Tak Rosjanie próbują chronić samoloty. Strach ewidentnie zajrzał im w oczy
Ataki Ukraińców na lotniska położone w głębi Rosji wywołały panikę i próby ochrony cennych samolotów na najróżniejsze sposoby. Widziano już obkładanie samolotów oponami, a teraz Rosjanie starają się je przykrywać siatką ogrodową. Wyjaśniamy, czy to coś daje.
10.09.2023 | aktual.: 10.09.2023 17:25
Po atakach Ukraińców na lotnisko w m.in. w Pskowie za pomocą tekturowych dronów, Rosjanie w panice zaczęli szukać rozwiązania ochrony samolotów zaparkowanych pod gołym niebem. W tym celu stosowali m.in. opony, o czym pisał Łukasz Michalik.
Te być może miały zapewnić większą ochronę przed odłamkami (stare opony wypełnione piaskiem są często wykorzystywane jak kulochwyty na strzelnicach), bądź miały utrudnić rozpoznanie satelitarne.
To jednak nie koniec kreatywności przestraszonych Rosjan. Pojawiły się zdjęcia przedstawiające rozstawione słupy, pomiędzy którymi okupanci rozciągnęli siatkę ogrodową. Ta w ich mniemaniu ma zapewnić ochronę przed dronami kamikadze. Te mogą się w nią zaplątać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Siatka ogrodowa hangaru nie zastąpi
Siatka ogrodowa nie zapewni ochrony samolotu, ponieważ jeśli nawet spowoduje zdetonowanie drona, tak jak ma to miejsce w przypadku stanowisk artylerii, powyżej celu, to powstałe podczas eksplozji odłamki i fala uderzeniowa i tak spowodują uszkodzenia samolotu.
Teoretycznie jedynie taka ochrona może zadziałać przeciwko głowicom kumulacyjnym, które mają bardzo mały zasięg działania, ale Ukraińcy wykorzystują na dronach atakujących lotniska także głowice odłamkowo-burzące, które małego zasięgu nie mają. Drugim przypadkiem teoretycznego zadziałania siatki mogłoby być zaplątanie się w niej drona, którego głowica bojowa nie zdołałaby się zdetonować.
Warto zaznaczyć, że konstrukcja samolotu jest dalece bardziej delikatna niż w przypadku armatohaubic samobieżnych, gdzie załogę mimo wszystko chroni parę lub parędziesiąt mm stali pancernej.
Jedynym rozwiązaniem ochrony samolotów w takim przypadku pozostają wzmocnione betonowe hangary dodatkowo przysypane ziemią, których jednak nie da się zbudować w szybkim tempie.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski