociskami moździerzowymi kal. 120 mm z Korei Północnej
Rosjanie z pociskami moździerzowymi kal. 120 mm z Korei Północnej
Źródło zdjęć: © X (dawniej Twitter) | Ukrainian Front
Przemysław Juraszek

12.11.2023 | aktual.: 17.01.2024 14:04

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jest to kolejny przypadek północnokoreańskiej amunicji po rakietach kal. 122 mm do wyrzutni BM-21 Grad bądź po pociskach artyleryjskich kal. 122 mm. Teraz w ramach współpracy "osi zła" 2.0 (Rosja, Iran i Korea Północna) pojawiły się pociski moździerzowe dużego kalibru, pasujące np. do radzieckich moździerzy 2B11 Sani.

Nie jest to pierwszy interesujący kierunek pozyskiwania przez Rosję amunicji, ponieważ parę miesięcy wcześniej pojawiły się zdjęcia pocisków pochodzących z ogarniętej wojną domową Birmy/Mjanmy.

Osiągi północnokoreańskich pocisków moździerzowych

Reżim Kim Dzong Una dostarczył Rosji najprostsze pociski odłamkowo-burzące dysponujące zasięgiem około 7 km. Te charakteryzują się masą około 15/16 kg, z czego większość stanowi odlewany stalowy korpus zakrywający około 1,4 kg trotylu detonowanego przez prosty zapalnik uderzeniowy.

Ten w przypadku uderzenia w ziemię inicjuje eksplozję trotylu, a powstające ciśnienie generuje falę uderzeniową i rozerwanie stalowego korpusu na śmiercionośne fragmenty o efektywnym zasięgu rażenia wynoszącym nawet 70 metrów. Sprawia to, że w przypadku stosunkowo lekkiej platformy w postaci moździerza o masie lekko ponad 200 kg mamy środek o sile rażenia porównywalnym do znacznie cięższej haubicy kal. 105 mm tyle, że o zredukowanym zasięgu.

Oczywiście te pociski są niekierowane, toteż do osiągnięcia pożądanego efektu potrzebna jest ich duża liczba w porównaniu np. do nowoczesnych pocisków z państw Zachodu. Te jak np. w przypadku polskiego rozwiązania detonują się parę metrów nad ziemią, zasypując odłamkami nawet żołnierzy ukrytych w okopach. W ich przypadku efekt wymagający wcześniej kilkudziesięciu pocisków można osiągnąć jednym lub kilkoma.

Rosjanie dostęp do takiej amunicji mają ograniczony i w zasadzie pozostaje im tzw. "stara szkoła" masowego wykorzystania najprostszego sprzętu co umożliwiają dostawy z Korei Północnej.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

militariawojna w Ukrainiepocisk moździerzowy