Takie coś Rosjanie wyciągają z magazynów. Pochodzą z czasów ataku na Polskę

Rosjanie wykorzystują pociski artyleryjskie kal. 122 mm pamiętające jeszcze atak ZSRR na Polskę.
Rosjanie wykorzystują pociski artyleryjskie kal. 122 mm pamiętające jeszcze atak ZSRR na Polskę.
Źródło zdjęć: © Twitter | Ukrainian Front
Przemysław Juraszek

30.06.2023 16:40, aktual.: 02.07.2023 18:50

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Rosyjskie problemy z produkcją amunicji nie są nowością, ale fakt, że jakimś cudem wygrzebują pociski datowane na 1939 rok zdumiewa. Wyjaśniamy, jak mogły przetrwać wojnę i do czego pasują

Jak podaje użytkownik Twittera Ukrainian Front Rosjanie zaczęli wydobywać z najgłębszych czeluści magazynowych amunicję artyleryjską kal. 122 mm. Wyprodukowano ją jeszcze w 1939 roku.

Nie jest to pierwszy przypadek dostaw na front amunicji będącej raczej bardziej śmiertelnym odpadem niż czymś użytecznym. Jeszcze parę miesięcy temu informowaliśmy o trafiających na front skrzyniach ze skorodowaną amunicją, a teraz pojawiają się okazy nawet z 1939 roku. Jak widać na powyższym zdjęciu, te mogły być przechowywane w odpowiednich warunkach, przez co pociski nie zmieniły się w wybuchową stertę rdzy.

Jeśli te pociski faktycznie zostały wyprodukowane w 1939 roku, to całkiem możliwe, że w wyniku jakiegoś niedopatrzenia przeleżały w tej lokalizacji zapomniane aż do teraz. Rosjanie w ostatnich miesiącach w wyniku niedoboru sprawdzają wszelkie składy i w ten sposób ktoś mógł dotrzeć do tych zapomnianych przez dekady zapasów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Stara amunicja artyleryjska — potencjalne zastosowania

Wykorzystanie tak starej amunicji jest bardzo problematyczne, ponieważ nawet jej przenoszenie może być skrajne niebezpieczne. W zależności od stanu trotylu detonację pocisku może wywołać nawet wstrząs wywołany upadkiem podczas załadunku lub rozładunku. Na zdjęciu nie widać też poza pojedynczymi przypadkami łusek z ładunkiem prochowym, który po tylu dekadach najpewniej zdezintegrował się do stanu wybuchowej papki.

Z tego względu strzelanie taką amunicją np. z haubicy 2S1 Goździk, mimo iż wykonalne (pociski pasują) jest bardzo niebezpieczne. Pocisk może zdetonować podczas wystrzału w lufie lub tuż poza nią niszcząc system artyleryjski i/lub zabijając załogę.

Możliwe jest też wykorzystanie takich pocisków do tworzenia zdanie sterowanych bomb opartych np. o czołgi z rodziny T-54/55, o których pisał Łukasz Michalik. Warto jednak zaznaczyć, że nawet w takim przypadku będzie to zadanie bardzo niebezpieczne.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

militariawojna w Ukrainieartyleria